Zakupy wysłużonych autobusów, sprzedaż pojazdów po zaniżonej cenie i brak troski o pasażerów. Po przeczytaniu raportu NIK trudno się dziwić, że PKS Wschód był w opłakanym stanie.
Okazało się, że część przewozów regularnych wykonywano bez zezwoleń, niezgodnie z zezwoleniami lub autobusy w ogóle nie jeździły. Nieprawidłowości dotyczyły niemal połowy badanych przez NIK kursów. Okazało się, że tylko jednego dnia w Krasnymstawie wykonano 33 kursy bez zezwolenia lub z nieaktualną datą zezwolenia. Podobnie było na dworcu głównym w Lublinie.
Autobusy PKS Wschód jeździły wypełnione w 1/4, a w latach 2007–2009 liczba pasażerów spadła z 9 mln do 6,9 mln osób. Według kontrolerów przewoźnik nie dbał należycie o klientów: poza godzinami pracy punktów informacji na dworcach pasażerowie nie mieli dostępu do wiadomości o ofercie PKS.
PKS "Wschód” SA w Lublinie kupiła aż 14 autobusów, które miały powyżej 15 lat – podkreśla NIK. Firma tłumaczyła to "potrzebami przewozowymi” oraz brakiem pieniędzy. Według wyjaśnień przewoźnika, zakupiony sprzęt miał wyższy standard niż ten, który wycofano z eksploatacji. Kontrolerzy twierdzą inaczej. Np. kupiony w 2009 r. mercedes 303 miał na liczniku aż 2 mln kilometrów.
NIK twierdzi też, że dzierżawa 5 autobusów Solbus nie miała ekonomicznego uzasadnienia, krytykowała również zbyt tanią sprzedaż działki firmy w Starosielu (gm. Dubienka) oraz placu manewrowego w Krasnymstawie (został później wydzierżawiony przez PKS).
– Większość zaleceń NIK wdrożyłam już w życie – zapewnia prezes PKS Wschósd Teresa Królikowska, która nadzoruje firmę od 2008 r. Tłumaczy: Zlikwidowałam nierentowne linie, kupiłam 30 busów, dostosowałam poziom zatrudnienia do zadań, przez kilka lat wymieniliśmy 1/3 taboru. I są efekty: pod koniec czerwca PKS Wschód miał 1 mln zł na plusie.