Właściciel górek czechowskich podtrzymuje zamiar budowy bloków mieszkalnych na części tego terenu i nie planuje jego sprzedaży. O losy dawnego poligonu już w czwartek będzie się spierać Rada Miasta.
– Czy bierze pan pod uwagę możliwość zamiany gruntów lub odsprzedaży górek w przypadku gdyby takie propozycje ze strony miasta lub jego mieszkańców padły? – pyta właściciela terenu radny Tomasz Pitucha, szef klubu PiS w Radzie Miasta.
– Nie było takich pytań, nie było takich rozmów i nie wiem, czy bylibyśmy zainteresowani – odpowiada radnemu Zbigniew Dymowicz z firmy TBV, która dwa lata temu kupiła górki i chce tu budować bloki. – Od Poligonowej proponujemy zabudowę ośmiokondygnacyjną, natomiast od Koncertowej pięcio- i sześciokondygnacyjną.
Budowa osiedli będzie możliwa, jeżeli Rada Miasta zmieni przeznaczenie górek opisane w planie zagospodarowania terenu. Obowiązujący plan rezerwuje większość tego obszaru pod zieleń publiczną, miejscami dopuszcza budowę obiektów sportowo-rekreacyjnych i sklepów, a na skrawku terenu także mieszkań.
– Obecny plan, biorąc pod uwagę wszystkie dopuszczalne tu funkcje, umożliwia zabudowę kubaturową na 30 ha – twierdzi Beata Krzyżanowska, rzecznik prezydenta Lublina.
– Nasz wniosek dotyczy zmiany funkcji – podkreśla przedstawiciel spółki. TBV oczekuje od władz miasta, że w planie zagospodarowania przeznaczą 30 ha pod bloki mieszkalne.
Przeciwnicy takich przekształceń dowodzą, że górki czechowskie od kilkudziesięciu lat są traktowane w planach jako obszar cennej zieleni. – Co zmieniło się przez te lata, że teraz chcemy te decyzje zmienić? Czy zmieniły się powody, czy tylko właściciel? – pyta Krzysztof Gorczyca, prezes lubelskiej organizacji ekologicznej Towarzystwo dla Natury i Człowieka.
– Na północy Lublina nie mamy żadnego terenu otwartego – tłumaczy Magdalena Nosek z inicjatywy Górki Czechowskie Wietrznie Zielone, przeciwna budowie bloków. – Górki są terenem ważnym przyrodniczo. To naturalny klin napowietrzający miasto.
– Zabudowa, którą ja proponuję, w żaden sposób nie wpływa na przewietrzanie Lublina – zapewnia Bolesław Stelmach, lubelski architekt, autor koncepcji osiedli na górkach. W zapewnienia te nie wierzą przeciwnicy inwestycji. TBV twierdzi, że przeciwników wcale nie jest dużo. Na jakiej podstawie tak twierdzi? Spółka powołuje się na zamówione przez nią badania opinii. – Dla nas, uważam, bardzo korzystne – stwierdza Dymowicz.
– 10 tys. gospodarstw domowych jest za tym, żeby zrobić tam porządek, godzi się na zabudowę – mówi Artur Sienkiewicz z agencji reklamy VIP, która prowadziła ankietę. Zdaniem przeciwników inwestycji badania były nierzetelne.
Inwestor mówi nie tylko o blokach. Przede wszystkim roztacza wizję dużego parku w tej części górek, która nie nadaje się do zabudowy. Mówi o parku naturalistycznym. – Tam, gdzie trzeba kosić, to będą kosiły to barany – opowiada Stelmach.
W czwartek dyskusja
O parku już w czwartek dyskutować ma Rada Miasta. Zajmie się ona petycją od społecznego komitetu domagającego się urządzenia tu miejsca do wypoczynku. – Nie chcemy dopuścić do dalszej degradacji terenu – przekonuje Michał Maciejewski, przewodniczący komitetu. – Nasza inicjatywa powstała oddolnie – zapewnia i zaprzecza sugestiom, że działa na zlecenie TBV. – Chcemy doprowadzić do rozmów trójstronnych między deweloperem, mieszkańcami a radnymi.
– Trzeba siąść do stołu i z prywatnym deweloperem podpisać umowę, na jakich zasadach ma ten park zrealizować, bo ja nie wierzę, że zrealizuje go miasto – uważa Stelmach.
– Nie jest w interesie mieszkańców, że deweloper zrobi tam biznes życia, zabudowując 30 ha, a miastu odda teren, na który miasto wyłoży kolejne 40 milionów i zrobi tam park – argumentuje radny Pitucha. – Interesem mieszkańców jest to, żeby właściciel zagospodarował całą działkę.
Radni PO już uznali, że petycja w sprawie parku jest zasadna. Chcą, żeby właśnie taka była odpowiedź całej Rady Miasta. Nawet jeżeli tak się stanie i w czwartek większość rady opowie się za parkiem, to nie będzie to miało znaczenia innego niż symboliczne. – To prywatny teren – przypomina Michał Krawczyk, szef klubu radnych PO.
Odpowiedź Rady Miasta na petycję społecznego komitetu nie przesądzi o tym, co inwestor będzie mógł zrobić z górkami. To określi powstający już w Ratuszu plan zagospodarowania i opracowywane w urzędzie tzw. studium przestrzenne. Oba te dokumenty będzie musiała jeszcze zatwierdzić Rada Miasta. Mogą to być decyzje po myśli TBV, chociaż nie muszą. – Mieliśmy świadomość tego, co kupujemy i jakie ryzyko podejmujemy – przyznaje Dymowicz.