ROZMOWA z panią Ireną, która wczoraj zapisała się na 44. Lubelską Pieszą Pielgrzymkę na Jasną Górę w sekretariacie pielgrzymkowym przy lubelskiej archikatedrze. Nasza rozmówczyni wychodzi w drogę po raz 34.
- Kiedy pierwszy raz wyszła pani na Jasną Górę?
– To był 1986 rok. Chciałam to zrobić już wcześniej, ale jakoś tak życie się ułożyło, że to się nie udało. W 1986 r. podjęłam decyzję, że wychodzę z pątnikami. I wyszłam. Nie było łatwo. W drodze stwierdziłam: Boże, jakie to jest ciężkie, to przecież nie jest na ludzkie siły. Kto to wymyślił? To było nawet nie na ludzki rozum. Nie miałam żadnego doświadczenia w pielgrzymowaniu. Nie byłam odpowiednio przygotowana. Nie do końca wierzyłam, czy uda mi się dojść do celu. Ale się udało. W kolejnym roku wyszłam ponownie. Już mniej więcej wiedziałam, jak mam się przygotować, jakie buty zabrać. Postanowiłam też, że zabieram ze sobą jeszcze kilka osób. Z biegiem czasu powstał pewien orszak tego naszego wspólnego pielgrzymowania.
- Która z pielgrzymek była dla pani najtrudniejsza?
– Najtrudniejsza była ta związana z moją koleżanką, która również uczestniczyła w pielgrzymach, dopóki ciężko nie zachorowała. Pamiętam, jak któregoś dnia przed wyjściem byłam u mojej mamy. Chciałam, żeby mnie pobłogosławiła przed wyjściem na szlak. Rozmawiałyśmy i mama mi wtedy przypomniała o tej mojej chorej znajomej. Postanowiłam przed wyjściem ją odwiedzić. I od razu tak zrobiłam. Była w złym stanie zdrowia. Leżała w łóżku. Widząc to wszystko, zaczęłam płakać. Na co moja znajoma odpowiedziała: "Dlaczego płaczesz? Ty przecież chodzisz, masz dla kogo żyć. Ja nikomu nie jestem potrzebna". Odpowiedziałam, że to nieprawda, że właśnie jest potrzebna. Mnie jest potrzebna. I wtedy postanowiłam, że zrobię wszystko, aby i ona mogła z nami pielgrzymować. Zanim wróciłam do domu, to już wiedziałam, skąd mam załatwić dla niej wózek inwalidzki i do kogo się zwrócić z pomocą. Udało się. Poszłyśmy razem.
- Co pani daje pielgrzymowanie na Jasną Górę?
– Podczas tej drogi zmienia się całe moje życie. Zupełnie jak w kalejdoskopie. Pielgrzymka i ten wysiłek w drodze to nie jest życie, które sobie wymarzyliśmy. Przekonujemy się, że jesteśmy sługami, jesteśmy narzędziem w rękach Boga, z czego na co dzień nie zdajemy sobie sprawy. Od 30 lat należę do Legionu Maryi i bardzo ważna jest też dla mnie codzienna modlitwa.
- Z jaką intencją wyruszy pani w drogę?
– To będzie intencja dziękczynna. Mam za co Bogu dziękować. Mam syna i dwóch wnuków. Cały czas pracuję, choć mam 75 lat. Działam też charytatywnie.
Pielgrzymka
Lubelska pielgrzymka (w tym roku bez obostrzeń i limitów, z noclegami na trasie) wychodzi w drogę 3 sierpnia po mszy w archikatedrze o godz. 8.30. Pątnicy przez kilka dni będą szli w kolumnach. Wszyscy pielgrzymi połączą się w połowie drogi na Świętym Krzyżu. Wędrówka potrwa 12 dni. Uczestnicy dotrą do Częstochowy 14 sierpnia. Do przejścia mają ok. 320 kilometrów.
Sekretariat Lubelskiej Pieszej Pielgrzymki na Jasną Górę. Działa codziennie od godz. 10 do 17. Do 3 sierpnia będzie można zapisać się do grupy pielgrzymkowej. Można także złożyć intencję w funduszu Idę z Tobą.