Laleczka Momo najpierw próbuje się zaprzyjaźnić, a potem namawia do samookaleczeń i samobójstw – tak ma działać aplikacja, przed którą ostrzega policja. To kolejna gra, którą na swoich telefonach instalują dzieci, a która może mieć tragiczne skutki.
Policjanci ostrzegają przed grą „Momo Challenge”. Momo to bohaterka wielu potencjalnie niegroźnych gier, ale też „postać”, którą można zaprosić do grupy znajomych w mediach społecznościowych. Można skorzystać z komunikatorów. Makabryczna laleczka wysyła wtedy wiadomości. Pierwsze z nich to zwykle sympatyczne komunikaty i namowy do zaprzyjaźnienia się.
– Po nawiązaniu znajomości ofiary otrzymują psychodeliczne wiadomości oraz groźby, a także są instruowane, aby wykonać serię niebezpiecznych zadań i wyzwań (ang. challenge) – pisze w liście do rodziców i dyrektorów Janusz Wrzal, Dolnośląski Wicekurator Oświaty, który także włączył się w akcję ostrzegania przed zjawiskiem.
Jednocześnie z dołączeniem Momo do znajomych w telefonie dziecka zaczyna działać wirus zbierający prywatne dane. Laleczka zaczyna grozić swoim ofiarom, że upubliczni ich dane, upubliczni dane najbliższych osób wyrządzi szkodę członkom rodziny.
– Co istotne, groźby są często „wzbogacane” przerażającymi lub krwawymi obrazami – podkreślają policjanci zajmujący się walką z cyberprzestępczością.
W Polsce nie ma – jak na razie – informacji o tym, żeby działanie aplikacji przyczyniło się do okaleczenia lub śmierci dziecka. W październiku informowano jednak o przypadku 13-latki z Brazylii, która przerażona groźbami Momo, próbowała podciąć sobie nadgarstki. Brazylijska policja ujawniła, że dziewczynka otrzymywała groźby dotyczące jej najbliższych. Momo instruowało ją, że jeśli nie podetnie sobie nadgarstków, jej rodzina umrze. Z „Momo challenge” wiązać ma się też samobójstwo 18-latka z Indii, który powiesił się.
Zagrożenia z sieci
W ubiegłym roku lubelskie kuratorium ostrzegało przed zabawą w „Niebieskiego wieloryba”. Polegała ona na wykonywaniu przekazywanych przez „opiekuna” 50 poleceń w 50 dni. Z każdym kolejnym krokiem miały się one stawać coraz bardziej niebezpieczne. Pierwsze ograniczały się do nie rozmawiania z nikim przez cały dzień, rysowania wielorybów. Kolejne nakazywały oglądanie psychodelicznych filmów i słuchania muzyki przesłanej przez „opiekuna”. Gracze mieli też wstawać o świcie i wychodzić na dach lub spacerować po torach, wycinać na ciele kształt wieloryba. Ostatnim zadaniem miało być odebranie sobie życia.