Zabił kolegę, a zwłoki wrzucił do szamba. Andrzej J. z gminy Niemce ponownie stanie przed sądem. Śledczy dowodzą, że już z aresztu próbował ukryć majątek, by nie płacić zadośćuczynienia bliskim zamordowanego
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Rejonowego Lublin-Zachód. Główny oskarżony to Andrzej J. W 2014 roku został skazany na 25 lat więzienia za zabójstwo swojego kolegi – Roberta S. Do zbrodni doszło w miejscowości Stoczek w gm. Niemce.
– Nie jestem sobie w stanie wyobrazić większego zwyrodnienia. Można strzelić do sąsiada, którego znało się od dziecka, a potem żywego wrzucić do szamba – mówił podczas mowy końcowej prokurator Bartosz Kołszut.
Feralnego dnia Robert S. i Andrzej J. razem pili alkohol. Doszło między nimi do sprzeczki. Dwa dni później partnerka pierwszego z mężczyzn zgłosiła jego zaginięcie. Andrzej J. zaprzeczał, by miał z tym coś wspólnego. Kryminalni znaleźli jednak ślady krwi w okolicy szamba na jego podwórku. Obok leżały klapki zaginionego. Ze ścieków wydobyto ciało Roberta S. Mężczyzna miał rany postrzałowe. Śledczy dowiedli, że to Andrzej J. zastrzelił kolegę z broni własnej roboty. Jeszcze żywego mężczyznę wrzucił do szamba.
W późniejszym procesie sąd przyznał bliskim zmarłego w sumie 80 tys. zadośćuczynienia. Z końcem 2015 r. postępowanie egzekucyjne w tej sprawie zostało jednak umorzone. Komornik nie był w stanie odnaleźć majątku Andrzeja J. Równocześnie rodzina zmarłego starała się w Sądzie Rejonowym w Opolu Lubelskim o ujawnienie majątku zabójcy.
Andrzej J. przyznał wtedy, że miał hektar ziemi, który sprzedał już sąsiadowi – Tomaszowi M. Twierdził, że z zainkasowanych wtedy 100 tys. zł nie została mu już ani złotówka.
Na początku ubiegłego roku rodzina ofiary zawiadomiła jednak prokuraturę, że Andrzej J. ukrywa majątek. Okazało się, że mężczyzna już dawno umówił się z sąsiadem na sprzedaż działki. Wziął nawet zaliczkę. W lutym 2014 r., kiedy jeszcze siedział w areszcie, spotkał się z Tomaszem M. i notariuszem, by dopełnić formalności.
Andrzej J. sprzedał sąsiadowi hektar pola. Jak się później okazało, 43 tys. zł z tej transakcji trafiło na specjalną polisę wykupioną na Tomasza M. Jej beneficjentem był Andrzej J. Kiedy sąd przyznał zadośćuczynienie bliskim zamordowanego mężczyzny, polisa została przeniesiona na kolejnego z sąsiadów – Michała P.
To drugi z oskarżonych w zbliżającym się procesie. Odpowie za pomaganie Andrzejowi J. w ukrywaniu majątku. Śledczy dowiedli bowiem, że przejmując polisę doskonale wiedział o zobowiązaniach finansowych sąsiada. Mężczyzna podczas jednego z przesłuchań sam się do tego przyznał. Mówił, że Andrzej J. prosił go o pomoc w ukryciu pieniędzy. On sam nie przyznał się do winy. Za ukrywanie majątku Andrzejowi J. grozi teraz do 5 lat więzienia.