Za mało warzyw i owoców, wędliny kiepskiej jakości, za dużo smażonych potraw. Na 17 skontrolowanych szpitali w Lubelskiem, aż w 14 sanepid stwierdził nieprawidłowości w żywieniu pacjentów.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– W każdym z siedmiu skontrolowanych szpitali w Lublinie stwierdziliśmy nieprawidłowości. Przede wszystkim chodziło o zbyt małą ilość oraz zróżnicowanie owoców i warzyw, zwłaszcza w posiłkach podawanych na śniadania i kolacje – mówi Aneta Grabek, kierownik sekcji żywienia typu zamkniętego w Państwowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Poza tym było za dużo wędlin w rozdrobnionej postaci, np. mielonek, a za mało wędlin wyższej jakości.
Zastrzeżenia dotyczyły też zbyt niskiej zawartości energetycznej posiłków oraz ich temperatury. – Kuchniom zalecono też stosowanie różnych technik kulinarnych, np. zastępowanie smażenia pieczeniem czy duszeniem – mówi Grabek.
Podobnie było w regionie. – Brak warzyw i owoców do śniadań i kolacji zdarzał się nagminnie. Podobnie jak brak wędlin wysokojakościowych; przeważały pasztety, pasztetowa i mielonki – zaznacza Agnieszka Domańska-Mełgieś z WSSE w Lublinie. – W części szpitali podawano za mało mleka, co wpływa na niedobór wapnia w diecie.
W jadłospisach za często pojawiały się ziemniaki zamiast kasz, ryżu czy makaronów. Sanepid pochwalił natomiast duże zróżnicowanie zup i kompoty ze świeżych lub mrożonych owoców sezonowych. – W części szpitali przeprowadzono ponowną ocenę sposobu żywienia pacjentów. Wynika z niej, że sytuacja poprawiła się – dodaje Domańska-Mełgieś.
Byłoby idealnie, gdyby nie klops
Posiłkom dostarczanym pacjentom przez firmy cateringowe przyjrzała się Inspekcja Handlowa, która wzięła pod lupę trzy firmy. W każdej z nich kontrolerzy badali zarówno gotowe posiłki, jak też surowce, np. owoce i warzywa. Nigdzie nie było zastrzeżeń, co do wyglądu, świeżości, zapachu i smaku. Nie było też zastrzeżeń do masy posiłków oraz czystości kuchni i urządzeń.
Kontrola wypadłaby wręcz idealnie, aż tu nagle... klops. Dosłownie. W pewnym jadłospisie figurował „klops pieczony”, ale nie było napisane, z jakiego mięsa. Okazało się, że nie była to jedyna wpadka w jadłospisach. Inna to wydawane pacjentom masło roślinne widniejące na papierze jako „masełko” oraz to, że w dziesięciodniowym jadłospisie jednego ze szpitali w ogóle nie widniały ryby.