Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

3 czerwca 2017 r.
9:55

Lublin zrzucił się na awans piłkarzy Motoru. Wspomnienia trenera Bronisława Waligóry

0 11 A A
– Z pracy w Motorze mam same dobre wspomnienia. To był wspaniały okres z moim życiu – mówi Bronisław Waligóra<br />
– Z pracy w Motorze mam same dobre wspomnienia. To był wspaniały okres z moim życiu – mówi Bronisław Waligóra

To ile wam towarzyszu trenerze trzeba tych pieniędzy na awans? – usłyszał w 1979 r. Bronisław Waligóra od dyrektora FSC. – Osiem milionów – odpowiedział. Wkrótce taka kwota znalazła się na koncie Robotniczego Klubu Sportowego Motor, który w następnym roku wywalczył historyczny awans do ekstraklasy.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Na te osiem milionów złożyły się największe wówczas przedsiębiorstwa Lublina. Sekretarz miejski Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej wezwał ich dyrektorów do siebie.

– Trzeba się zrzucić na Motor – powiedział bez ogródek. – Ile pan może dać? – zapytał pierwszego z brzegu dyrektora.
– Pół miliona – usłyszał.
– Co? Takie macie zyski, a pan tylko pięćset tysięcy chce dać?
Po spotkaniu dyrektorzy podpisali zobowiązanie, w którym określili kwoty, jakie przeznaczą na klub. Wszyscy się wywiązali z obietnicy. Dzięki tym pieniądzom Motor mógł spokojnie przygotowywać się do rozgrywek.

Obiady w Unii, odżywki, sprzęt, premie...

– Mieliśmy wszystko – przyznaje trener Waligóra. – Obiady jadaliśmy w najlepszej wówczas restauracji – Unii. Mieliśmy na odżywki, sprzęt, premie. Nie mogliśmy nie awansować. Tym żyło całe miasto. Wszyscy nam pomagali. Byliśmy na etatach m.in. w FSC. Takie były głupie przepisy. Ktoś był niby frezerem, inny tokarzem. Ale żaden z robotników nie patrzył krzywym okiem, że piłkarz bierze pieniądze za coś, czego nie robi. Wszyscy działacze, jak chociażby Władek Król czy Tadzio Kamiński, stawali na głowie, żeby nam niczego nie brakowało.

Pod wodzą Waligóry piłkarze już na kilka kolejek przed końcem sezonu zapewnili sobie awans. Kropkę na „i” postawili po zwycięskim meczu z Rakowem Częstochowa, 24 maja 1980 roku.

Ówczesnym władzom zależało na awansie. Partyjni dygnitarze chętnie pokazywali się na trybunach. Z całymi rodzinami. Spiker wyczytywał ich nazwiska na początku meczu, oni wstawali, pozdrawiali kibiców.

– Nie przypominam sobie, żeby wówczas kibice gwizdali – mówi Bronisław Waligóra. – Wiedzieli, że w dużej mierze to od tych dygnitarzy zależy, czy dany klub będzie się liczył w lidze.
– Dzwonili do pana, żeby coś załatwić, ustawić mecz?
– Miałem taką sytuację w Widzewie. Przyjeżdżał do nas Ruch Chorzów – mówi pan Bronisław. – Kilka dni przed meczem wezwał mnie prezes.
– Trenerze, miałem telefon z góry. Musimy przegrać z Ruchem – powiedział bez żadnych ogródek.
Waligóra zaprotestował.
– Jeśli tego nie zrobimy, to ja nie będę prezesem, a pan trenerem.
– To niech pan to sam powie piłkarzom. Ja nie chcę mieć z tym nic do czynienia.

Tak też prezes zrobił. Ruch wygrał 3:1. W przerwie meczu Waligóra usiadł na trybunach. Po meczu podszedł do niego sekretarz komitetu wojewódzkiego partii i pogratulował… pięknego meczu.

W Lublinie – jak zapewnia – taka sytuacja nigdy nie miała miejsca.
– Awans wywalczyliście uczciwie?
– Ja nigdy nie miałem do czynienia z jakimkolwiek ustawianiem meczu – przyznaje Waligóra. – Nawet jak działacze przyjmowali sędziów, ja w żadnych takich spotkaniach nie brałem udziału.
– Ale przyznaje pan, że z sędziami dało się dużo załatwić?
– W środowisku padały nazwiska tych, którzy szli na układy z działaczami. Niektórzy żyli w luksusach, znam takich, którzy po sezonie, dwóch stawiali sobie piękne wille. Byli też tacy, którym tak już we łbach się poprzewracało, że sami dzwonili z propozycją „drukowania” wyniku. Kiedyś sam miałem taki telefon. Ale byli też sędziowie, którzy nigdy się tym nie splamili. To był m.in. Alojzy Jarguz. O nim mówiło się wśród działaczy i trenerów, że jest wzorem uczciwości. A sędzia mógł wiele. Kiedyś jednemu z nich kibice zniszczyli samochód w Lublinie. Bojąc się, że kiedyś może się to obrócić przeciwko Motorowi, w warsztacie tak go odpicowali, że wyglądał jak z salonu. Nawet dołożyli nowe opony.

Powrót do drugiej ligi

Motor po dwóch latach gry w ekstraklasie z powrotem spadł do drugiej ligi.

– Dlaczego nie udało się zagościć na dłużej w I lidze?

– Było kilka powodów – mówi trener Waligóra. – Nie mieliśmy w drużynie gwiazd, ale zespół był dobrze przygotowany fizycznie, chłopaki się rozumieli, ale tak jak w sporcie – nie da się cały czas zwyciężać. Do tego doszły też sprawy pozasportowe. Nie da się ukryć, że kilku chłopaków miało problemy z alkoholem. I to ci, od których wiele zależało. Zdarzało się, że jeden czy drugi potrafił zabalować dzień przed meczem.

– Nie mógł pan ich wyrzucić?
– Starałem się z nimi rozmawiać, często robiłem nocne „naloty” – sprawdzałem, czy przypadkiem nie włóczą się po knajpach – mówi były trener Motoru. – Przepraszali, obiecywali, że to ostatni raz. Poza tym, wie pan, jakie mogłem znaleźć rozsądne rozwiązanie, kiedy jeden nich, po ostrym piciu, za dwa dni wygrywa nam ważny mecz strzelając dwa gole? Jednak każdy trener musi często wchodzić z butami w prywatne życie swojego zawodnika. Kiedyś musiałem przeprowadzić nawet trudną rozmowę z młodym piłkarzem, którego żona poskarżyła mi się, że on za często ma ochotę na seks. A ja długo nie mogłem rozgryźć, dlaczego na boisku ma coraz gorszą kondycję. Po tej rozmowie jego żona trochę odpoczęła, a jemu cudownie kondycja wróciła. W kolejnym sezonie w ekstraklasie atmosfera w Motorze zrobiła się nieciekawa, niektórzy zaczęli bruździć mi za plecami i w końcu odszedłem z Lublina. Męczące też były wyjazdy do rodziny w Bydgoszczy. To był stan wojenny i na każdej rogatce w mieście musiałem pokazywać specjalną przepustkę. Widok czołgów i żołnierzy z karabinami był dość przygnębiający. Do dzisiaj to widzę.

Chłopaki z charakterem

– Który z ówczesnych piłkarzy Motoru miał szansę, żeby zrobić prawdziwą karierę?
– Chyba Krzyś Wójtowicz. To był bardzo solidny lewy obrońca. Miał naprawdę papiery na grę w kadrze. To był w ogóle ciekawy zespół. Doświadczony Kalinowski w bramce, potem Opolski, solidny Chaberek, Fiuta, Pop, Lorenc, Grzanka, Boguszewski – długo można wyliczać.

– Kto rządził w szatni?
– Dębiński. Chłopaki liczyli się też ze zdaniem Mącika i Przybyły. To był zgrany zespół, o zróżnicowanych charakterach. Dzisiaj zawodnicy najczęściej po treningu rozchodzą się i nie utrzymują kontaktów ze sobą. Wtedy było inaczej. Kiedyś piłkarze wracali z meczu swoimi samochodami i zatrzymali się w Puławach w Izabelli. W nocy dostałem telefon, że chłopaki nieco przesadzili. Musiałem interweniować. Z jednej strony było to naganne zachowanie, z drugiej jednak świadczyło o tym, że jednak dobrze się czuli w swoim towarzystwie. To też było ważne. Jakoś dogadywałem się z chłopakami. Nawet z Bońkiem. A on to był naprawdę ciężki. Wie pan, że kiedyś napyskował po meczu w autokarze nawet Sobolewskiemu? (ówczesny prezes Widzewa – red.). Doszło do tego, że ten kazał zatrzymać autokar i wyrzucił z niego Zbyszka. Nie pamiętam, jak on wrócił do domu, ale następnego dnia przyszedł do prezesa z bukietem róż. Ze Zbyszkiem cały czas mam kontakt, często dzwonimy do siebie.

Piłkarz gra tam, gdzie więcej zarobi
– Czym tamta piłka różniła się od obecnej?
– Wszystkim. Dziś zawodnik gra tam, gdzie więcej zarobi. Kiedyś piłkarze byli bardziej przywiązani do swojego klubu, utożsamiali się z nim, gotowi byli zostawić zdrowie na boisku dla swojego klubu, a nie dla kwot na koncie bankowym. Inaczej pojmowali sport. On był równocześnie pasją. Mało który z zawodników zostaje dzisiaj po treningu, żeby coś tam jeszcze poprawić. Wie pan, że ja kiedyś – jako zawodnik Zawiszy – za awans do wyższej ligi dostałem czekoladę i byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie? W Motorze wszyscy zarabialiśmy nieźle, ale też nikt się nie dorobił wielkich pieniędzy. Kto tam słyszał wtedy o menadżerach czy profesjonalnych kontraktach? Niektórzy dostali mieszkanie, inni kupili samochody i tyle luksusu. Nikt nie myślał o jakichś inwestycjach w mieszkania czy inne nieruchomości, bo to nie była ta skala zarobków, co dzisiaj. Teraz zawodnicy są też bardziej odporni na kontuzje i urazy. To sprawa m.in. odżywek, których kiedyś nie było. Takie kontuzje, które złamały karierę Lubańskiemu, pozwalają dziś zawodnikowi po kilku tygodniach rozpocząć ponowne treningi. Nawet ówczesne stroje robią różnicę. Myśli pan, że Messi z Lewandowskim też by tak zasuwali po boisku, gdyby mieli na sobie koszulki ze sztucznego materiału, który nie przepuszcza powietrza? My w takich kiedyś graliśmy. Po kwadransie można je było wyżymać. Odżywki? Wówczas zalecano picie kawy przed meczem. To była cała odżywka.

– Kibicuje pan teraz Motorowi?
– Chodzę na wszystkie mecze. Wierzę, że awansuje, bo na to zasługuje. Z pracy w Motorze mam same dobre wspomnienia. To był wspaniały okres z moim życiu.

Bronisław Waligóra
Rocznik 1932. Wychowanek AKS-u Chorzów, następnie zawodnik Pomorzanina Toruń. W 1956 roku trafił do Zawiszy Bydgoszcz, gdzie stał się pierwszoplanową postacią drużyny. Przez szereg lat był jej kapitanem, występując na pozycji napastnika. Po zakończeniu kariery piłkarskiej zajął się pracą trenerską. Prowadził m.in. Lecha Poznań, Hetmana Zamość, Motor Lublin, Bałtyk Gdynia, trzykrotnie Widzew Łódź, Avię Świdnik i trzykrotnie Zawiszę Bydgoszcz. Z Widzewem zdobył Puchar Polski w 1985 roku. W europejskich pucharach (z Widzewem) wyeliminował w 1977 r. m.in. słynny Manchester City.
Trenerską pracę zakończył w 2002 r. w Ceramice Opoczno. Był bliski podpisania umowy z belgijskim klubem ekstraklasy – Mechelen (klub nie dostał jednak zgody tamtejszego Ministerstwa Pracy na zatrudnienie obcokrajowca).

Studiował chemię na UMK w Toruniu i zawodowe życie rozpoczął jako nauczyciel chemii w VI LO w Bydgoszczy oraz kierownik w tamtejszych zakładach radiowych Eltra.

Pozostałe informacje

Kulminacja Konkursu "Prima Aprilis" Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Krasnymstawie
film

Kulminacja Konkursu "Prima Aprilis" Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Krasnymstawie

W dniach od 1 do 18 marca 2024 roku, OSM Krasnystaw wraz z Katarzyną Bosacką, znaną z programu "Wiem co jem", zorganizowały konkurs kulinarny "Prima Aprilis".

Zabezpiecz swoją inwestycję: Dlaczego audyt działki jest niezbędny?

Zabezpiecz swoją inwestycję: Dlaczego audyt działki jest niezbędny?

Audyt działki – pierwszy krok do bezpiecznej inwestycji

Zostawiłem w kopalni kawał serca
TYLKO U NAS

Zostawiłem w kopalni kawał serca

Mogę tylko powiedzieć, że nie jestem o nic podejrzany i na dzisiaj nie mam absolutnie pretensji do żadnych służb – wykonują po prostu swoją pracę. Nie mam sobie też nic do zarzucenia, w związku z czym nie martwię się tymi działaniami – ROZMOWA z Kasjanem Wyligałą, byłym prezesem LW Bogdanka

Orlen Oil Motor w piątek zmierzy się z Apatorem, czyli sprowadzić toruńskie Anioły na ziemię

Orlen Oil Motor w piątek zmierzy się z Apatorem, czyli sprowadzić toruńskie Anioły na ziemię

Po efektownej wygranej ze Stalą Gorzów, Orlen Oil Motor po raz drugi z rzędu wystąpi przed własną publicznością. W piątek do Lublina przyjedzie napędzony wysokim domowym zwycięstwem nad Fogo Unią Leszno Apator Toruń. Spotkanie rozpocznie się o godz. 20.30, a transmisję będzie można obejrzeć na kanale Eleven Sports 1

Pierwsza Komunia Święta: pomysły na wartościowe upominki dla dziecka

Pierwsza Komunia Święta: pomysły na wartościowe upominki dla dziecka

Pierwsza Komunia Święta to wyjątkowe święto. Jeden z najważniejszych dni w życiu dziecka, kiedy po raz pierwszy przyjmuje Ciało Chrystusa. Dla większości rodzin jest to także niezwykła okazja do świętowania, wspólnego radowania oraz dziękowania za ważny krok w duchowym życiu młodego człowieka. Jednym z nieodłącznych elementów tego wydarzenia bez wątpienia są prezenty, które dzieci otrzymują od przyjaciół domu oraz rodziny. Czym warto kierować się podczas wyboru upominku? Czy prezenty komunijne muszą wiązać się z ogromnymi wydatkami? Warto zastanowić się nad praktycznymi i znaczącymi podarkami o charakterze przede wszystkim sentymentalnym, które będą stanowiły pamiątkę na całe życie.

Zastosowanie miodu lipowego w kuchni

Zastosowanie miodu lipowego w kuchni

Miód pszczeli, jeden z najstarszych naturalnych słodzików, od wieków cieszy się uznaniem nie tylko ze względu na swój słodki smak, ale również dzięki rozmaitym właściwościom. Wśród różnorodnych odmian miodu, miód lipowy wyróżnia się jako wyjątkowy produkt pszczelarstwa.

Remonty domów i mieszkań - jak się do nich przygotować?

Remonty domów i mieszkań - jak się do nich przygotować?

Jak zaplanować remont mieszkania? Tego typu pytania pojawiają się wśród wielu osób przygotowujących się do metamorfozy wnętrz, bądź do ich wykończenia, kiedy odbierają je w stanie surowym. Od czego zacząć remont mieszkania, ile kosztuje remont mieszkania - pytań jest wiele. Jak odnaleźć się w ich gąszczu? Najlepiej wziąć głęboki oddech i zacząć od początku, czyli planu działania. Co dalej? Podpowiadamy.

Kolejne niewybuchy w Białej Podlaskiej

Kolejne niewybuchy w Białej Podlaskiej

W Białej Podlaskiej odnaleziono kolejne niewybuchy. Tym razem to około 18 granatów z zapalnikami.

Nawet 3 miliony do wzięcia – pomysły  w cenie
Dzień Wschodzi
film

Nawet 3 miliony do wzięcia – pomysły w cenie

Jest szansa na 600 tysięcy, a nawet 3 miliony złotych. Wschodni Akcelerator Biznesu 2 chce wesprzeć 200 startupów w opracowaniu przetestowanego na klientach modelu biznesowego. Gościem porannej rozmowy Dzień Wschodzi jest dr inż. Jakub Bis z Politechniki Lubelskiej.

Znowu strata punktów i znowu niedosyt. Zdjęcia kibiców z meczu Motor – Chrobry
galeria

Znowu strata punktów i znowu niedosyt. Zdjęcia kibiców z meczu Motor – Chrobry

W czwartkowy wieczór na Arenie Lublin zameldowało się dokładnie 4653 kibiców. Ponownie musieli jednak przełknąć gorzką pigułkę. Mimo wielu sytuacji Motor tylko zremisował z Chrobrym Głogów 1:1.

131 km/h w terenie zabudowanym

131 km/h w terenie zabudowanym

Bialscy policjanci z grupy SPEED zatrzymali 28-latka, który przekroczył prędkość w terenie zabudowanym o 81 km/h. Mężczyzna przyznał, że ma świadomość popełnionego przez siebie przewinienia.

Doktorzy z medycznego. Na te stopnie pracowali latami
ZDJĘCIA
galeria

Doktorzy z medycznego. Na te stopnie pracowali latami

Uniwersytet Medyczny w Lublinie w czwartek przyznał stopnie naukowe 49 doktorom i 8 doktorom habilitowanym. W swoich pracach udowodnili np., że osocze bogatopłytkowe, może być stosowane w leczeniu przetok pęcherzowo-pochwowych, toksyna botulinowa przy mózgowym porażeniu dziecięcym, a kłębuszkowe zapalenie nerek jest epidemią.

Wydarzenia sportowe w Lubelskiem: 26-28 kwietnia

Wydarzenia sportowe w Lubelskiem: 26-28 kwietnia

Już w piątek drugi w nowym sezonie, domowy mecz Orlen Oil Motoru Lublin. Tym razem mistrzowie Polski zmierzą się z Apatorem Toruń.

Kreacje z odzysku, czyli ubrania z elektrośmieci dla celebrytów
ZDJĘCIA
galeria
film

Kreacje z odzysku, czyli ubrania z elektrośmieci dla celebrytów

Wyjątkowe warsztaty odbyły się w czwartek, 25 kwietnia w puławskiej Mediatece.

Imprezy klubowe w Lublinie – 26-27 kwietnia
26 kwietnia 2024, 18:00

Imprezy klubowe w Lublinie – 26-27 kwietnia

Lublin nie zwalnia tempa i nie zasypia. Imprezuje przez cały czas. Weekend tuż, tuż. W gotowości są już wszystkie lubelskie kluby. Specjalnie dla was przygotowaliśmy krótki przewodnik po najlepszych imprezach w mieście. Oto najciekawsze naszym zdaniem propozycje.

ALARM24

Widzisz wypadek? Jesteś świadkiem niecodziennego zdarzenia?
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

Kliknij i dodaj swojego newsa!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium