- Bierz i to – powiedział złodziej podając torbę z łupem przez okno. Nie wiedział, że zamiast kompana stoi tam policjant. To nie jedyna pomyłka. Złodzieje zamiast do sklepu ze złotem z zegarkami trafili do skromnych pomieszczeń harcerzy.
W sobotę późnym wieczorem urwali kłódki przy kracie i weszli przez okno do środka. Dostali się do świetlicy. Potem wyłamali drzwi do pomieszczenia biurowego. Zaczęli wynosić to, co uznali za cenne.
W tym czasie, na przystanku obok pasażu handlowego stał Andrzej Misztal, dzielnicowy z II komisariatu. Wracał właśnie po służbie do domu. Usłyszał hałas. Po chwili zobaczył biegnącego za blok mężczyznę, który trzymał jakiś przedmiot.
- Policjant zauważył też wyważone okno, a gdy do niego podszedł ujrzał w budynku dwóch mężczyzn – mówi Andrzej Fijołek, z KWP w Lublinie. - Jeden z nich wychylił się i podając mu torbę powiedział " bierz i to”.
Złodziej szybko zorientował się, że za oknem zamiast kompana stoi ktoś obcy. Cofnął się do środka.
Policjant wezwał patrol. Złodzieje nie czekali na przyjazd policji. Jeden z nich skoczył przez okno. Został schwytany przez dzielnicowego. Drugiemu ze złodziei udało się uciec.
Włamywacze zdążyli wynieść dwa monitory i drukarkę warte ponad 1,6 tys. zł.
- Służyły do pracy naszym wolontariuszom – mówi Łukasz Mazuś, skarbnik Hufca. – To dla nas wielka strata. Może znajdzie się jakiś darczyńca, który ma zbyteczny sprzęt.