Dwaj młodzi mieszkańcy Świdnika urządzili sobie pościg i strzelaninę na jednej z lubelskich ulic. Chcieli „przestraszyć” dawnych kolegów. Teraz odpowiedzą za usiłowanie zabójstwa.
Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Lublinie. Na ławie oskarżonych zasiądą dwaj mieszkańcy Świdnika – 25-letni Olaf B. oraz 27-letni Patryk S. Śledczy uznali, że obaj chcieli zabić dawnych kolegów z osiedla. Ścigali ich więc al. Tysiąclecia w Lublinie i ostrzelali ich samochód.
Dramatyczne wydarzenia rozegrały się w nocy z 18 na 19 listopada ubiegłego roku, ale nikt z jego uczestników nie chciał informować policji. Kryminalni dowiedzieli się o sprawie w styczniu. Zeznania złożyła wówczas matka Marcina J. – głównego pokrzywdzonego w sprawie. Jednocześnie właścicielka ostrzelanego opla.
Śledczy ustalili, że zarówno oskarżeni, jak i Marcin J. i jego dwaj znajomi, to koledzy z jednego osiedla. Często wspólnie pili alkohol. Ponad rok temu grupa się podzieliła, bo Olaf B. i Marcin J. pokłócili się o dziewczynę. Feralnego dnia drugi z mężczyzn świętował urodziny kolegi. Nie pił, bo przyjechał pożyczonym od matki samochodem. Wieczorem panowie postanowili wybrać się na przejażdżkę ze Świdnika do Lublina.
Odwiedzili bar, po czym wybrali się do centrum. Przez godzinę jeździli bez celu. Znudzeni, ruszyli w drogę powrotną ul. 3 Maja. Po chwili zauważyli BMW, którym podróżowali ich „wrogowie” – Olaf B. i Patryk S. Mężczyźni ruszyli w pościg za oplem. Patryk S. siedział za kierownicą BMW. Prowadził auto tak, by dać koledze jak najlepszą pozycję do strzału. Olaf B. miał bowiem rewolwer czarnoprochowy, z którego strzelał do uciekającej vectry. Trafił dwa razy. Rozbił przy tym szybę, której odłamki zraniły twarz kierowcy – Marcina J.
Wszystko rozgrywało się na odcinku od al. Tysiąclecia, na wysokości Zamku Lubelskiego do centrum handlowego Felicity. Dopiero tam Marcinowi J. udało się zjechać na podziemny parking. Napastnicy pojechali dalej w kierunku Świdnika. Wszystko rozgrywało się przy dużym ruchu. Śledczy ustalili, że niewiele brakowało, by doszło do poważnego wypadku.
Marcin J. i jego matka początkowo próbowali załatwić sprawę polubownie. Chcieli „dogadać” się z Olafem B. i jego rodziną. Liczyli m.in. na odszkodowanie za uszkodzony samochód. Kiedy nie doszli do porozumienia, matka pokrzywdzonego chłopaka zawiadomiła policję.
W domu Olafa B. kryminalni znaleźli rewolwer. Na posiadanie takiej broni nie jest potrzebne zezwolenie. Strzał może być jednak śmiertelny. Podczas przesłuchania Olaf B. zapewniał, że chciał tylko przestraszyć Marcina J. Podobnie wyjaśniał Patryk S., który przyznał się do zarzutów.