Choć sadzawka w Ogrodzie Saskim od momentu powstania nie nadaje się do użytku, to miasto zamiast wymóc usunięcie usterek… zapłaciło za nią więcej, niż powinno. A zamiast karać partaczy, chce płacić za kolejną przebudowę.
Jesienią 2001 r. DIM zleciła przebudowę układu wodnego w parku firmie San-Bud. Umowa na blisko 440 tys. zł zawarta w imieniu miasta miała być zrealizowana do końca sierpnia 2002 r. Firma nie przejęła się terminem i odbiór sadzawek nastąpił z blisko rocznym poślizgiem.
Komisja dokonująca odbioru podpisała protokół, że sadzawki zrobiono w terminie, solidnie i że można ich używać. Tego samego dnia, ci sami ludzie spisali też notatkę służbową mówiącą, że… nie wszystko zostało zrobione. Ale mimo uchybień wykonawca dostał zapłatę i to większą o blisko 100 tys. zł od określonej umową.
Efekty widać gołym okiem. Działa tylko fontanna i górna sadzawka. Strumień łączący ją z dolną oraz dolna sadzawka nie nadają się do użytku, bo są nieszczelne. Ale Ratusz do dziś nie sprawił, by DIM wymogła poprawki na wykonawcy, choć umowa z San-Budem dawała jej spore możliwości.
Po pierwsze: jeśli wady da się usunąć, to odbiór robót można wstrzymać do usunięcia usterek. Po drugie: Jeśli wad nie da się usunąć, ale obiekt nadaje się do użytku, wykonawcy płaci się mniej. Po trzecie: jeśli obiekt nie nadaje się do użytku, można kazać zbudować go od nowa lub zerwać umowę. Ale DIM sobie z tym nie poradziła.
Zawiedli też miejscy urzędnicy. Za sam fakt wystąpienia usterek powinni naliczyć spółce DIM 5 proc. kary. Z kolei za każdy dzień zwłoki w usunięciu wad 0,5 proc., i tyle samo za każdy dzień zwłoki w przekazaniu wolnego od wad obiektu. Ale miasto nie żądało takich pieniędzy. Zamiast tego magistrat chce... wydać kolejne 660 tys. zł na ponowną przebudowę sadzawek. – Nie będę oceniał realizacji tego zadania, bo nie ja je robiłem – ucina Tomasz Radzikowski, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w Urzędzie Miasta.
– Nie czytałem protokołu i nie mogę się do niego odnieść – mówi Eugeniusz Janicki, były dyrektor wydziału, po reorganizacji urzędu szef Wydziału Dróg i Mostów.
– Jesteśmy na etapie kompletowania dokumentów i na tym etapie nie ma sensu rozmawiać na ten temat – mówi Hanna Siwek z DIM.
Szef San-Budu był dla nas wczoraj nieuchwytny.