Jeszcze nigdy tylu żołnierzy z Lublina nie szykowało się na wyjazd do Iraku. W sobotę zakończyli wyczerpujące szkolenie na poligonie pod Rzeszowem. Za kilkanaście dni spakują bagaże i pożegnają się z rodzinami.
- Byłem już w Bośni i w Kosowie, więc żona zdążyła do tego przywyknąć. A ja się nie boję - podkreśla młodszy chorąży Paweł Śmiech. - Ktoś, kto się boi, powinien zostać. Żeby w razie czego nie zawieść kolegów.
- Decyzję podejmowałem przez cały rok. Rozmawiałem z żoną, z rodziną. Przekonywałem ich i siebie - mówi plutonowy Jarosław Wnuk. - A teraz nie mogę się doczekać wyjazdu.
- Najlepiej nie myśleć o tym, co tam może się wydarzyć - dodaje starszy chorąży Marek Wziątek.
Przedsmak tego, co ich czeka w Iraku, mieli przez pół roku na poligonie w Nowej Dębie pod Rzeszowem. W ciągu miesiąca żołnierze wystrzelali 52 tysiące sztuk amunicji różnego typu. Zużyli 15 tysięcy granatów, ładunków pirotechnicznych i min. Niemal codziennie ćwiczyli atak na konwój czy bazę. Musieli poznać wszystkie procedury. Tak, by przy prawdziwym ataku każdy wiedział, co ma robić. W Iraku miejsca na błędy już nie będzie.
Musieli też oswoić się ze sprzętem, jaki będzie im służył przez pół roku. - To, co mam na sobie waży ponad 20 kilogramów - mówi chorąży Śmiech. Do tego dochodzą m.in. najnowocześniejsze, fińskie karabiny snajperskie.
Razem z lubelskimi żołnierzami do Iraku jadą też świdnickie śmigłowce Sokół, słynne amerykańskie terenówki hummer i polskie honkery, w specjalnej opancerzonej wersji skorpion 3.
Ale wyszkolenie i uzbrojenie to nie wszystko. Irak to zupełnie inny świat. I tego świata, choć trochę, musieli się też nauczyć. - Mieliśmy szkolenia z kultury, obyczajów, językoznawstwa i geopolityki - wylicza podpułkownik Piotr Sadowski z Lublina, szef szkolenia V zmiany Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Republice Iraku. - Uczono nas, co wolno, a czego nie. Nawet jak zachowywać się w towarzystwie tamtejszych kobiet.
Piąta zmiana polskiego kontyngentu będzie liczyć ok. 1500 żołnierzy. Pierwsze wyjazdy do Iraku przewidziano na początek lipca.