Doktorzy habilitowani i profesorowie lubelskiego UMCS zakładają związek zawodowy, który będzie reprezentował ich interesy. Złożyli dokumenty w tej sprawie do uczelnianego działu organizacyjno-prawnego.
– ZNP czy Solidarność kiedyś reprezentowały cały przekrój zawodowy uczelni. Teraz są zdominowane przez młodszych pracowników naukowych. Uznaliśmy, że dobrze mieć swoją reprezentację.
Ma nią być Związek Zawodowy Profesorów UMCS (taka ma być oficjalna nazwa). Będzie reprezentował samodzielnych pracowników naukowych uczelni – doktorów habilitowanych i profesorów.
Zebranie założycielskie odbyło się w ub. tygodniu. Było na nim szesnastu członków z czterech wydziałów – dziewięć osób z Wydziału Chemii, a pozostali z Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi, Matematyki, Fizyki i Informatyki, a także Pedagogiki i Psychologii. O kim mowa?
– Dopóki postępowanie założycielskie jest w toku, nie jestem upoważniony do podawania nazwisk – ucina prof. Woliński.
W tym tygodniu założyciele związku złożyli dokumenty w tej sprawie do uczelnianego działu organizacyjno-prawnego. Kolejnym krokiem jest rejestracja w Krajowym Rejestrze Sądowym. Potem będą mieli dwa miesiące na zwołanie walnego zgromadzenia i wybór władz związku.
– Chodzi tylko o pieniądze – komentuje jeden z członków związku Solidarność `80, który zrzesza pracowników obsługi UMCS (głównie sprzątaczki, szatniarzy i portierów).
– Właśnie zaczynają się rozmowy o podwyżkach dla osób zatrudnionych na uczelni. Jest propozycja, żeby były takie same dla wszystkich. Ale profesorom się to nie podoba: bo przecież profesor jest ważniejszy od sprzątaczki i powinien dostać więcej. I nie obchodzi ich to, że wielu z nas pracuje za najniższą krajową.
– Nie zamierzamy o nic walczyć ani protestować. Żaden z nas nigdy nie był działaczem związkowym – zastrzega prof. Woliński. – Chcemy po prostu być obecni przy podejmowaniu decyzji ważnych dla naszej grupy. Prawda jest taka, że uniwersytet bez profesorów by nie istniał.