Wojewoda Wojciech Wilk (PO) i wicewojewoda Marian Starownik (PSL) podali się w czwartek do dymisji. To efekt przyjęcia rezygnacji premiera Donalda Tuska przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.
- W momencie przyjęcia dymisji rządu przez prezydenta wojewodowie, wicewojewodowie, a także sekretarze i podsekretarze stanu w ministerstwach również muszą podać się do dymisji. A nowy premier ma trzy miesiące na jej ewentualne przyjęcie - tłumaczy Paweł Chruściel, dyrektor Wydziału Prawnego Nadzoru i Administracji w Lubelskim Urzędzie Wojewódzkim. Ile mają na to czasu? Tego prawo nie precyzuje. - Powinno to nastąpić "niezwłocznie” - wyjaśnia dyr. Chruściel.
W czwartek po południu biuro prasowe urzędu poinformowało, że wojewoda Wilk i wicewojewoda złożyli dymisje. Stosowne dokumenty jeszcze wczoraj miały zostać przesłane do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za pośrednictwem ministra administracji i cyfryzacji.
Kandydatką koalicji na premiera jest obecna marszałek Sejmu Ewa Kopacz i to ona najprawdopodobniej podejmie decyzję w tej sprawie. Według powszechnej opinii na rok przed wyborami parlamentarnymi nie będzie chciała robić trzęsienia ziemi w urzędach wojewódzkich. Także w kręgach bliskich wojewodzie Wilkowi usłyszeliśmy, że jest on spokojny o zachowanie stanowiska.
Mówi się jednak także, że wojewoda może pożegnać się ze stanowiskiem. „Załatwić” mu miałby to były szef lubelskiej Platformy Stanisław Żmijan, skonfliktowany z obecnym przewodniczącym zarządu regionu Włodzimierzem Karpińskim.
- Żmijan od jakiegoś czasy wysyłał sygnały, że wkrótce w urzędzie wojewódzkim może się coś zmienić. Jego wpływy w krajowych władzach partii ostatnio wzrosły. Przy jego dobrych relacjach z Cezarym Grabarczykiem, który ma zostać marszałkiem Sejmu niewykluczona jest zmiana na stanowisku wojewody lubelskiego i obsadzenie go kimś spoza frakcji Karpińskiego - mówi nam anonimowo jeden z lokalnych działaczy PO.