Ministerstwo Rozwoju jest „zaniepokojone” słabym zaawansowaniem prac przy dużych inwestycjach transportowych, m.in. nowym dworcu autobusowym. Na zaproponowanie nowych rozwiązań resort dał prezydentowi Lublina i marszałkowi województwa czas do końca marca.
Chodzi o program Zintegrowane Inwestycje Terytorialne (ZIT), w którym uczestniczy stolica województwa i kilkanaście okolicznych gmin. Wspólnie mają zrealizować inwestycje (związane głównie z transportem), które będą finansowane z dotacji unijnych. Już w lutym ministerstwo zwróciło się do miasta Lublin (lider projektu) i urzędu marszałkowskiego (nadzoruje całe przedsięwzięcie) z uwagami dotyczącymi zaawansowania działań związanych z realizacją ZIT.
Chodzi głównie o „zdecydowanie niesatysfakcjonujący” poziom kontraktacji zadań, który wynosi 0 proc. i jest najniższy spośród wszystkich 24 projektów z całej Polski. W połowie marca wiceminister rozwoju Adam Hamryszczak wysłał do obu samorządów kolejne pismo, w którym ocenia negatywnie przedstawiony przez urzędy plan naprawczy i daje czas na jego poprawienie do 30 marca.
– Fakt, że nie są to pierwsze uwagi ministra i krótki termin na złożenie poprawek spowodował, że chcemy poinformować, w czym jest problem – mówi wojewoda lubelski Przemysław Czarnek, który wczoraj zaprezentował dziennikarzom uwagi Ministerstwa Rozwoju.
Co na to zainteresowani? – Nie ma żadnych opóźnień – zapewnia tymczasem Ewa Rewakowicz, dyrektor biura ZIT w lubelskim Ratuszu. I podkreśla, że miasto trzyma się terminów zaakceptowanych przez ten sam resort, który dziś żąda przyspieszenia.
– W kwietniu 2016 r. harmonogram był zatwierdzony przez Urząd Marszałkowski i Ministerstwo Rozwoju – stwierdza Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Podkreśla, że w grafiku tym budowa dworca autobusowego planowana była na lata 2019–21, a przetarg na dokumentację jest już w toku.
Żuk przyznaje, że przyspieszenie w sprawie dworca jest teoretycznie możliwe. – O rok, jak nie dwa – ocenia prezydent. Ale podkreśla, że problemem byłyby pieniądze, które trzeba by wyłożyć znacznie wcześniej niż zakładano. To kolidowałoby z innymi, zaplanowanymi już inwestycjami, w tym budową dwóch szkół: przy Berylowej i na Ponikwodzie.
– Dworzec, który będzie kosztował 200 mln zł i szkoły za 100 mln zł są nie do pogodzenia w tym samym czasie – ocenia prezydent. – Jeżeli ministerstwo będzie oczekiwało takiego przyspieszenia, będziemy musieli rozważyć, z jakich inwestycji będziemy rezygnowali.
W Lublinie sprawa dotyczy nie tylko budowy nowego dworca metropolitalnego, ale też inwestycji w pl. Litewski, na który nie pozyskano na razie ani grosza unijnych funduszy. Tu konieczny jest program rewitalizacji, który to dokument, według słów prezydenta, ma być uchwalany na posiedzeniu Rady Miasta 27 kwietnia.
Czy Lublin może stracić szansę na dofinansowanie kluczowych inwestycji? – Teoretycznie jest taka możliwość, ale wydaje się to mało prawdopodobne – mówi Marek Kowalski, zastępca dyrektora Departamentu Zarządzania RPO w Urzędzie Marszałkowskim. – Widzimy pewne opóźnienia, ale nasz plan naprawczy zakłada uzyskanie do końca roku 40-procentowego poziomu kontraktacji.