Norweska Grupa Inwestycyjna będzie musiała wynieść się ze stadionu Lublinianki. Ratusz chce rozwiązać z nią umowę dzierżawy terenu. Firma nie zbudowała obiecanego stadionu na 14 tys. miejsc i nie płaci czynszu za dzierżawiony teren.
Umowa wyznaczała też terminy realizacji inwestycji. Prace miały się zacząć w ciągu dwóch lat. Spółka miała zacząć prace budowlane w ciągu dwóch lat od uzyskania pozwolenia na budowę. Ale takiego pozwolenia nie ma do dzisiaj. Zgodnie z umową pozwolenie powinna uzyskać w ciągu dwóch lat od wejścia na teren na Wieniawie. Minęło siedem lat, pozwolenia nie ma nadal.
Przekroczenie terminów inwestycyjnych to wystarczający powód, by umowę rozwiązać. Chyba że spółka wykaże, że nie mogła ich dotrzymać z powodów niezależnych.
Powody, owszem, były, bo plany budowy blokowała Gmina Wyznaniowa Żydowska, domagając się ochrony dawnego kirkutu. Ale na te kłopoty spółka nie może już się powoływać.
– Z informacji, jakie posiadamy wynika, że Gmina Żydowska nie wnosi dalszych roszczeń odnośnie terenu objętego umową, dlatego trudno powiedzieć, by nadal istniała taka przeszkoda – mówi Krzysztof Żórawski, dyrektor Wydziału Gospodarowania Mieniem w Urzędzie Miasta.
Ratusz może użyć jeszcze jednego zapisu pozwalającego na rozwiązanie umowy, bo Norwegowie nie płacą miastu czynszu.
– Na początku września kwota zaległości czynszowych wynosiła 84,5 tys. złotych – dodaje Żórawski. Miasto sądzi się już z dzierżawcą o zapłatę 41 tys. zł.
Inwestor w czasie swej siedmioletniej obecności próbował nawet całkowicie wymigać się od budowy stadionu. Dwa lata temu na spotkaniu z władzami miasta przedstawili koncepcję zakładającą wzniesienia osiedla mieszkaniowego i galerii handlowej. Magistrat nie chciał się na to zgodzić.
Ratusz zapowiada, że będzie szukać nowego inwestora dla stadionu.