Ponad 40 wylegitymowanych osób i dwa mandaty. To policyjny bilans poniedziałkowej manifestacji w Lublinie. Marsz był reakcją na brutalne działania policjantów podczas zeszłotygodniowych protestów w Warszawie.
Marsz pod hasłem „Nie damy się zastraszyć” przeszedł z ul. Okopowej na pl. Litewski, a następnie przez Krakowskie Przedmieście na ul. Królewską. Manifestacja zakończyła się przed biurami PiS.
W proteście uczestniczyło blisko 200 osób. Lubelska manifestacja to reakcja na brutalne akcje policji w Warszawie. Policjanci po cywilnemu użyli tam wobec manifestantów gazu i metalowych pałek.
W Lublinie do takich sytuacji jeszcze nie doszło, chociaż od początku listopada policjanci bardziej stanowczo reagują na protesty. Wcześniej ograniczali się do zabezpieczania manifestacji. Teraz masowo legitymują protestujących. Później osoby te wzywane są na komisariaty. W przypadku odmowy przyjęcia mandatu sprawy mają być kierowane do sądu.
– Podczas poniedziałkowego marszu wylegitymowano 43 osoby. Dwie ukarano mandatami. W przypadku 18 osób sporządzono notatki, które będą podstawą do prowadzenia dalszych czynności wyjaśniających – informuje Kamil Gołębiowski, rzecznik KMP w Lublinie.
Większość policyjnych interwencji dotyczyła udziału w nielegalnym zgromadzeniu, a także wykroczeń drogowych czy publicznego używania wulgaryzmów. Jedna z wylegitymowanych osób była poszukiwana. To uczestnik marszu, który miał na koncie niezapłaconą grzywnę. Po jej zapłaceniu został zwolniony.
Marsz przebiegł bez większych problemów. Tuż po jego rozpoczęciu policjanci próbowali zmusić protestujących do zejścia na chodnik. Przy Krakowskim Przedmieściu doszło do jednego incydentu. Agresywny mężczyzna próbował zaatakować protestujących. Został zatrzymany. Mundurowi interweniowali również wobec kilku młodych ludzi, którzy przy ul. Królewskiej wykrzykiwali wulgaryzmy wobec uczestników marszu.