Butelka alkoholu wręczona lekarzowi po leczeniu to nie łapówka - uznał dzisiaj Sąd Okręgowy w lublinie. Prokuratura zapowiada jednak, ze nie zrezygnuje z oskarżania za przyjmowanie takich przedmiotów.
Najpierw z tych zarzutów uniewinnił go Sąd Rejonowy w Lublinie. Prokuratura odwołała się dalej uważając alkohol za łapówkę. Przegrała.
- Wręczenie butelki alkoholu po leczeniu nie jest przestępstwem, to utrwalony od lat zwyczaj - uzasadniał wyrok sędzia Piotr Morelowski, sędzia Sądu Okręgowego w Lublinie.
Lekarze którzy przyjmują od pacjentów alkohol nie mogą jednak spać spokojnie. Prokuratura zapowiada, że takie orzeczenie nie oznacza tego, że będą bezkarni.
- W polskim prawie karnym nie ma precedensów - mówi Beata Syk-Jankowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie. - To orzeczenie jest wiążące tylko w tej sprawie. Stawianie zarzutów będzie zależało od oceny konkretnych spraw np. od tego w jakich okolicznościach doszło do wręczenia alkoholu, jaka była jego wartość.
Proces Dariusza S. był też głośny z powodu niecodziennych okoliczności, które doprowadziły do postawienie mu kolejnego zarzutu - przyjęcia 700 zł łapówki. Jak ustalił Sąd Rejonowy, skłócony z doktorem Mirosław K., z zawodu adwokat, wysłał do niego pacjenta z łapówką. A wszystko po to, żeby go skompromitować.
Wręczanie pieniędzy nagrała nawet sprowadzona do Lublina ekipa telewizji Polsat. Sąd skazał Dariusza S. za wzięcie pieniędzy na dziewięć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Lekarz odwoływał się od tej części wyroku.
- To było wyreżyserowane - przekonywał sąd jego obrońca adwokat Andrzej Maleszyk. - A ten kto sprowokował tę sytuację do tej pory jest bez wyroku.
Wątek dotyczący prowokacji będzie jeszcze raz rozpoznawany przez Sąd Rejonowy w Lublinie.
- Sąd pierwszej instancji zmarginalizował role tej prowokacji w ocenie zachowania oskarżonego - stwierdził sędzia Morelowski.
Proces Mirosława K. oskarżonego o zorganizowanie prowokacji, toczy się przed Sądem Rejonowym w Zamościu.
dj