Prezydent Lublina wycofuje się ze słowa „kumoterstwo”, które znalazło się w podpisanym przez niego dokumencie z wnioskami z kontroli przeprowadzonej w Centrum Kultury. Dokument, o którym pisaliśmy obszernie tydzień temu, stał się powodem kolejnej politycznej burzy.
Przypomnijmy: kontrola w CK była przeprowadzona przez Urząd Miasta w zeszłym roku, ale dopiero niedawno do prześwietlanej placówki wysłano wystąpienie pokontrolne. Widnieje pod nim podpis prezydenta Krzysztofa Żuka.
W dokumencie czytamy, że działalność CK oceniono pozytywnie, ale „mało przejrzyste” są rozliczenia między Centrum Kultury a Towarzystwem Edukacji Kulturalnej, bo „do rozliczeń nie dołączono, ani nawet nie wymieniono, dokumentów źródłowych, potwierdzających rzeczywiste wydatki”. Zastępca dyrektora CK był zarazem prezesem TEK, co – jak stwierdzono w piśmie – może „negatywnie wpływać na bezinteresowność i bezstronność osób podejmujących decyzję w CK”.
W sygnowanym przez Żuka piśmie pada słowo „kumoterstwo” umieszczone w przypisach wraz z jego słownikową definicją: „wzajemne popieranie się ludzi związanych pokrewieństwem, zażyłością lub przynależnością do określonej grupy”. Z tego słowa prezydent wczoraj się wycofał.
– Nie wiedzieć, po co się pojawiło – oświadczył Żuk na konferencji prasowej. – Zawsze się jakiś błąd techniczny znajdzie – mówił prezydent. I wyjaśniał, że pismo powstało w Wydziale Audytu i Kontroli. – Pracownik, który to dodał, wykreował taką, a nie inną narrację.
W swym wczorajszym oświadczeniu prezydent kilka razy zapewniał, że dobrze ocenia działalność Centrum Kultury i jego dyrektorów, których przepraszał za „skandaliczny atak radnych PiS”.
Przypomnijmy, że we wtorek radni opozycyjnego względem prezydenta klubu PiS zażądali wyjaśnień w tej sprawie oraz nazywali „skandalem” to, o czym wspomniano w protokole kontroli.
– Skandal polega na tym, że środki publiczne zostały wyprowadzone z CK – mówił we wtorek radny Piotr Breś (PiS). Z kolei Żuk oświadczył wczoraj, że kontrola w CK nie wykazała żadnego naruszenia prawa.