Część lokatorów staromiejskich kamienic ma dość sąsiedztwa lokali gastronomicznych i towarzyszących im ogródków. Narzekają na hałas i proszą, by miasto ograniczyło liczbę pozwoleń na ustawianie stolików i parasoli.
– Jak wygląda to Stare Miasto? Niby jest zakaz reklamy piwa, ale gdziekolwiek spojrzeć, widać nazwę jakiegoś browaru.
W tym roku magistrat zezwolił na ustawienie 27 ogródków w obrębie Starego Miasta. Z jednym z nich był problem. Właściciele Czarciej Łapy bez pozwolenia ustawili duży ogródek na ul. Bramowej. Naprzeciwko stały już stoliki baru Habiby i na Bramowej zostało niewiele miejsca. Wyprostowanie tej sytuacji trwało dość długo.
– Właściciele Czarciej Łapy wystawili ogródek niezgodnie z naszym pozwoleniem. Ale pracownik urzędu nie może przyjść i powiedzieć "zabierz się stąd”. Może wydać decyzję administracyjną, która podlega zaskarżeniu – wyjaśnia Eugeniusz Janicki, dyrektor Wydziału Dróg i Mostów w lubelskim Urzędzie Miasta. I tak było w przypadku Czarciej Łapy, której właściciele nie zgadzali się z ustaleniami magistratu.
Mieszkańcy twierdzą też, że restauratorzy wyrzucają odpady do ogólnodostępnych pojemników. – Podwórka są pozawalane śmieciami i ganiają po nich szczury – mówi pani Teresa.
– Lokal musi mieć podpisaną umowę na wywóz śmieci, inaczej nie dostanie od nas pozwolenia – zapewnia tymczasem Janicki.
Lokatorzy skarżą się też na podchmielonych klientów zakłócających ciszę nocną. – Dochodzi do tego, że moje dziecko samo dzwoni na policję, prosząc o interwencję – denerwuje się jedna z mieszkanek.
Lokatorzy, choć chwalili pracę mundurowych, to wypominali im, że patrolują uliczki rano, gdy ruch jest niewielki. Za to takiej ochrony brakuje nocą. Policja zapowiedziała już, że zmieni godziny pieszych patroli tak, by były one stale obecne na terenie Starego Miasta aż do godz. 2 w nocy.