Mieszkańcy Hajdowa nie chcą obok siebie bloku socjalnego z mieszkaniami dla najuboższych. Do jego budowy przymierza się Ratusz. – To owrzodzenie miasta – napisała do prezydenta jedna z radnych. – Przecież tam będą mieszkać ludzie – odpowiada magistrat.
Ale na budowę nie zgadzają się okoliczni mieszkańcy. Zbierają już podpisy pod petycją do prezydenta. Do protestu dołącza się Małgorzata Suchanowska, miejska radna z Rudnika. Podkreśla, że dla wielu lokatorów mieszkań socjalnych życie w tak odległej dzielnicy będzie bardzo uciążliwe, zwłaszcza w przypadku dojazdów do pracy lub szkoły.
Radna bierze też w obronę obecnych mieszkańców ul. Grodzickiego. Tłumaczy, że dla nich takie sąsiedztwo to także straty ekonomiczne. – Spada wartość ich działek lub mieszkań, spada poziom bezpieczeństwa dzielnicy – pisze Suchanowska do prezydenta. Podkreśla, że obok są polecane w przewodnikach szlaki turystyczne. – Obowiązkiem władz miasta jest rozwój i pielęgnowanie takich miejsc, a nie ich bezmyślne niszczenie i degradowanie.
– Zabudowanie kolejnych miejsc w mieście i na jego obrzeżach kontenerami mieszkalnymi to jego owrzodzenie – twierdzi Suchanowska.
– Przecież oczekujący na lokale socjalne to nie są rodziny patologiczne – wyjaśnia Ewa Lipińska, dyrektor Wydziału Spraw Mieszkaniowych w Urzędzie Miasta. – Owszem, takie czasem się zdarzają, ale większość to ludzie, którzy z różnych powodów popadli w długi. Czy to z racji utraty pracy, czy to nie było ich stać na opłatę stale podnoszonego czynszu w budynkach prywatnych, który często przewyższał ich zarobki. Jak te osoby się poczują czytając o "owrzodzeniu”?
Magistrat zapewnia, że nie ma mowy o budowaniu całych osiedli bloków socjalnych, podobnych do tego przy Grygowej. Mają być rozsiane po całym mieście. W ciągu roku Ratusz chce budować od 30 do 40 tego typu mieszkań, koszt 1 mkw. z wyposażeniem wynosiłby 1000 złotych.
Wcześniej urzędnicy rozważali budowę kontenerów przy ul. Kunickiego, ale było tam za mało miejsca. W tym roku nie powstanie ani jeden taki blok, bo miasto nie ma na to ani grosza.
Tymczasem zapotrzebowanie na lokale socjalne jest w mieście ogromne. – Mamy około tysiąca wyroków eksmisyjnych, z czego 700 z uprawnieniem do lokalu socjalnego – mówi Lipińska. Wolnych lokali brak.