20 czerwca na wokandę powróci zakaz wprowadzania psów do Ogrodu Saskiego. Jego legalność ocenią tym razem sędziowie z Warszawy. Ich wyrok może – choć nie musi – zakończyć spór, który ciągnie się ponad cztery lata. Wystawione w tym czasie mandaty można policzyć na palcach obu rąk
Wprowadzenia psów do Ogrodu Saskiego zabroniła Rada Miasta. Cztery lata temu zatwierdziła zaproponowany jej przez prezydenta regulamin korzystania z najstarszego w Lublinie parku. Właśnie w tym regulaminie znalazł się zakaz, z którym od samego początku walczy dwóch miłośników psów. Najpierw wezwali oni Radę Miasta do jego uchylenia, a gdy radni odrzucili ich prośbę, zaskarżyli przepis do sądu, przekonując, że jest niezgodny z polskim prawem.
Skarga do sądu datowana jest na lipiec 2014 r., ale do dziś nie zapadł w tej sprawie prawomocny wyrok, chociaż wyroki były już trzy.
• Pierwszy zapadł w marcu 2015 r. w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym, który nie zbadał nawet legalności zakazu. Poprzestał na stwierdzeniu, że autorzy skargi nie wykazali, że Rada Miasta naruszyła ich „interes prawny”. Niezadowoleni mieszkańcy złożyli skargę do wyższej instancji.
• Na drugi wyrok trzeba było czekać dwa lata. Naczelny Sąd Administracyjny uchylił pierwsze orzeczenie. Stwierdził, że skoro autorzy skargi mają psy, to zakaz w sposób oczywisty dotyczy ich „interesu prawnego”. Nie badał jednak legalności zakazu, polecił to zrobić sądowi w Lublinie.
• Trzeci wyrok zapadł w lipcu zeszłego roku. WSA w Lublinie przyznał rację władzom miasta. – Nie można postawić zarzutu dyskryminacji obywateli, którzy są właścicielami psów – mówił sędzia Jacek Czaja. – Mówimy tylko o pewnej konfiguracji: o wchodzeniu z psem.
Także ten wyrok został zaskarżony do wyższej instancji. 20 czerwca sprawą zajmie się Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie. Spór zakończy się tylko wtedy, gdy sąd utrzyma w mocy wcześniejszy wyrok, albo wyda własny, przesądzający sprawę. Może się zdarzyć i tak, że sąd tylko uchyli wyrok i odeśle sprawę do ponownego rozpoznania przed lubelskim sądem.
W praktyce zakaz wprowadzania psów do Ogrodu Saskiego pozostaje martwym przepisem. Strażnicy nie wlepiają i nie zamierzają wlepiać mandatów za jego złamanie. – Podtrzymujemy swoje stanowisko, że będziemy reagować zwracając uwagę opiekunom psów – mówi Ryszarda Bańka, rzecznik Straży Miejskiej. Chociaż zakaz obowiązuje już cztery lata, to prawie nikt nie został ukarany. – Przez ten czas było osiem mandatów na łączną kwotę 450 zł.
Z ostatniego wyroku sądu
Sąd stwierdził, że parki służą „łagodzeniu uciążliwości życia w mieście” oraz „eksploracji przyrodniczej”, natomiast „obecność psów na obszarze parku może wywołać dyskomfort u osób spacerujących”, nawet jeśli zwierzęta są prowadzone na smyczy „bowiem znaczenie odgrywa tu subiektywne uczucie strachu”. Sąd stwierdził ponadto że właściciele psów nie zawsze sprzątają po swoich pupilach, więc zapewne byłoby tak również w Ogrodzie Saskim. – Oczekiwanie, że na terenie tego tylko obiektu właściciele psów zachowywaliby się odmiennie, z wzorcową, należytą starannością, uznać trzeba za całkowicie nierealne – czytamy w ubiegłorocznym wyroku WSA w Lublinie.