Nie ma firmy, która chciałaby zbudować aquapark na Czechowie, a miasta nie stać na taki wydatek. Prezydent Lublina przyznaje, że o takich rozrywkach możemy na razie zapomnieć.
Ale szanse na jej spełnienie od początku były małe, bo jeszcze za rządów Andrzeja Pruszkowskiego magistrat starał się sprzedać grunty przy Koncertowej inwestorowi zainteresowanemu budową. Chętnych nie było.
W ostatnim przetargu, ogłaszanym już za rządów Wasilewskiego miasto ustaliło listę minimalnych wymogów, które spełniać miał aquapark: 50 metrowy basen odkryty, 25-metrowy kryty, basen rekreacyjny z biczami wodnymi, gejzerami i jacuzzi oraz kompleks boisk. O grunt pytały różne firmy, do przetargu nie stanęła żadna.
Później magistrat próbował jeszcze rozmawiać z tymi inwestorami. Pod koniec stycznia budową aquaparku były zainteresowane dwa polskie podmioty. Wycofały się.
W lutym Ratusz postanowił powierzyć sprawę zewnętrznym ekspertom.
– Zleciliśmy opracowanie dotyczące funkcji obiektu, formuły prawnej, metod finansowania, przyszłych dochodów i udziału w potencjalnej spłacie kredytu – tłumaczył Andrzej Wojewódzki, ówczesny dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem w Urzędzie Miasta.
Teraz urzędnicy oficjalnie przyznają się do porażki. Ratusz nie będzie rozpisywać kolejnego przetargu na sprzedaż gruntów przy Koncertowej, bo najpierw chciałby porozmawiać z firmami zainteresowanymi budową. – Nie są prowadzone w tej chwili żadne rozmowy – przyznaje Wasilewski.