Lubelska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie posła Jarosława Stawiarskiego (PiS). Jeden wątek sprawy z powodu braku przestępstwa, a drugi ze względu na znikomą szkodliwość czynu.
Okazało się, że część jego urzędników, którzy mieli wyjeżdżać, by kibicować piłkarzom, nie pamięta nic takiego. Sprawa trafiła do prokuratury. Prokuratorzy ustalili,
że dofinansowanie dostało kilka osób spoza starostwa.
Zastąpiły one urzędników na oficjalnej liście wyjazdowej. Jednak śledczy ocenili, że nie doszło tu do wyłudzenia pieniędzy z funduszu socjalnego. – Chodziło o to, żeby kupione już bilety nie zmarnowały się – mówi Ewa Bondaruk, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. Tak też tłumaczył się Stawiarski.
Prokuratura umorzyła również wątek dotyczący nieprawidłowego administrowania funduszem socjalnym. Ze względu na znikomą szkodliwość czynu. – Były starosta kierował się przesłanką gospodarności.
Kwota nienależnego dofinansowania wyjazdów na mecze była niewielka, wyniosła 1031 zł – tłumaczy prokurator Bondaruk.