Rozmowa z Grażyną Wójcik, turystką z Lublina, która jest na urlopie w Tunezji
• Mieszka pani w hotelu w Nabulu. To około 100 kilometrów od kurortu Susa, gdzie w piątek w zamachu terrorystycznym na plaży zginęło 39 osób. Jak się Pani o tym dowiedziała?
Najpierw od koleżanki, która zadzwoniła do mnie z Lublina. Szef z pracy dopytywał, czy ze mną wszystko w porządku, bo usłyszał o zamachu. Dopiero wieczorem wszystko zobaczyliśmy w tunezyjskiej telewizji. Wcześniej przez pół dnia w hotelu nie działały telewizory.
• Obsługa hotelowa również o niczym nie informowała?
Nie. Czuliśmy, że może się coś dziać, bo pojawiło się trochę więcej obstawy, tajniaków z krótkofalówkami. Ale z drugiej strony już wcześniej na ulicach było widać policję. Odnoszę wrażenie, że oni nie chcieli, żebyśmy się przestraszyli tej sytuacji.
• I turyści rzeczywiście się nie boją?
W sobotę rozmawialiśmy z rezydentką z naszego biura podróży, która obsługuje w sumie 12 hoteli. I mówiła nam, że jak dotąd nikt nie zgłaszał chęci wyjazdu.
• A pani?
Na to, żeby wyjechać na wakacje oszczędzałam przez cały rok. A ubezpieczenie wyjazdu nie obejmuje takich sytuacji jak zamach terrorystyczny. Nikt nie zwróci mi pieniędzy za skrócony pobyt, a przyjechałam tu zaledwie dzień przed atakiem. Dlatego na razie nie zamierzam wcześniej wracać. Ludzie, z którymi przyjechałam do tego samego hotelu, mówią tak samo.
• Czuje się pani bezpiecznie?
Tak jak wspomniałam pojawiło się jeszcze więcej ochrony. I normalnie wychodzimy z hotelu. Byliśmy w sobotę na targu i wszędzie czuje się obecność tajniaków. Tak samo na plaży.
Cały czas widać ludzi, którzy nas obserwują.
• Po poprzednim, marcowym zamachu w Muzeum Bardo w Tunisie nie obawiała się pani wyjazdu do Tunezji?
W Lublinie jeżdżę na taksówce i dużo rozmawiam z pasażerami. Ludzie, którzy jeździli do Tunezji mówili, że nie ma zagrożenia. Poza tym wydawało mi się, że po poprzednim zamachu drugi raz do czegoś takiego nie dojdzie.
• Przedstawiciele polskiego rządu nie namawiają na miejscu turystów do powrotu?
Nasza rezydentka rozmawiała z konsulką. I wiemy, że jest możliwość powrotu, ale turysta musi sam zgłosić taką chęć. Ja, jeśli nic nie będzie się dziać, zamierzam zostać do końca urlopu.
Krwawy piątek
Zamachowcem z kurortu Susa był 23-letni Saifedin Rezgui. Student z karabinem w ręku szedł po plaży i strzelał do wypoczywających turystów. Zabił 39 osób, a 36 ranił. Sam został zastrzelony po wymianie ognia z policją. Atak został pochwalony przez Państwo Islamskie. Tego samego dnia doszło również do zamachów terrorystycznych w Kuwejcie i we Francji.