Ratusz wyklucza likwidację Straży Miejskiej, której domaga się od niedawna Ruch Palikota. Żądania te nazywa czysto politycznymi. – Nie ma dzisiaj alternatywy dla Straży Miejskiej. Jest nam potrzebna do utrzymania porządku i czystości w mieście – stwierdza Krzysztof Żuk, prezydent Lublina.
– Ktoś może powiedzieć, że utrzymanie straży kosztuje. To prawda, ale generalnie porządek i bezpieczeństwo zawsze kosztują – podkreśla Jacek Kucharczyk, który od sierpnia jest komendantem straży. Wylicza, że jego podwładni załatwiają rocznie 24 tys. interwencji i że policja nie byłaby w stanie ich przejąć. Tym bardziej, że z 18 tys. wezwań telefonicznych aż 40 proc. dotyczy źle zaparkowanych pojazdów.
Kucharczyk podkreśla, że zmienił strukturę straży tak, by było jak najwięcej pieszych patroli, także w dzielnicach oraz zmienił zasady naboru nowych funkcjonariuszy m.in. rezygnując z dyktanda na rzecz testu sprawności fizycznej. Wyznaczył też funkcjonariuszy, którzy mają być w stałym kontakcie z radami dzielnic.
Komendant zapowiada na styczeń uruchomienie wspólnych z policją patroli pieszych i podobnych organizowanych z Żandarmerią Wojskową, które pilnowałyby porządku na terenach miejskich sąsiadujących z wojskowymi.
Działalność Straży Miejskiej ma kosztować w tym roku 7,7 mln zł, a wpływy do miejskiej kasy z nałożonych przez straż mandatów oszacowano na 3,8 miliona zł.