Patryk Adach, lublinianin i absolwent Politechniki Lubelskiej swoją twórczością artystyczną pochwali się w prestiżowej londyńskiej galerii.
Czasami pasja i upór idące ze sobą w parze potrafią zaprowadzić na sam szczyt. Już pod koniec lipca, prace lubelskiego artysty, Patryka Adacha pokazane zostaną w Gallery Marquess, która znajduje się w Mayfair – jednej z najbardziej prestiżowych dzielnic Londynu.
– Uważam, że jest to wydarzenie którym warto się podzielić może zainspirować tych którzy malują do szuflady i artystów którzy boja się zrobić ten następny krok. Świat sztuki często postrzegany jako hermetyczny, zmienia się na naszych oczach. Fakt że mało znany polski artysta debiutuje w Londynie świadczy o tym że świat się otwiera. Chcemy inspirować i mobilizować do działania – mówi prezes fundacji Art and Soul Marcin Pryt.
Niektóre z jego prac zostały wylicytowane na aukcjach w Warszawskich domach aukcyjnych Art in House oraz Desa Unicum.
Wystawa Patryka Adacha będzie dostępna dla zwiedzających od 30 lipca do 6 sierpnia.
Patryk Adach to 30-letni mieszkaniec Lublina. Edukację rozpoczął w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej, jednak z biegiem lat odkrył, że bardziej ciągnie go do sztuk plastycznych i przeniósł się do Ogólnokształcącej Szkoły Sztuk Pięknych. Ukończył studia na Politechnice Lubelskiej z tytułem inżyniera architekta i zdecydował całkowicie poświęcić się rysowaniu.
– Inspirowany od dziecka przez wszelkiego rodzaju literaturę, kinematografię oraz dzieła artystów takich jak Zdzisław Beksiński, Hans Rudolf Giger, Peter Gric czy Gustave Doré wiele czasu spędziłem na podróżowaniu poprzez wyimaginowane światy, wykraczające poza logikę i społeczne normy. Surrealistyczne i mroczne wizje powyższych twórców zachęciły mnie do wyrażania obrazami własnych odczuć wobec otaczającej mnie rzeczywistości, niejednokrotnie zachwycającej i przerażającej w tym samym czasie. Cechami rozpoznawalnymi dla mojej twórczości jest rozpad i ruch materii przedstawianego świata, motywowane myślą greckiego filozofa Heraklita: „Panta rhei” - wszystko płynie. Zestawiając takie elementy jak piękno i brzydota, spokój i terror, pustkę i przepełnienie staram się uchwycić proces przemijania, którego jestem niespokojną ofiarą – opisuje swoją sztukę.
Swoje prace tworzy za pomocą ołówka i gumki, czasami jest to wiszer i grafit w proszku. Stworzenie pracy zajmuje mu nawet 200 godzin spędzonych nad kartką papieru.
– Czasami ma to charakter medytacji, modlitwy. Najczęściej jednak odczuwam sztukę jako osobiste zmaganie, walkę z wewnętrznymi demonami, polowanie. Polowanie na to co metafizyczne i transcendentne, próba schwytania i oswojenia mitycznej zmiennokształtnej bestii, której istnienia nie sposób pojąć, dopóki się jej nie ujrzy, a która nieustannie się wymyka. Jest to dialog między twórcą i odbiorcą. Proces tworzenia dzieła nie kończy się wraz z odłożeniem narzędzi. Myślę, że jest ono zakończone dopiero wtedy, gdy nikt nie będzie o nim pamiętać i nie wywoła już żadnej refleksji. Zależy mi, by zapewnić swobodę interpretacji bez narzucania kontekstu oraz zachęcić do rozwijania wyobraźni – dodaje.