Mieszkańcy Starego Miasta w Lublinie boją się, że uszkodzona kamienica przy Noworybnej 4 może zagrażać sąsiednim budynkom. Jej narożnik zawalił się dwa lata temu.
– Przecież one stoją na lochach sięgających nawet czterech pięter w dół. Ten pałac może runąć.
Przypomnijmy. Pierwsze szczeliny w ścianach kamienicy pojawiły się w południe, 11 września 2007 r. Wieczorem przez szpary można było już zajrzeć do wnętrza mieszkań. Zarządzono ewakuację. Szczeliny cały czas rosły, a cały narożnik budynku oddzielał się od reszty kamienicy.
Gdy runęła część ściany, straż nabrała obaw, że reszta w niekontrolowany sposób osunie się na sąsiednie domy. Specjalistyczna firma wyburzyła część kamienicy tak, by nie wyrządziła nikomu szkody.
– I tak stoi dwa lata, a pięć sąsiednich budynków jest zagrożonych – oburza się Jarecki. Swoimi obawami dzielił się z prezydentem Lublina podczas czwartkowego spotkania w Trybunale Koronnym.
– Możemy zobowiązać właściciela do tego, by zabezpieczył budynek w ten sposób, by nie był groźny dla mieszkańców – mówi Adam Wasilewski, prezydent Lublina.
Jeszcze w czerwcu tego roku kontrola wykazała, że stan budynku pogorszył się. Od strony ul. Lubartowskiej zapadał się chodnik przy kamienicy.
– W sierpniu wydaliśmy pozwolenie na zabezpieczenie elementów konstrukcyjnych podziemia kamienicy. Chodzi o wylanie fundamentów, które pozwolą na odbudowę narożnika budynku – informuje Dariusz Kopciowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków (WUOZ). W piątek na miejsce poszli z kontrolą jego specjaliści.
– Stwierdzili, że zalecone prace zabezpieczające zostały wykonane. Nie zostały jedynie rozebrane części dachu, które mogą się zawalić pociągając za sobą dalsze jego elementy – dodaje Kopciowski.
Roboty utrudnia fakt, że odbudową interesuje się tylko jeden z sześciu współwłaścicieli budynku. W tej chwili przygotowuje on projekty odbudowy narożnika.