To bardzo miłe uczucie, móc przejść się po czerwonym dywanie - mówiła Alicja Bachleda-Curuś po pierwszym dniu festiwalu filmowego w Cannes.
W Cannaes Alicja pojawiła się w sukni od Valentino i w biżuterii Chopard. Na razie tyle. Ale jeżeli wszystko pójdzie dobrze, już nie długo na takich festiwalach Alicja Bachleda Curuś będzie promować swoje nowe filmy.
Porwana
Bachleda-Curuś wcieliła się w rolę Weroniki; Polki, która jest przekonana, że jedzie pracować w Ameryce jako opiekunka do dzieci. Niestety, zostaje uprowadzona do Mexico City przez polsko-rosyjski gang handlujący ludźmi i zmuszona do prostytucji.
Zauważona
Czy to znaczy że wreszcie mamy szansę na naprawdę znane polskie nazwisko w fabryce snów? Owszem, była już Joanna Pacuła, ale ta nigdy nie awansowała do pierwszej, czy nawet drugiej ligi.
Lepiej poszło Izabeli Scorupco. Ale po roli dziewczyny agenta 007 w "Goldeneye” spektakularnych ról już nie było. Ot, jeden horror ("Egzorcysta. Początek”) i film science-fiction "Władcy ognia”.
Katarzyna Figura? Próbowała, ale skończyło się na epizodzie w filmie Roberta Altamana. Żadna kariera.
Zapracowana
Jako aktorka debiutowała na scenie krakowskiego teatru Groteska w spektaklu "Pilot i książę”. Miała wtedy 10 lat.
Wiele dziecięcych gwiazd tak zaczyna. Jednak rzadko której udaje się przejść do dorosłej kariery. Alicja miała to szczęście.
W maju 1998 roku Andrzej Wajda ogłosił casting do roli Zosi w "Panu Tadeuszu”. Zgłosiło się prawie dwa tysiące młodych dziewczyn i... wygrała Alicja. Potem poszło już z górki. Kilka filmów, epizodów, rola w popularnej telenoweli "Na dobre i na złe”. Alicja nie zapomniała też o swojej muzycznej karierze. W 2001 do sklepów trafiła debiutancka płyta "Klimat”.
Ale szczerze mówiąc nie była to wielka kariera; nawet jak na polskie warunki. O popularności Dody, Michała Wiśniewskiego czy Katarzyny Cichopek Alicja nawet nie mogła marzyć. Jednak Bachleda-Curuś miała zupełnie inny pomysł na karierę.
Wyjechała.
Doświadczona
"Sommersturm”
"Das Blut der Templer”. Widział ktoś te niemieckie filmy? Pewnie nie, a to właśnie w nich Polka zdobywała aktorskie doświadczenie. Mało tego, bo studiowała też w słynnej aktorskiej szkole Lee Strasberga.
Dziś Alicja mieszka na przedmieściach Kalifornii. I gra.
Budżet filmu "Trade” zamknął się w kwocie 12 milionów dolarów. Na amerykańskie warunki to niemal półdarmo, ale chyba było warto. Wokół filmu i Bachledy zrobił się mały szum. Po drugie, Hollywood szuka teraz nowych twarzy właśnie w kinie niezależnym.
- Za całym szacunkiem dla Alicji: dziewczyny bardzo zdolnej, ale to całe "podbijanie Hollywood” to na razie bardziej fakty prasowe niż fakty - studzi nadzieję Andrzej Sołtysik, prowadzący program "Multikino” w TVN. - W Stanach kariery to robią np. Australijczycy, bo dla nich nie ma bariery językowej. A to jest najważniejsze. Ja sam, choć znam język i robię wywiady z zagranicznymi aktorami, w amerykańskiej telewizji programu bym nie dostał.
Owszem, w Hollywood trwa wręcz inwazja aktorów i reżyserów z Meksyku czy Puerto Rico. - Bo jest klientela. W tej chwili hiszpański to drugi język w USA, a w krotce pewnie będzie pierwszy. Ale kariera Alicji jest możliwa. Została zauważona i miała trochę szczęścia. Jeżeli angielski nie będzie dla niej problemem, to kariera w stylu Salmy Hayek stoi przed nią otworem - dodaje Sołtysik.
Inaczej Alicję czekają epizody przybyszów z Europy Wschodniej.