Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

6 grudnia 2002 r.
10:45
Edytuj ten wpis

Baran lubi być drażniony

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• Mało kto pamięta, że pracę w telewizji rozpoczynała pani od prowadzenia... kącika mody.
– Tak było... Kiedyś mi się wydawało, że szczytem mojej ekspresji telewizyjnej może być właśnie moda, bo uważałam, że nie mam nic nadzwyczajnego widzom do powiedzenia. Byłam bardziej nieśmiała. I dopiero z czasem nauczyłam się tę swoją nieśmiałość pokrywać dynamizmem, odbieranym przez niektórych jako pewność siebie.
• A czy wciąż ma pani słabość do drogich perfum i kolekcjonowania apaszek?
– Mam słabość do perfum, ale już się trochę ograniczam. Dopiero wtedy, gdy zużyję cały flakonik, kupuję kolejny. Marzeniem każdej kobiety jest leżeć, pachnieć i nic nie robić. Ja to uwielbiam. Po trzech miesiącach intensywnej pracy wyjeżdżam na dwutygodniowy urlop. Inaczej bym pewnie zwariowała. Muszę mieć płodozmian. I wtedy czytam ulubioną literaturę, patrzę w przestrzeń i jestem szczęśliwa.
• Słynie pani z tego, że lubi się szykownie ubierać. Dla kogo stara się pani być piękna? Bo chyba nie tylko dla telewidzów?
– Dla wybranka serca, który – na szczęście – chyba mnie lubi, bo przecież już kilka lat jesteśmy ze sobą. Mało, że lubi, jest moim przyjacielem. Rozumie to, że mogę być zmęczona, że mam ten rytm pracy, taki potworny, galerniczy, że wstaję o świcie i wracam wieczorem. To bardzo ważne znaleźć właściwego partnera. Wiem to teraz. Kiedyś tego nie wiedziałam. Myślałam, że ... wyszłam za mąż, zaraz wracam... A to nie jest tak.
• Uparła się pani, żeby pokazywać nagą prawdę o polskiej rzeczywistości. Tropi pani przejawy niesprawiedliwości społecznej, pokazuje polską biedę. Czy takie przesłanie towarzyszyło powstaniu programu „Sprawa dla reportera”?
– Kiedyś w dużej mierze nie był to program autorski. Był takim turniejem dziennikarskim, który prowadzili m.in. Jacek Maziarski, Andrzej Krzysztof Wróblewski... I dopiero w połowie lat 80., po zawieszeniu stanu wojennego, kiedy wróciłam do pracy, dano mi szansę robienia programu samodzielnie.
• Wiem, że dostaje pani dużo listów, odbiera mnóstwo telefonów. Czy w tych listach i telefonach szuka pani inspiracji?
– W ciągu roku przychodzi do redakcji „Sprawa dla reportera” ponad 2 tysiace listów. Ludzie myślą, że to jest jakaś instytucja. A to jest mały pokoik, kilka osób w Warszawie i paru współpracowników w terenie oraz ekipa techniczna.
• Zarzucano pani brak dystansu do tego, co robi, zarzucano populizm. Program znikał z anteny i znów się pojawiał. Czasami nieregularnie i nie zawsze o stałej porze. Bardzo to pani przeżywała?
– A wie pan, że to mi nawet pochlebia? Te zarzuty o populizm i brak dystansu. Trudno mieć dystans do spraw, które mnie poruszają, do tego, że dzieje się jakaś niesprawiedliwość, która mnie oburza.
Zrobiłam akurat program w Wałbrzychu o tzw. bieda-szybach. Dawno czegoś takiego nie widziałam. Jeden z bohaterów reportażu powiedział mi: „Wie pani, ja się teraz wstydzę, bo kiedyś sądziłem, że ten węgiel zbierają, odkopują z ziemi ludzie z marginesu. A teraz ja kopię, bo jestem dotknięty nędzą...”.
Albo inny przykład z tego reportażu. Zwracam się do studenta, który też dobywa węgiel: „Proszę pana, może jakieś stypendium by ten program panu załatwił?” A on na to: „Ja nie chcę niczego, żadnej jałmużny. Od nikogo. Jeśli sam sobie nie pomogę, to nikt mi nie pomoże. Moja matka ma czworo dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Ja muszę jej pomóc. Ja nie mam najgorzej. Inni mają gorzej...”.
Niech mi pan wierzy, że moi współpracownicy, którzy montowali ten reportaż, mieli łzy w oczach.
• A czy pani też się wzrusza?
– Tak, czego bardzo w sobie nie lubię. Bo to ja powinnam doprowadzać do wzruszeń, a nie sama płakać. Nie od płakania jestem. Jeśli dane jest mi docierać do ludzi, to chciałabym zmieniać i nasze obyczaje, i prawo, jak jest głupie, i sytuację ludzi. Ten naród chyba nie zasłużył na to, żeby żyć w takim upokorzeniu. Rozumiem, że mamy dużo wad jako naród, że może nie umiemy tak pracować, jak powinniśmy. Ale myślę, że chyba nie musiało się tak stać, jak się stało. Że tyle ludzi żyje w beznadziei. I za to, że pozwala mi się robić, to co chcę, że mam swoją niezależność dziennikarską, swoje pięć minut, jestem wdzięczna losowi oraz zarządowi telewizji, że nie torpeduje moich poczynań. Bo myślę, że w telewizji komercyjnej nie miałabym takiej szansy. Stacje komercyjne zarzucają telewizji publicznej, że nie czyni swojej misji. A one jaką misję czynią? Czy Big Brother i inne programy z gatunku talk show są tą misją?
• Pani podobno, w zgodzie ze swoim znakiem Zodiaku, powtarza sobie: „Baran lubi być drażniony, idzie wtedy do przodu”?
– Baran to znak dość dynamiczny. Jak wiem, że mam rację, to powiem, co uważam, każdemu. Nawet, jeśli miałby to być ostatni tekst wygłoszony przeze mnie. To nie jest rodzaj nieostrożności, ale odwaga wyrażania myśli. Aczkolwiek ciężko się sparzyłam na tej odwadze. Wielokrotnie. I być może trochę mnie to utemperowało. Niektórzy mówią, że mój program jest bardzo wyważony. Ale taki chyba być powinien? Inteligentny widz (a takich tylko mam wśród telewidzów) rozumie moje intencje, jakie kieruję pod adresem władz.
Dużym zaskoczeniem było przyznanie mi nagrody im. Ksawerego Pruszyńskiego. Ale patron tej nagrody też kiedyś narażał się opinii publicznej, ściągał na siebie głosy krytyki. Jednak, dzięki swojemu talentowi i nie poskromionej energii, nobilitował dziennikarstwo do wyższego poziomu, do poziomu sztuki. Jeśli więc kapituła przyznała mi tę nagrodę, to mam nadzieję, że przełamie ona zmowę milczenia różnych gremiów, które mnie nie zauważały.
• Ile razy i w jaki sposób dostała pani po głowie?
– Dostawałam wiele razy i do tego stopnia, iż bałam się, że mi kręgosłup przetrącą. Ale, co najdziwniejsze, miało to miejsce w czasach tzw. wolności, czyli po roku 1990. A sądziłam, że właśnie w tych czasach już nie trzeba będzie uciekać się do kamuflażu, mówiąc niby o czym innym, żeby widz sam się domyślił, o co mi właściwie chodzi. Wielokrotnie rzecznicy prasowi ministerstw i różnych urzędów przywoływali mnie do porządku, a nawet stałam się obiektem ataków kampanii medialnej. Kampanii sterowanej głównie przez ministerstwa związane z przekształceniami własnościowymi. Mówiono o mnie expressis verbis na różnych posiedzeniach Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, że przemiany w Polsce się nie udadzą, jeśli istnieje takie dziennikarstwo w telewizji publicznej. I właściwie już przygotowywano upomnienia, nagany, żeby mnie zwolnić. Tylko przegrane wybory przez pewną liberalną opcję spowodowały, że jeszcze tu jestem i z panem rozmawiam. Ale – niech mi pan wierzy – było tak, iż wydawało mi się, że to już ostatnie moje drgnienie. Prominentni bisnesmeni doprowadzili nawet do tego, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji skazała mnie za nierzetelność. Wtedy odwołałam się do rzecznika praw obywatelskich, który po zbadaniu sprawy przez specjalistów powiedział, że ja byłam superstaranna dziennikarsko i że to Rada złamała prawo.
• Co mówi pani sobie w trudnych momentach?
– Nic. Staram się odprężyć i np. chodzę na gimnastykę. Z tym workiem treningowym, który zawsze mam ze sobą.
• Podobno jest pani katem dla siebie i innych?
– Jestem katem dla siebie potwornym. Cięgle, gdy pytam mojego współpracownika Mariusza Kwaśniewskiego po nagraniu programu: „Jak było?” – słyszę odpowiedź: „Mogło być inaczej. Mogła pani dopuścić do głosu jeszcze tego czy owego gościa...”.
Ciągle jestem niezadowolona z siebie. To wynika po części z kompleksu niższości, który mam głęboko zakorzeniony. A po części z faktu, że jestem perfekcjonistką, co jest męczące. Zawsze wiem, że można było program zrobić lepiej. Nawet wiem, jak można byłoby to osiągnąć. Ciągle gonię za ideałem, ale to konserwuje mnie i uczy pokory.
• Jednak miewa pani jakieś satysfakcje zawodowe?
– Bez wątpienia zawodową satysfakcją jest to, że się w ogóle przebiłam. Mnie się wydawało, że to nigdy nie nastąpi. A jednak czuwa nade mną opatrzność, która pozwoliła mi przetrwać najgorsze czasy. Często młodzi dziennikarze pytają mnie, jak mi się to udało, bo oni też próbują się przebić, lecz mają trudności. Wtedy odpowiadam im, że to kosztuje. Za wszystko trzeba płacić, także cierpieniem, marginalizacją, atakami. To wszystko przeżyłam, tego wszystkiego doświadczyłam, to wszystko mam za sobą. I teraz może jest ten moment, że odczuwam satysfakcję ze swojej pracy. Pewien wielki polityk w naszym kraju powiedział mi: „Nie martw się, rób te swoje programy, bo jak przyjdą nasi, to będziesz miała gorzej”. Ja to wiem, bo żaden establishment, żaden rząd nie lubi, jak się go krytykuje. A ten program z definicji jest krytyczny wobec władzy, więc jestem skazana na pewien konflikt racji.
• Czy można się uodpornić na ludzką biedę?
– Nie można. Chciałabym jednak żyć w kraju, w którym nie ma takich kontrastów, jak w Ameryce Południowej. My jednak jesteśmy Europejczykami, co nam nasz wielki Polak uświadomił. I dlatego chciałabym, żeby u nas było tak, jak w Europie, a nie jak w krajach południowo-latynoskich. Oczywiście, to są marzenia. Ja sobie zdaję sprawę z tego, że nie wszystko łatwo przychodzi, ale –jak mi się wydaje – tej jakby sterowanej niesprawiedliwości jest u nas trochę za dużo. I jeżeli mogę tym swoim programem coś zmieniać, będę nadal to czynić. Póki mi sił wystarczy.

Pozostałe informacje

„Wszyscy jesteśmy ambasadorami wolności” – muzyczna uczta na Placu Zamkowym i przed telewizorami
ZDJĘCIA
galeria

„Wszyscy jesteśmy ambasadorami wolności” – muzyczna uczta na Placu Zamkowym i przed telewizorami

We wtorkowy wieczór, mimo kapryśnej pogody, Plac Zamkowy w Lublinie wypełnił się po brzegi. Tysiące mieszkańców przyszło, by wspólnie świętować wolność podczas niezwykłego widowiska muzycznego „Polska na Tak!”. Koncert, który połączył różne pokolenia artystów i widzów, był hołdem dla niepodległości, solidarności i otwartości. Zobaczcie naszą fotogalerię.

11 Listopada wystrzelali Puchar Niepodległości
galeria

11 Listopada wystrzelali Puchar Niepodległości

Na strzelnicy lubelskiego „Snajpera” rywalizowali zawodnicy klubów strzeleckich oraz osoby indywidualne posiadające licencje albo patenty strzeleckie. Najwyższe trofeum to Puchar Niepodległości.

Wypadek w Moszczance. Trasa zablokowana w obu kierunkach

Wypadek w Moszczance. Trasa zablokowana w obu kierunkach

Do poważnego wypadku doszło dzisiaj wieczorem około godziny 18:15 w miejscowości Moszczanka (woj. lubelskie), na drodze krajowej nr 48 na odcinku Dęblin – Kock.

„Historia na śmierć i życie” – przypadek Moniki
RECENZJA

„Historia na śmierć i życie” – przypadek Moniki

Czy młoda osoba, która popełniła zbrodnię, powinna spędzić resztę życia za kratami? Historia Moniki Osińskiej pokazuje, że odpowiedź nie jest prosta.

107. rocznica odzyskania niepodległości. Centralne obchody odbyły się w Warszawie
RELACJA

107. rocznica odzyskania niepodległości. Centralne obchody odbyły się w Warszawie

W Warszawie prezydent Karol Nawrocki złożył wieńce, wręczył odznaczenia i nominacje generalskie, a w Gdańsku premier Donald Tusk uczestniczył w Paradzie Niepodległości, podkreślając jedność i wspólną odpowiedzialność za kraj.

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej
galeria

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej

Wydarzenie, przygotowane we współpracy z Teatrem z Nasutowa, pozwoliło uczestnikom przenieść się do obozu legionistów z 1918 roku i poczuć atmosferę tamtych przełomowych dni.

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości
ZDJĘCIA
galeria

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości

Zebranie Rady Miasta, uroczysty apel, defilada i złożenie wieńców pod pomnikami bohaterów – tak w Lublinie przebiegały obchody Narodowego Święta Niepodległości z udziałem przedstawicieli władz miasta i województwa.

Budynek Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność” przy ul. Królewskiej 3 w Lublinie w czasie strajku nauczycieli Lubelszczyzny, 1981 r.
DODATEK IPN

„SOLIDARNOŚĆ". Polska droga do wolności

Wybuch masowych strajków pracowniczych w 1980 r. w Polsce był wyrazem buntu wolnościowego Polaków wobec rzeczywistości komunistycznej. Powstały w ich wyniku wielomilionowy ruch związkowy „Solidarności” okazał się jednym z największych fenomenów w tysiącletnich dziejach naszego kraju.

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Nowy mural przy ul. Zamojskiej stał się artystycznym akcentem obchodów Święta Niepodległości. Lublin jako pierwszy w Polsce włączył się w akcję „Polska na TAK!”

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert
zdjęcia, wideo
galeria
film

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert

Niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze - powtarzali dzisiaj w swoich przemówieniach przed Pomnikiem Niepodległości - wiceprezydent Puław, Grzegorz Nowosadzki i przewodniczący rady miasta - Mariusz Wicik. Kwiaty pod pomnikiem złożyły delegacje lokalnych władz, szkół i służb mundurowych.

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"
DODATEK IPN

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"

Odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach rozbiorów było procesem rozłożonym w czasie i wielowymiarowym. Polski sukces z 1918 r., zwieńczony ustaleniem granic odrodzonego państwa, miał wielu ojców, którzy różnymi drogami i za pomocą różnych metod dążyli do wielkiego celu Polaków – odzyskania niepodległego państwa.

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami
historia

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami

Koncert orkiestry, wystawy, militaria, filmowe seanse - to wszystko i wiele więcej w niedzielę będzie to zobaczenia i posłuchania w Muzeum Zamoyjskich w Kozłówce. Placówka 16 listopada zaprasza na Dzień Otwartych Drzwi - bez biletów.

Kamienice przy ulicy Królewskiej nr 1‒3 zniszczone w trakcie walk o Lublin w lipcu 1944 r. w wyniku potyczki między sowieckimi i niemieckimi czołgami (autor nieznany, zbiory APL)
DODATEK IPN

Lublin. Wolność utracona – zniszczone miasto

Dzień 11 listopada 1918 r. przyjęto jako umowną datę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów. Rozpoczęła się wówczas wieloletnia odbudowa państwa, utrwalanie jego granic, ładu politycznego oraz integracja społeczeństwa.

Zdjęcie ilustracyjne

Bractwo Miłosierdzia św. Brata Alberta prosi o wsparcie dla ogrzewalni w Lublinie

Ogrzewalnia od 1 października przyjmuje mężczyzn, którzy nie mają gdzie spędzić nocy. Placówka codziennie udziela wsparcia potrzebującym, zapewniając im schronienie, ciepło i możliwość zadbania o podstawowe potrzeby.

Filip Luberecki (z prawej) ma szansę zagrać w reprezentacji Polski U21

Czterch piłkarzy Motoru i jeden trener udało się na zgrupowania reprezentacji narodowych

W najbliższych dniach odbędą się mecze reprezentacji narodowych, zarówno tych pierwszych, jak i młodzieżowych. W trakcie przerwy w rozgrywkach na zgrupowania poszczególnych drużyn udało się pięciu przedstawicieli Motoru Lublin

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium