Sędzia Bernard Domaradzki, szczegółowo uzasadniając orzeczenie, podkreślił, że oskarżyciele prywatni nie wykazali ani naruszenia prawa, ani znamion czynu zabronionego.
„Nie ma przepisów regulujących krzyże w urzędach”
Jak wskazał sąd, w polskim prawie nie istnieją regulacje określające, czy i gdzie symbole religijne mają się znajdować w budynkach administracji państwowej. Nie ma ich również w regulaminie Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego.
– Krzysztof Komorski mógł polecić zdjęcie krzyża, podobnie jak wcześniej mógł przenieść go wojewoda Przemysław Czarnek. Obie decyzje były dowolne, a nie oparte na przepisie prawa – mówił sędzia.
Zdaniem sądu argumentacja oskarżycieli dotycząca historycznego i tożsamościowego znaczenia krzyża nie może stanowić podstawy zarzutu karnego.
Brak podstaw do zarzutu obrazy uczuć religijnych
Sąd uznał, że przy przeniesieniu krzyża nie doszło do żadnego znieważenia ani profanacji. Samo zdjęcie symbolu z jednej sali urzędu i umieszczenie go w innej nie narusza prawa.
– Urząd to nie kościół, a Sala Kolumnowa to nie ołtarz – podkreślił sędzia. – To, że oskarżyciele czują się znieważeni, nie oznacza, że obiektywnie doszło do znieważenia przedmiotu czci religijnej.
W uzasadnieniu pojawiło się także odniesienie do Ewangelii św. Mateusza, gdzie Jezus naucza o oddzieleniu sfery świeckiej od religijnej („Oddajcie cesarzowi, co cesarskie…”).
Wyrok nieprawomocny
Oskarżyciele – radny sejmiku dolnośląskiego z PiS Tytus Czartoryski oraz była dyrektor RCKiK w Lublinie Elżbieta Puacz – zapowiedzieli rozważenie odwołania od wyroku. Podczas procesu podkreślali, że decyzja wojewody była dla nich bolesna i sprzeczna z wartościami, które ich zdaniem reprezentuje większość mieszkańców regionu.
Wojewoda Komorski nie przyznał się do winy. Powtarzał, że kierował się zasadą neutralności światopoglądowej, a krzyż został jedynie przeniesiony – nie usunięty z urzędu.
