Policjant z lubelskiej „jedynki” odpowiada za pobicie zatrzymanego. 32-letni Krzysztof L. miał podczas przesłuchania znęcać się nad nastolatkiem. Chłopak twierdzi, że policjant rzucał nim o ścianę.
Proces Krzysztofa L. toczy się w Sądzie Rejonowym Lublin-Zachód. Podczas czwartkowej rozprawy zeznania składał, Tomasz Ch. – policjant, kolega oskarżonego. W kwietniu ubiegłego roku, kiedy miało dojść do pobicia panowie wspólnie pełnili służbę. Jak przekonywał w sądzie Tomasz Ch., ich kontakt z nastolatkiem był bardzo ograniczony. Przewieźli tylko 18-letniego Jarosława M. z izby zatrzymań na komisariat przy ul. Okopowej.
Policjanci dobrze znali Jarosława M.
– Wiele razy był zatrzymywany i legitymowany. Głównie za posiadanie narkotyków i włamania – wyjaśnił w sądzie Tomasz Ch.
Policjant dodał, że nie zauważył u nastolatka żadnych obrażeń. Podczas transportu chłopak miał zachowywać się spokojnie. Kolega oskarżonego nie wiedział nic o rzekomym pobiciu gimnazjalisty.
Feralnego dnia Jarosław M. włóczył się z kolegą i dwiema dziewczynami po centrum Lublina. Wszyscy pili alkohol. Około północy ruszyli w kierunku dworca PKS. Tam 18-latek miał rozbić lodówkę na napoje, stojącą przy jednym z kiosków. Przewrócił ją, a napoje wysypały się na chodnik. Z akt sprawy wynika, że chłopcy ukradli kilka butelek, rozstali się z koleżankami i poszli dalej.
Niedługo po tym incydencie kryminalni zatrzymali obu nastolatków. Chłopcy trafili do izby zatrzymań przy ul. Północnej. Dzień później, w komisariacie przy ul. Okopowej Jarosław M. miał zostać sam na sam z Krzysztofem L. Policjant pokazywał mu zdjęcia innych podejrzanych w różnych sprawach.
Jarosław M. rzekomo nie chciał „sypać” znajomych. Wtedy Krzysztof L. miał stracić cierpliwość.
– Podniósł mnie i rzucił mną w kąt – opowiadał w sądzie nastolatek. – Leżałem twarzą do ziemi. Usiadł na mnie, przycisnął kolanem i wykręcił rękę. Potem założył lateksową rękawiczkę, popsikał ją gazem i wcierał mi ten gaz w oczy. Krzyczałem „Mamo! Karetka!”.
Chłopak był później przesłuchiwany przez prokurator, która zwróciła uwagę na siniaki na jego ciele. Jarosław M. przyznał, że za obrażenia odpowiada policjant. Skończyło się na akcie oskarżenia przeciwko Krzysztofowi L. 32-latek nie przyznaje się do winy.