W sobotę na ulice Lublina wyjdą zwolennicy częściowej legalizacji tzw. miękkich narkotyków. Są przeciwni karaniu za posiadanie i hodowanie marihuany do własnego użytku. Chcą zebrać 100 tys. podpisów i walczyć o swoje prawa
– Spotykamy się o godz. 15 na pl. Zamkowym. Wszyscy wtedy mają tam być! – czytamy w jednym z ogłoszeń. Jak mówią, będą walczyć o swoje prawa. – Chcemy upomnieć się o coś, co jest normalne w wielu krajach – tłumaczy jeden organizatorów lubelskiego marszu.
– Bo to głupota, żeby policja nie ścigała ludzi, którzy handlują kokainą czy amfetaminą. Tylko łapała dzieciaki, które palą "jointy”, albo normalne rodziny, które z własnej woli używają marihuany – podkreśla "Junior Stress”, lubelski muzyk i zwolennik częściowej legalizacji narkotyków.
Organizatorzy marszu będą zbierać podpisy (potrzeba 100 tysięcy) pod projektem zmian w prawie. Żądają, żeby posiadanie niewielkich ilości środków odurzających i uprawa konopi na własny użytek były dozwolone. Chcą także amnestii dla skazanych za to wcześniej. Obecnie za posiadanie nawet najmniejszej ilości narkotyków, grozi do 3 lat więzienia
Ogólnopolskie marsze zwolenników marihuany rozpoczęły się w połowie września. Najpierw w Warszawie, potem w kolejnych miastach. (MB)