3 tysiące złotych kaucji będą musiały zapłacić miastu komitety wyborcze, by dostać zgodę na powieszenie plakatów przy ulicach. Jeśli po wyborach ich nie sprzątną, kaucja przepadnie.
W efekcie, tuż po wyborach ulice usłane były podobiznami polityków, a z latarń i słupów trakcyjnych zwisały kartoniki, na których te podobizny były wcześniej naklejone.
Z kartonami problem był tym większy, że pozbawione plakatów tekturki były tak anonimowe, że mało który komitet chciał się do nich przyznawać. A trudno było udowodnić, do kogo należała dana reklama.
Teraz ma być inaczej. Pozwolenie na tzw. zajęcie pasa drogowego, czyli wieszanie plakatów na słupach dostaną tylko ci, którzy zagwarantują, że nie zostawią po sobie śmietniska.
- Zgodnie z nowymi zasadami, komitet wyborczy będzie musiał zapłacić kaucję - wyjaśnia Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Dróg i Mostów w lubelskim Urzędzie Miasta. Kaucja wyniesie 3 tys. złotych. - I to niezależnie od tego, ile plakatów zamierza powiesić dany komitet - dodaje Janicki.
Magistrat, pobierając kaucję, ma podpisywać z komitetami specjalne umowy. Ci, którzy po wyborach usuną grzecznie wszystkie swoje plakaty, dostaną pieniądze z powrotem. Ci, którzy tego nie zrobią, kaucji nie odzyskają, bo miasto opłaci z niej sprzątnięcie ulicy.
Będzie też możliwość, by kaucji nie płacić. - Wystarczy, że komitet wyborczy okaże podpisaną przez siebie umowę z firmą zajmującą się oczyszczaniem miasta, która zobowiąże się do uprzątnięcia plakatów - mówi Janicki.
Prawo mówi jasno, że reklamy kandydatów powinny zniknąć z ulic w ciągu 30 dni po wyborach. A po przekroczeniu tego terminu miasto może naliczać za tzw. zajęcie pasa drogowego stawkę dziesięciokrotnie wyższą od tej, która obowiązuje w trakcie kampanii wyborczej. Taką możliwość daje Ustawa o drogach publicznych.
Strażnicy miejscy zostali też zobowiązani do usuwania wszelkich reklam, które będą zagrażać życiu, zdrowiu lub mieniu przechodniów albo bezpieczeństwu w ruchu drogowym.