Pracownicy cukrowni i fabryki cukierków "Pszczółka” zgromadzili się o godz. 13 przez zakładem. - Będziemy strajkować aż do skutku - zapowiadają.
- Trzy lata temu przyszedłem do cukrowni Lublin ze zlikwidowanej cukrowni w Opolu, gdzie przepracowałem 16 lat - opowiada Grzegorz Kramek. - Wtedy władze spółki mówiły, że w Lublinie jest rozwojowy, że to będzie nasz docelowy zakład. I co się okazuje? Że kolejny raz przeżywamy z kolegami likwidację cukrowni.
Pracownicy, którzy przerwali pracę i zgromadzili się o godz. 13 przez cukrownią w Lublinie, żeby przez godzinę strajkować nie kryli rozgoryczenia. Tydzień temu dowiedzieli się, że ich zakład zostanie zlikwidowany, a oni na pocieszenie dostaną odprawy. Postanowili bronić swojego miejsca pracy, w którym większość z nich przepracowała kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat.
- W lubelskiej cukrowni pracuję ja i mój mąż. Mamy dwoje dzieci. Z czego je utrzymamy, kiedy obydwoje stracimy pracę? - martwi się Małgorzata Małocha. - Niewesołe święta nam się szykują. Wolę nie myśleć, co nas czeka.
Członkowie Komitetu Obrony Cukrowni, który przewodził strajkowi nie mieli dla swoich kolegów dobrych wieści. - Nie dotarł do nas żaden sygnał, by Krajowa Spółka Cukrowa odstąpiła od planów likwidacji - mówi Artur Kotyra, przewodniczący KOC. - Mało tego: sejmowa Komisja Rolnictwa i Rozwoju Wsi, która obradowała w naszej sprawie nie przekaże żadnego komunikatu z tych obrad. Nasza sytuacja się nie zmienia. Dlatego będziemy strajkować aż do skutku. I w coraz ostrzejszej formie.
Komitet Obrony Cukrowni nie zamierza poprzestać na proteście.
Dziś cukrownicy złożyli wniosek do Najwyższej Izby Kontroli o zajęcie się sprawą likwidacji zakładu. Drugi wniosek poszedł do prokuratury, by zbadała, czy zarząd KSC nie działa na szkodę spółki podejmując decyzję o zamknięciu jednej z najlepszych w Polsce cukrowni.
- Tegoroczna kampania cukrownicza była w Lublinie rekordowa, zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Dlatego to, co robi KSC to zwykły sabotaż gospodarczy! - denerwuje się Grzegorz Ryczek, członek KOC. - Nie poddamy się bez walki.
Co na to wszystko kierownictwo KSC? - Ekonomiści mówią jasno: likwidacja lubelskiej cukrowni to uzasadniona i racjonalna decyzja - twierdzi Łukasz Wróblewski, rzecznik KSC. - Nie możemy ugiąć się pod naciskiem protestujących pracowników, bo to nieuczciwe wobec innych cukrowni w KSC.