Znany lubelski prawnik, Wojciech W. zasiądzie na ławie oskarżonych. Od znajomego i szkolnego kolegi miał wyłudzić blisko 200 tys. złotych.
Marek Ł. poznał prawnika przez swojego brata. Gdy mecenas poprosił go o pożyczenie 15 tys. na naprawę pękniętego komina, pożyczył mu pieniądze, ale nigdy nie doczekał się zwrotu gotówki. Zamiast tego adwokat poprosił o kolejne 15 tys. zł na rozwój własnego biznesu. Te pieniądze też dostał. Z akt sprawy wynika, że prawnik jeszcze raz zwrócił się do Marka Ł. z prośbą o pożyczkę. Tym razem chodziło o 74 tys. zł.
- Pieniądze miały zostać przeznaczone na spłatę rat leasingowych za mercedesa oraz innych zobowiązań - mówi Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. - Wojciech W. zapewniał swojego wierzyciela, że w zamian za pożyczkę uczyni go współwłaścicielem swojej nieruchomości.
Skończyło się na obietnicach. Kiedy Wojciech W. zainkasował gotówkę, zaczął unikać kontaktów z wierzycielem. Podobną metodę zastosował wobec Marcina Ż., swojego kolegi ze szkoły podstawowej. Według śledczych, adwokat wyłudził od niego 90 tys. zł.
W czerwcu 2012 roku nadszedł czas zwrotu pieniędzy. Wtedy jednak, Wojciech W. poprosił kolegę o kolejne 30 tys. zł. Dostał pieniądze i panowie spisali umowę na całe 60 tys. zł. Kiedy nadszedł termin spłaty, Wojciech W. zaprosił szkolnego kolegę na obiad. Zdaniem śledczych nie oddał mu ani grosza.
- Umówił się Marcinem Ż., że sprzeda mu swoją kancelarię przy ul. Kołłątaja - wyjaśnia Rutkowska-Skowronek. - Na poczet kupna, kolega przekazał mu następne 30 tys. zł.
Po pewnym czasie panowie umówili się na wizytę u notariusza. Wojciech W. nie pojawił się jednak w kancelarii i przestał odbierać telefony.
Prawnik nie przyznaje się do winy. W prokuraturze odmówił składania wyjaśnień. Grozi mu do 8 lat więzienia.
We wrześniu decyzją sądu dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Lublinie został wydalony z zawodu. To kara za oszukiwanie klientów.