Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

1 sierpnia 2002 r.
13:50
Edytuj ten wpis

Chcę być sprawiedliwy

Jak się nająłeś na psa, musisz szczekać. Jeśli to szczekanie nie wystarcza, musisz gryźć. Jeśli <br />
i
Jak się nająłeś na psa, musisz szczekać. Jeśli to szczekanie nie wystarcza, musisz gryźć. Jeśli
i
AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
• W szkole często obu panów mylono, zdarzało się, że brat zaliczał za pana przedmioty ścisłe, pan za niego język polski
i chemię. Pana znajomi w Sopocie nieraz zastanawiali się, dlaczego pan Lech raz im się kłania, innym razem nie. Teraz widzę, że fizyczne podobieństwo obu panów jest już jakby trochę mniejsze. W czym jesteście różni?
- Rzeczywiście, zdarzało się nam w szkole, że za brata zaliczałem polski, a on za mnie matematykę. Kiedyś brat przyjeżdżał do nas na Wybrzeże dosyć często i niejednokrotnie znajomi, sąsiedzi mylili go ze mną. Później ja miałem wąsy, a on nie i po tym można nas było rozpoznać. Mamy również wiele innych cech, które nas różnią. Myślę, że mój brat jest człowiekiem bardziej konsekwentnym w swoich przekonaniach niż ja. Jest też bardziej prawicowy niż ja.
• Kim pan chciał zostać, zanim wybrał prawo? Wybór studiów był pana indywidualną decyzją, czy wspólną
z bratem?
- To był wybór po długim zastanawianiu się nas obu. Początkowo chciałem studiować historię. Później długo się wahałem między socjologią a prawem. Interesowało mnie i to, i to. Prawo wybrałem między innymi dlatego, że nie było tam matematyki. Ale wyboru nigdy nie żałowałem. Brat też nie, choć nigdy nie był czynnym prawnikiem.
• Jak czuje się człowiek, którego darzy sympatią trzy czwarte rodaków?
- Czuję satysfakcję i zadowolenie. Poparcie, jakim darzą mnie ludzie, utwierdza mnie w przekonaniu, że podejmowane działania są słuszne i mój wysiłek nie idzie na marne. Takie poparcie daje siłę i wiarę, że warto jest o coś walczyć.
• Dorobił się pan czegoś w życiu oprócz stopnia profesorskiego i sympatii rodaków?
- Mamy ładne mieszkanie w Sopocie. Samochód. Dwa psy, w tym jednego znajdę i przeuroczą kocicę. Niestety, nie mamy żadnych działek ani udziałów.
• Mieszka pan w tym samym trzypokojowym mieszkaniu na parterze co kiedyś?
- Nie, choć bardzo lubiliśmy tamto mieszkanie. Sytuacja rodzinna zmusiła nas do zamiany mieszkania na większe, ponieważ mama żony, z uwagi na stan zdrowia, nie mogła już być sama i musieliśmy zamieszkać razem. Potrzebne więc było większe mieszkanie.
• Nie myślał pan nigdy o powrocie do stolicy, swojego rodzinnego miasta?
- Myśleliśmy o tym z żoną w 1995 roku, gdy przestałem pełnić funkcję prezesa NIK. Jednak w naszej rodzinie była tzw. frakcja sopocka, którą stanowiła moja córka, "frakcja warszawska” mojej żony oraz "frakcja umiarkowana”, którą reprezentowałem ja. O pozostaniu w Sopocie zadecydował nie tylko sentyment do tego miasta, ale finanse. Na kupno odpowiadającego nam mieszkania w Warszawie nie było nas stać. Poza tym wracałem do pracy na Uniwersytet Gdański, na którym pracowałem od lat.
• Z konieczności prowadził pan życie kawalerskie. Czy poszerzył pan swoje umiejętności kulinarne? Kiedyś przyznawał się pan do jajecznicy i herbaty?
- Właściwie nie prowadzę tak zupełnie kawalerskiego życia, bo bardzo często jesteśmy w Warszawie razem z żoną. Natomiast jeśli chodzi o moje umiejętności kulinarne, to niestety chyba nic się nie zmieniło. Wolę jeść niż przygotowywać.
• Pana córka Marta chodziła do Szkoły Baletowej. Teraz studiuje prawo. Zrezygnowała z baletu, by iść w ślady ojca?
- Będąc w III klasie szkoły baletowej miała kontuzję kolana. Musiała zrezygnować. Przez jakiś czas myślała o psychologii. Decyzję o wyborze prawa przywiozła ze Stanów. Była na wakacjach u przyjaciół. Czy tam ją przekonano, że to dobry zawód? W każdym razie był to jej osobisty wybór.
• Jakim ojcem jest pan dla niej? Potrafi pan być surowy?
- Gdy córka była mała, mówiła, że mnie się w ogóle nie boi, a mamy trochę. Na ile czas mi pozwalał, starałem się zawsze z nią rozmawiać, tłumaczyć jej pewne problemy. Czy potrafię być surowy? Chyba nie. Zresztą nie miałem ku temu powodów.
• Karał pan swoją córkę, gdy była niegrzeczna?
- Nie przypominam sobie, bym karał ją w jakiś szczególny sposób. Zawsze starałem się jej tłumaczyć, jak należy postępować.
• A jakie kary stosowali pana rodzice, gdy bliźniacy byli niegrzeczni?
- Byliśmy dość niesforni. Ale to były inne czasy. Rodzice stosowali różne kary. Nawet zdarzyło mi się dostać pasem. Nasza córka zawsze uczyła się dobrze, ze mną były kłopoty - szczególnie w szkole średniej.
• Zdarzyło się kiedyś panu płakać?
- W dzieciństwie. Potem już nie umiałem płakać. Nawet wówczas, gdy mi umarła moja ukochana babcia. Na początku lat dziewięćdziesiątych zmarła moja koleżanka. Przyjaźniłem się z nią dwadzieścia lat. Mimo że bardzo to przeżyłem, nie mogłem płakać.
• Pana bliscy mówią, że jest pan człowiekiem łagodnym, bezpośrednim. Publicznie odbierany jest pan jako człowiek surowy, nawet twardy...
- Trudno siebie oceniać. Wydaje mi się, że generalnie jestem łagodny i wyrozumiały. Staram się zawsze być sprawiedliwy, a w sprawach, które uznaję za ważne, rzeczywiście jestem stanowczy i nieustępliwy.
• Pali pan nadal? Przed laty odpalał pan papierosa od papierosa. Córka zrobiła nawet dla taty "plakat antynikotynowy”.
- Nie palę od ponad sześciu lat, ale mam kolegę, który zaczął na nowo po dziesięciu latach. Myślę jednak, że ja już nie wrócę do tego nałogu.
• A alkohol? Nadal ma pan taką mocną głowę jak dawniej?
- Kiedyś rzeczywiście miałem. Teraz chyba nie. Bardzo lubię wino. Kiedyś to było białe reńskie albo mozelskie, teraz wolę czerwone, wytrawne. Lubię też, o dziwo, piwo, którego nie znosiłem wcześniej.
• Podobno pierwszy wyciąga pan rękę do zgody. Mówiła mi o tym pana żona.
- To fakt, że pierwszy wyciągam rękę do zgody z żoną. I to samo, oczywiście dotyczy mamy. W innych sytuacjach wcale nie jestem taki chętny do wyciągania ręki jako pierwszy.
• Często jest pan postrzegany jako osoba roztargniona. Weronika Kozakiewicz
w swojej książce "Jak zarobić na posadzie męża”, opisuje, jak to kiedyś, na lotnisku
w Zurychu, zgubił pan kartę pokładową,
a szukając jej zostawił portfel. Już pan to opanował?
- Niestety. Jestem taki sam. Dlatego zawsze sprawdzam, czy mam przy sobie klucze, komórkę i portfel. Obrączki nie zdarzyło mi się zgubić przez ponad dwadzieścia lat, chociaż często jest przedmiotem poszukiwań przez wszystkich domowników. Faktem jest, że często czegoś poszukuję.
• Jakie ma pan kompleksy?
- Kiedyś miałem kompleks związany z niskim wzrostem, ale już z niego wyrosłem. Dzisiaj moim największym kompleksem, rzeczywiście utrudniającym życie, jest brak dobrej znajomości języków obcych. Po angielsku czytam, gorzej z mówieniem. Co prawda obchodziłem kiedyś trzydziestolecie nauki języka angielskiego, jednak wbrew pozorom tak długi okres nauki nie przyniósł jak widać efektów...
• Kiedyś nie przywiązywał pan wagi do ubioru, co było zgryzotą żony i córki. Ubrania kupowała panu żona. Czy nadal to robi?
- Tak. Jestem pod tym względem oporny. To żona dba o mój wygląd i martwi się, gdy niedokładnie zawiążę krawat.
• Pana żona jest sympatyczną kobietą, przy tym bardzo skromną, z ogromnym poczuciem humoru. To w niej pana kiedyś urzekło?
- Żona jest osobą bardzo bezpośrednią, niezwykle otwartą do ludzi. Gdy ją spotkałem, poczułem się tak, jakbym ją znał od lat. A muszę przyznać, że chociaż jestem człowiekiem towarzyskim, to nie tak od razu się zaprzyjaźniam. Żona jest z natury optymistką i zawsze stara się w jakiś sposób łagodzić różne napięcia i stresy związane z tym, co się wokół dzieje. Stara się podnosić na duchu, a poza tym rzeczywiście ma duże poczucie humoru.
• Żona mówi, że jest pan człowiekiem bardzo skromnym w stosunku do siebie, natomiast hojnym w stosunku do innych. To prawda?
- Rzeczywiście, cieszę się, gdy mogę komuś pomóc. Staram się w miarę naszych możliwości wspierać różne cele społeczne.
• Ma pan trzy pasje: politykę, pracę naukową i rodzinę. To dobra kolejność?
- Rodzina to nie pasja, to przywiązanie i miejsce w życiu. Nie jestem samotnikiem! Nie wyobrażam sobie życia bez mojej rodziny. Pasja to praca państwowa bardziej niż polityka. Lubię też pracę naukową. Zainteresowań mam więcej - historia, socjologia i filozofia, na której się nie znam, ale mnie interesuje.
• Z czego, jak dotąd, jest pan najbardziej dumny?
- Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Na pewno mam poczucie dumy, że uczestniczyłem w niektórych przełomowych momentach historii. Wolne Związki Zawodowe, strajk sierpniowy 1980 i 1988, udział w tworzeniu koalicji, która powołała rząd Mazowieckiego, w której ogromną rolę odegrał mój brat, udział w ostatnim posiedzeniu Doradczego Komitetu Politycznego Układu Warszawskiego w lipcu 1991 roku, na którym to Układ Warszawski został rozwiązany - niezwykle silne wspomnienia.
A prywatnie to kocham bardzo moją rodzinę i jestem z niej dumny.
• Był pan ministrem stanu ds. bezpieczeństwa narodowego, wiceprzewodniczącym "S”, prezesem NIK, ministrem sprawiedliwości. Które z tych stanowisk najbardziej panu odpowiadało?
- Dwa stanowiska sprawiły mi najwięcej satysfakcji: wiceprzewodniczącego związku NSZZ "S” i ministra sprawiedliwości. Bardzo też cenię swoje doświadczenia zdobyte na stanowisku prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Najmniej odpowiadała mi funkcja ministra stanu w Kancelarii Prezydenta, gdzie moje możliwości działania były bardzo ograniczone.
• Był pan też senatorem, posłem. I mimo że mówił pan, że Sejm to nie dla niego, bo nie czuje pan polityki sejmowej, ponownie jest pan w Sejmie...
- W życiu nie zawsze zajmujemy się sprawami, które najbardziej lubimy. Polityk opozycyjny, aby realizować skutecznie swoje zadania, musi być posłem. Natomiast na opozycyjność byłem skazany już po powrocie do polityki w czerwcu 2000 roku - nie było wówczas realnej metody do zatrzymania marszu SLD do władzy nawet wtedy, gdyby kierownictwo AWS zachowało się najbardziej racjonalnie.
• Politykom zadaje się pytania o ich ambicje i marzenia.
- Szczerze mówiąc nie potrafię powiedzieć. Na pewno szczytem moich ambicji jest to, aby zrealizowana została chociaż część programu Prawa i Sprawiedliwości. A moim marzeniem bym w życiu społecznym nie spotykał się z taką liczbą kłamstw i nieuczciwości jak dotychczas.
• Gdy był pan szefem NIK powtarzał: Jak się nająłeś na psa, musisz szczekać. Jeśli to szczekanie nie wystarcza, musisz gryźć. Jeśli i to nie pomaga, to musisz zastosować inne środki. Czy dalej pan tak uważa?
- W jakimś sensie tej maksymie jestem wierny. Nie wiem, czy to wynika z mojej natury, czy z przypadku, ale zawsze sprawowałem funkcje związane z kontrolą, armią, służbami specjalnymi, z prokuraturą. I dobrze się czułem w tych rolach. Nikt natomiast nigdy nie proponował mi stanowiska ministra pracy czy edukacji, choć mam do sprawowania tych urzędów kwalifikacje.
• Jest pan profesorem, specjalistą od prawa pracy. Do nauki powrócił pan na 4 lata i 7 miesięcy, gdy odszedł pan od uprawiania polityki. Co łączy naukowca i polityka? To przecież różne temperamenty!
- Ogólnie na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć. Mogę jedynie stwierdzić, że w obydwu rolach czuję się dobrze. Nie potrafię tylko jednocześnie zajmować się zawodowo polityką i nauką. Muszę jednak przyznać, że w latach 70. i 80. potrafiłem obronić doktorat i zrobić habilitację, a jednocześnie działać w opozycji, legalnej "Solidarności”, a później na dużą skalę w Solidarnościowym Podziemiu.
• Nie lubi pan wspominać swojego dzieciństwa, woli mówić o latach 70., "młodości górnej i chmurnej”. To był czas, gdy zaczynał pan działalność w Komitecie Obrony Robotników i w Wolnych Związkach Zawodowych Wybrzeża. Później przez 10 miesięcy był pan internowany. To dlatego lubi pan wspominać te lata?
- Nie uważam tego okresu za "górny i chmurny”. Gdy zaczynały się lata 70., miałem dwadzieścia lat, gdy się kończyły - trzydzieści. Był to rzeczywiście początek mojej aktywności społecznej, kiedy podjąłem współpracę z KOR. To młodość. W życiu każdego człowieka to okres, który się wspomina. Miałem 31 lat, gdy powstała "Solidarność”. Ale dzisiaj, gdybym mógł wybrać sobie wiek, to chciałbym mieć czterdzieści lat. To były bardzo udane lata w moim życiu. Wtedy przyszła Niepodległość, o której tak marzyłem. Czterdzieści lat to wiek do wszystkiego. Już dobry i jeszcze dobry na wszystko, no może poza biegami krótkimi i pływaniem. Wtedy nie czułem ciężaru lat.
• Jak pan obecnie ocenia sytuację w naszym kraju i rząd Leszka Millera?
- Źle. Rządy SLD są zagrożeniem dla demokracji państwa prawnego. Nie stwarzają dobrych perspektyw dla przełamania stagnacji gospodarczej. Dążą do swoistej restauracji, czyli przywrócenia swojej pozycji jako trwałego hegemona życia politycznego w Polsce. Polega to na tworzeniu państwa kontrolującego media publiczne, obsadzającego wszystkie, nawet niższe stanowiska polityczne i gospodarcze, a także mającego istotny wpływ na sektor prywatny w gospodarce przez stosowanie środków takich jak intencjonalne kształtowanie przepisów podatkowych, celnych, sanitarnych itd. w celu preferowania jednych, a dyskryminowania innych podmiotów gospodarczych.
Rząd Leszka Millera jest w dużo większym stopniu rządem SLD niż rządem Polski.

Pozostałe informacje

Półfinałowa rywalizacja w Sopocie była bardzo ciekawa

PGE Start Lublin wyraźnie przegrał w Sopocie i po dwóch spotkaniach w tej parze jest remis

To był zupełnie inny mecz niż ten rozegrany w środę. Przede wszystkim widać, że Trefl Sopot odrobił pracę domową związaną z porażką w pierwszym spotkaniu. Tym razem to gospodarze byli górą - 95:79.

Avia znowu lepsza od Świdniczanki. O utrzymanie jeszcze będą musieli się postarać
ZDJĘCIA
galeria

Avia znowu lepsza od Świdniczanki. O utrzymanie jeszcze będą musieli się postarać

Świdniczanka prowadziła w derbach z Avią, ale drugi raz w tym sezonie musiała uznać wyższość sąsiada zza miedzy. Tym razem żółto-niebiescy wygrali 2:1. A to oznacza, że drużyna Łukasza Gieresza w ostatniej serii gier jeszcze będzie musiała powalczyć o utrzymanie

Myślał że chroni swoje oszczędności. Przekazał oszustom 180 tys. zł

Myślał że chroni swoje oszczędności. Przekazał oszustom 180 tys. zł

Policjanci z Lublina poszukują oszustów, którzy wyłudzili od jednego z mieszkańców ponad 180 tys. zł. Do mężczyzny zadzwonili oszuści z informacją, że jego oszczędności są zagrożone.

Panie aktywnie włączyły się w kampanię Rafała Trzaskowskiego
Wybory prezydenckie 2025

Lubelski sztab Trzaskowskiego podsumowuje kampanię: wybór między krawatem a bejsbolem

Wyraźne zmęczona europosłanka Marta Wcisło, jeszcze przed rozpoczęciem konferencji prasowej podsumowującej kampanię prezydencką Rafała Trzaskowskiego w naszym, regionie, po cichu powiedziała, że w końcu będzie miała czas posprzątać mieszkanie. A tak bardziej politycznie, to poseł Michał Krawczyk, szef lubelskiego komitetu, i jego ekipa przypomnieli, że 1 czerwca oddamy głos w niezwykle ważnych wyborach.

Ekran koło orlika zostaje. Skarga sąsiadów oddalona

Ekran koło orlika zostaje. Skarga sąsiadów oddalona

Zbudowany w marcu 2022 roku ekran akustyczny przy boisku szkolnym na os. Włostowice w Puławach decyzją Naczelnego Sądu Administracyjnego - nie zostanie rozebrany. O likwidację bariery starało się jedno z małżeństw. To samo, które doprowadziło do zamknięcia boiska.

Nawrocki mobilizuje "obóz patriotyczny" w Białej Podlaskiej. Niespodziewany gość na scenie
Zdjęcia
galeria

Nawrocki mobilizuje "obóz patriotyczny" w Białej Podlaskiej. Niespodziewany gość na scenie

Społecznego buntu przeciwko władzy Donalda Tuska już nie zatrzymamy, my wygramy- grzmiał w Białej Podlaskiej Karol Nawrocki. Kandydat na prezydenta zachęcał wyborców do pełnej mobilizacji w niedzielnych wyborach. Poparcia udzielił mu niedawny kontrkandydat, Marek Jakubiak.

Hanna Krall Honorową Obywatelką Lublina. „Może literatura ma jakiś sens”
ZDJĘCIA
galeria

Hanna Krall Honorową Obywatelką Lublina. „Może literatura ma jakiś sens”

- Franciszko Arnszteinowo... Rufciu Winograd... Pani Apolonio… Dzięki wam tutaj jestem. Bo pisałam. Ale i wy ze mną teraz jesteście, dzięki książce. Może literatura ma jakiś sens - mówiła Hanna Krall podczas uroczystości nadania Honorowego Obywatelstwa Lublina.

Bąkiewicz i awantura na sesji. Policja bada, czy złamano prawo

Bąkiewicz i awantura na sesji. Policja bada, czy złamano prawo

Nie prokuratura, ale policja ma zająć się wyjaśnieniem czy w ostatni poniedziałek, gdy podczas sesji Rady Miasta Zamość w Sali Consulatus pojawił się Robert Bąkiewicz z ekipą telewizji Republika, doszło do złamania prawa.

Oni stoją za Trzaskowskim. Kampania wyborcza podsumowana w Zamościu
galeria

Oni stoją za Trzaskowskim. Kampania wyborcza podsumowana w Zamościu

Panie w czerwonych koralach. Panowie z transparentami i flagami: polską i unijną. Nie zabrakło tabliczek i transparentów z podobizną i hasłami poparcia ich kandydata na prezydenta. Tak członkowie sztabu Rafała Trzaskowskiego w Zamościu podsumowali na kilka godzin przed ciszą wyborczą kończącą się kampanię.

„C” jak ciekawość, czary i czytanie – Festiwal Alfabet znów w Lublinie!

„C” jak ciekawość, czary i czytanie – Festiwal Alfabet znów w Lublinie!

Już po raz trzeci litery opanują Ogród Saski – a wszystko za sprawą Festiwalu Alfabet, który w dniach 31 maja – 2 czerwca zaprosi młodych (i nieco starszych) miłośników książek do wspólnego odkrywania magii czytania. W tym roku całą imprezą rządzi litera „C” – jak ciekawość, Carroll, Collodi, czary… i całe mnóstwo świetnych wydarzeń!

Marketing w erze cyfrowej: znaczenie kursów Google Ads, SEO i marketingu internetowego

Marketing w erze cyfrowej: znaczenie kursów Google Ads, SEO i marketingu internetowego

W dobie gwałtownego rozwoju technologii i przenoszenia się coraz większej części działalności gospodarczej do Internetu, umiejętności z zakresu marketingu cyfrowego stają się kluczowe dla każdego, kto chce skutecznie funkcjonować w świecie biznesu.

Gry karciane z pytaniami – idealny sposób na integrację i zabawę

Gry karciane z pytaniami – idealny sposób na integrację i zabawę

Gry karciane to jedna z najstarszych i najbardziej uniwersalnych form rozrywki. Współcześnie na rynku dostępnych jest wiele wersji gier karcianych, które nie polegają jedynie na klasycznych zasadach pokera, brydża czy pasjansa.

Księgowość e-commerce bez tajemnic: praktyczny przewodnik dla sprzedających online

Księgowość e-commerce bez tajemnic: praktyczny przewodnik dla sprzedających online

Rozwój handlu internetowego otworzył drzwi do biznesu tysiącom przedsiębiorców. Niezależnie od tego, czy prowadzisz własny sklep internetowy, sprzedajesz na platformach typu Allegro, Amazon czy działasz w modelu dropshipping – księgowość e-commerce to temat, którego nie da się pominąć. W tym artykule przedstawiamy praktyczny przewodnik, który pomoże Ci odnaleźć się w gąszczu obowiązków podatkowych i formalności związanych z prowadzeniem biznesu online.

Dzik zaprasza do odwiedzin w lubelskim skansenie

Dzik zaprasza do odwiedzin w lubelskim skansenie

Swego czasu Jan Brzechwa pisał "Dzik jest dziki, dzik jest zły...". Jednak ten z lubelskiego skansenu nie zrobi nam krzywdy i zaprasza do odwiedzin.

76-latka za kierownicą potrąciła 70-letnią rowerzystkę

76-latka za kierownicą potrąciła 70-letnią rowerzystkę

76-letnia kierująca renaultem potrąciła przejeżdżającą przez przejście 70-letnią rowerzystkę, po czym uciekła z miejsca zdarzenia. Seniorka z ciężkimi obrażeniami ciała trafiła do szpitala.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium