Sąd Okręgowy w Lublinie skazał na 15 lat więzienia Franciszka R., który zamordował swoją konkubinę. Parę godzin wcześniej kobieta dwa razy przeszkodziła mu w popełnieniu samobójstwa
Do zbrodni doszło w Drelowie, w nocy z 16 na 17 kwietnia. 54-letni Franciszek R. mieszkał tam razem z 43-letnią Ewą T. Oboje znali się od najmłodszych lat, bo pochodzili z tej samej miejscowości. Zaczęli się spotykać na początku tego roku. Ewa T. wróciła wówczas z kilkuletniego pobytu w Wielkiej Brytanii. Mieszkała tam ze swoim partnerem, z którym w kwietniu miała wziąć ślub. Jednak w marcu kobieta postanowiła wprowadzić się do Franciszka R.
– To był przelotny związek. Nic poważnego – ocenia Sylwia T., córka ofiary. – Mama zamierzała wyjechać z Drelowa i wrócić do swojego poprzedniego partnera.
W dniu swojej śmierci powiedziała Franciszkowi R., że następnego dnia się wyprowadzi. Mężczyzna był zazdrosny. Dzieciom Ewy T. miał powiedzieć: "Będzie moja, albo niczyja”. Mówił, że udusi kobietę, ale nikt nie brał tego na poważnie.
Zarówno Franciszek R., jak i jego partnerka nadużywali alkoholu. W dniu śmierci kobiety wypili po trzy piwa. Potem Ewa T. poszła do sąsiada, pomóc mu w sadzeniu ziemniaków. Dołączył do nich Franciszek R. Wypili u sąsiada dwie butelki wódki i wrócili do domu.
Później Franciszek R. dwa razy próbował skończyć ze swoim życiem. Chciał powiesić się w garażu. Kobieta odcięła, a wreszcie spaliła sznurek. Oboje byli pijani. Ewa T. położyła się do łóżka. Wtedy Franciszek R. chwycił skórzany pasek i przycisnął go do szyi kobiety. Udusił 43-latkę. Parę godzin później sam wezwał mundurowych.
– Kiedy zapytałam go, co się stało, przyznał, że sam Zabił Ewę T. – mówi policjantka, która tragicznej nocy interweniowała w Drelowie. – Próbował ją potem cucić, polewał wodą. Koszulka kobiety była cała mokra.
Przybyły na miejsce lekarz mógł tylko stwierdzić zgon. Franciszek R. trafił do aresztu.
– Zabiłem, bo chciałem ją mieć, a on chciał mi ją zabrać – zeznawał po zatrzymaniu. – Kochałem ją. Nie chciałem, żeby była z innym mężczyzną.
Na sali sądowej mężczyzna przeprosił córki zamordowanej.
– No i co? Zabrał nam matkę. Zostało nas sześcioro. Nie mamy teraz żadnej rodziny – skwitowała Sylwia T.
Prokurator domagał się dla oskarżonego 15 lat więzienia. Sąd uznał, że to właściwa kara, biorąc pod uwagę, że Franciszek R. przyznał się do winy i wyraził skruchę. Wcześniej nie wchodził też w konflikt z prawem.