Jak dużej opłaty może żądać miasto za drogowskazy do placówki medycznej? Z takim pytaniem musiał się zmierzyć lubelski sąd. Spór wygrało miasto, które chciało 15 razy większej stawki niż ta, której spodziewało się centrum onkologii.
Wyrok dotyczy decyzji wydanej przez miasto jeszcze w ubiegłym roku. Chodzi o dwie tablice, które przy ul. Jaczewskiego i Sierocej zamierzało postawić Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Nie chodziło tu o żadne wielkie billboardy, bo mowa była o konstrukcjach wysokich na 2,6 metra i szerokich na 1,1 m. Nie chodziło też o nośniki, na których wieszane byłyby reklamy. Podświetlane tablice miały po prostu wskazywać pacjentom drogę do placówki.
Aby postawić takie tablice dyrekcja centrum musiała uzyskać od Zarządu Dróg i Mostów zezwolenie na tzw. zajęcie pasa drogowego. Zezwolenie zostało wydane, a miejscy urzędnicy wpisali w nim stawkę, którą COZL będzie musiał płacić miastu. Podstawą naliczania opłat jest tabela uchwalana przez Radę Miasta.
Urzędnicy sięgnęli po stawkę przewidzianą dla reklam stojących przy drogach powiatowych. Wynosi ona 1,50 zł dziennie za metr kwadratowy reklamy. I właśnie tę opłatę zakwestionowało Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej. Tymczasem dyrekcja COZL wskazywała inną kwotę: 10 groszy za metr kwadratowy dziennie. Tyle miejska tabela przewiduje dla imprez pod patronatem prezydenta oraz „organizacji parkingów o ograniczonej dostępności”.
Placówka medyczna zaskarżyła decyzję miasta do Samorządowego Kolegium Odwoławczego tłumacząc, że to, co chce stawiać wcale nie jest reklamą. SKO utrzymało w mocy decyzję Zarządu Dróg i Mostów, a teraz decyzję tę podtrzymał Wojewódzki Sąd Administracyjny.
Wyrok nie jest prawomocny, a COZL może się odwołać do wyższej instancji, którą jest Naczelny Sąd Administracyjny w Warszawie.