Podczas dzisiejszej wizyty w Lublinie premier Ewa Kopacz wzięła udział w inauguracji roku akademickiego na KUL i spotkała się ze studentami Uniwersytetu Medycznego, którego sama jest absolwentką. Wspominała czasy studiów i pierwsze lata w zawodzie.
Dodała, że zawód lekarza wymaga poświęceń. - Moja córka, która dzisiaj jest doktorem nauk medycznych, na początku nie chciała być lekarzem. Powiedziała, że nie będzie miała czasu dla dzieci, a matka powinna mieć dla nich czas. Dała mi tym do zrozumienia, że ja tego czasu dla niej nie miałam - powiedziała premier. - Nasi bliscy rozumieją jednak, że to zawód wymagający poświęceń i potrafią okazać ogromną wyrozumiałość.
Kwestia rezydentur, którą poruszyła premier bardzo interesowała również studentów. Pytali m.in. według jakiego klucza są one przyznawane.
- Rezydentury dostaną wszyscy, którzy zdali egzamin lekarski. Oczywiście w pierwszej kolejności dostaną je ci z najlepszymi wynikami. Ci, którym pójdzie gorzej też je dostana, ale będą mieli mniejszy wybór niż ich koledzy - zaznaczyła Kopacz. I podkreśliła: To właśnie brak miejsc dla rezydentów było głównym argumentem dla młodych lekarzy, którzy wyjechali za granicę. Sądzę, że setki milionów, które zostaną wydane na rezydentury zatrzymają ich w kraju i te pieniądze się zwrócą.
Po wizycie na Uniwersytecie Medycznym premier przyjechała na Stare Miasto. Podczas spaceru zagadywała spacerujących lublinian i turystów. Na Placu po Farze spotkała się z dziennikarzami.
Zapewniła, że kontrowersyjna wypowiedź ministra rolnictwa Marka Sawickiego o polskich rolnikach nie wynikała z jego złej woli.
- Wiem, że minister angażuje się w sprawy polskich rolników, bije się o nich w Brukseli, ale czasem po prostu puszczają nerwy - zaznaczyła Kopacz. - Na pewno nie chciał nikogo obrazić, wynikało to raczej z pewnego zapętlenia. Liczę, ze rolnicy wykażą wyrozumiałość.
- Unia musi mówić w sprawie Ukrainy jednym głosem. Chcemy jej pomóc w walce z korupcją i zakładaniem nowych przedsiębiorstw. Ale sama też musi sobie pomóc - podkreśliła Kopacz. - Co do szczytu klimatycznego - muszą być spełnione dwa warunki. Musi być zachowana ilość naszych emisji, a emisje muszą być w dyspozycji polskiego rządu. Jeśli to nie zostanie spełnione będę musiała zareagować radykalnie, mimo, że to mój pierwszy szczyt.
Premier spotka się także z przedsiębiorcami i samorządowcami z powiatu kraśnickiego. W planach jest także zwiedzanie gospodarstwa sadowniczego Pawła Turczyna z Wandalina i obiad w domu właściciela.