Kierowca renaulta najechał na leżącego mężczyznę. Potem przez ponad kilometr ciągnął go pod samochodem. W środę Sąd Apelacyjny w Lublinie uznał to za zabójstwo. 22-letni Piotr B. został skazany prawomocnym wyrokiem na 10 lat więzienia.
Do wypadku doszło 18 listopada ubiegłego roku w Babicach w pow. biłgorajskim. Piotr B. wraz z kolegą wypił piwo w barze. Potem postanowił odwieźć znajomego do domu. Wcześniej z tego samego lokalu wyszedł 36-letni Andrzej O. Gdy najechał na niego renault megane, leżał na jezdni.
Ciało pieszego zaczepiło się o elementy podwozia. Mimo to Piotr B. jechał dalej. Po przejechaniu kilometra zatrzymał i cofnął samochód. Wtedy ciało pieszego upadło na ziemię. Kierowca pojechał do domu i w garażu umył samochód.
Leżącego na jezdni ciężko rannego pieszego znalazł przypadkowo inny kierowca. Tydzień później Andrzej O. zmarł w szpitalu. Według biegłych miał szansę przeżyć, gdyby po najechaniu 22-latek zatrzymał się i wezwał pomoc.
Policjanci szybko ustalili, że na pieszego najechał Piotr B. Gdy po kilkunastu godzinach po wypadku został zatrzymany, był trzeźwy. Mężczyzna ledwie miesiąc wcześniej za spowodowanie innego wypadku został skazany na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Początkowo Piotr B. usłyszał zarzut spowodowania wypadku drogowego i ucieczki z miejsca zdarzenia. Za wypadek śmiertelny spowodowany po alkoholu grozi do 12 lat więzienia.
Śledztwo miało jednak inny finał niż zazwyczaj w przypadku tego rodzaju zdarzeń. Prokuratura Rejonowa w Biłgoraju potraktowała Piotra B. na równi z nożownikami, którzy świadomie pozbawiają życie swe ofiary i oskarżyła go o zabójstwo. Uznała, że ciągnąc pieszego pod autem miał świadomość, że może go zabić. W sądzie prokuratora domagała się dla niego kary 25 lat więzienia. We wrześniu Sąd Okręgowy w Zamościu skazał Piotra B. za zabójstwo na 10 lat więzienia.
Wczoraj Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał wyrok w mocy. Uznał, że kierowca nie mógł uniknąć najechania na leżącego pieszego. Ale to, co działo się później, było przestępstwem.
– Zabójstwo w zamiarze ewentualnym polegało na tym, że po najechaniu świadomie ciągnął pieszego – uzasadniał sędzia Zaręba.