O upamiętnianiu bohaterów opowiada historyk Robert Och.
Informacje na ogół są takie: „14 maja 1944 w pobliżu miejscowości miała miejsce bitwa oddziałów polskiej i radzieckiej partyzantki z oddziałami niemieckimi”. W Rąblowie, w 1954 roku, położona został płyta upamiętniająca bitwę, a w 1969 roku odsłonięto w tym miejscu monumentalny pomnik. Otwarta tu również została Izba Pamiątek. Oczywiście sławiono bohaterstwo partyzantów radzieckich i polskich z AL.
Jednak nie wszyscy akceptowali, że podnosi się zasługi tylko jednej formacji.
Ocalić pamięć
– 19 września 2010 roku na ścianie kościoła parafialnego w Grabówkach koło Rąblowa odsłonięta została tablica upamiętniająca Kazimierza Bukrabę – mówi Robert Och, historyk. – Wtedy też zrodziła się myśl, żeby również upamiętnić wszystkich mieszkańców Rąblowa i okolic poległych w II wojnie światowej i w czasie okupacji. I tak w 2011 roku obok tej niedawno wmurowane tablicy znalazła się druga – są na niej nazwiska mieszkańców parafii Grabówki, którzy stracili życie w czasie wojny.
Pamięć wielu ludzi udało się ocalić dzięki ludziom z pasją, którzy znali historię tego miejsca i ludzi z nim związanych. Andrzej Pyta zbierający informacje o nich postanowił napisać słownik biograficzny i właśnie w taki sposób upamiętnić mieszkańców. Wydany przez niego słownik „Horyzonty pamięci” rozszedł się błyskawicznie.
– Panu Andrzejowi chodziło o przypomnienie, że Rąblów to nie tylko bitwa stoczona przez Moczara z Niemcami, ale też walki partyzanckie innych oddziałów i działania konspiracyjne na tym terenie oraz to, co działo się w majątku Kazimierza Bukraby – dodaje R. Och. – W książce zawarł 60 biogramów z fotografiami.
Wszyscy do dworu
Kazimierz Bukraba urodził się w 1904 roku w majątku rodziców Wilamowicze na Białorusi. W 1928 roku ożenił się i wraz z żoną przybył do majątku Rąblów. Zamieszkał w dworku i miał zamiar dokupić folwark Rąblów od jego właściciela Sulczyńskiego.
Po przyjeździe z zapałem oddał się gospodarowaniu, unowocześniał majątek, kupował maszyny, z których korzystali także sąsiedzi. Nic dziwnego, że szybko zyskał ich sympatię i szybko się zasymilował.
– Wybucha II wojna i Bukraba włącza się w nurt konspiracji – opowiada Robert Och. – Trafia do AK i w sposób naturalny dwór staje się ośrodkiem, w którym organizowano szkolenia kadry AK – informuje historyk. – W tej działalności Bukraba ściśle współpracuje z Rudolfem Pelczarskim i Hieronimem Opitzem. Opitz z rodziną schronił się w dworze Bukraby. Tych troje mężczyzn było motorem napędzającym działania AK. Wydawali też pismo „Na Czujce”. Dwór stał się także ośrodkiem aprowizacyjnym dla partyzantów AK.
Bukraba szybko zostaje komendantem Rejonu AK Nałęczów-Wąwolnica. W działalności wspierała go żona. Podczas okupacji obydwoje należeli do tajnej organizacji „Tarcza” skupiającej ziemiaństwo. Jej celem było właśnie dostarczanie żywności AK-owcom.
W dworze znalazł też schronienie Stanisław Bukraba, który w czasie kampanii wrześniowej walczył w stopniu majora w 3 Pułku Szwoleżerów Suwalskich, a przed wojną był właścicielem dóbr Ruskie Piaski.
Kompozytor od zrzutów
Hieronim Opitz, najbliższy współpracownik Bukraby, urodził się w 1909 roku na Brooklynie w USA. W 1911 roku rodzice wraz z trzema synami przyjeżdżają do kraju. Najpierw zamieszkują w Żółkwi. Hieronim ukończył gimnazjum w Przemyślu, architekturę we Lwowie, pasjonował się dziennikarstwem i literaturą.
– To był człowiek wielu zainteresowań – opowiada Och. – W 1936 roku ukończył Szkołę Podchorążych Piechoty przy 82 Syberyjskim Pułku Strzelców. Jednak nie pozostał w wojsku na stałe.
W 1939 roku Opitz został zmobilizowany i trafia do armii Kleeberga, najpierw do ochrony lotniska w Małaszewiczach, później do ochrony twierdzy Brzeskiej. Wieziony na zsyłkę w głąb Rosji ucieka. Udaje mu się przedostać do Brześcia, ale dowiaduje się, że rodzina już przeszła przez granicę i zamieszkuje teraz w Świdniku koło Lublina.
– Opitz wkrótce jest z nimi – dodaje historyk. – Wstępuje do ZWZ, później do AK. W Lublinie prowadzi niewielką fabryczkę alkoholi, ale wkrótce dowiaduje się, że Gestapo jest na jego tropie. Opuszcza z rodziną Lublin i jedzie do Celejowa, później zatrzymuje się w dworze u Bukraby.
Oficjalnie był administratorem majątku, ale był mocno zaangażowany w konspirację, a konkretnie nadzorował odbiór zrzutów. Znał świetnie niemiecki i potrafił wyciągać informacje od Niemców, którzy do dworu przyjeżdżali po kontyngent. Ale jednocześnie projektował domy okolicznym mieszkańcom – przecież był architektem, a nawet komponował piosenki partyzanckie.
Kolejny konspirator
Trzeci konspirator w majątku w Rąblowie – Rudolf Pelczarski – był oficjalnie zarządcą majątku. Jego starszy brat służył w Legionach, brał udział w wyprawie kijowskiej.
– Pochodził z Sanoka, gimnazjum handlowe kończył w Jaśle – mówi historyk. – W Zambrowie ukończył Podchorążówkę i Szkołę Podchorążych Rezerwy w Grodnie. W 1936 roku odchodzi ze służby wojskowej. Przez pewien czas jest bezrobotny, później zatrudnia się w policji. Walczy w obronie Warszawy, wraca tutaj i pracuje w Urzędzie Budowy Dróg w Lublinie Oddział Puławy.
W czasie okupacji bierze ślub, a ponieważ w Warszawie już jest w konspiracji, kiedy zrobiło się niebezpiecznie przyjeżdża w okolice Rąblowa gdzie jego siostra jest nauczycielką.
– Pelczarski zajmuje się pozyskiwaniem broni, także tej zakopanej przez oddziały polskie w 1939 roku – dodaje R. Och. – Z czasem jest mianowany oficerem ds. zrzutów Inspektoratu Lublin-Puławy.
Padły strzały
– W tym czasie współpracował z nim Edward Graca, który tak opisał ostatnią akcję:
„Wspaniały był widok wielkiego, czterosilnikowego bombowca błyszczącego w świetle księżyca. Na początku maja 1944 roku do odbioru zrzutu został wyznaczony Lotny Oddział 15 Pułku Piechoty Wilków. Oddział ten dotarł do wsi Owczarnia 3 maja niedaleko punktu zrzutu. Tam przenocował, a następnego dnia przed południem ćwiczył musztrę na łąkach koło Owczarni. Po południu przyjechał podporucznik „Żuraw”, przywiózł sprzęt do odbioru zrzutu (lampy i odbiornik radiowy). Około godz. 17 wysłuchali audycji BBC, usłyszeli melodię „Czerwone jabłuszko”. To oznaczało, że samoloty wystartowały i należy ich się spodziewać tej nocy. Gdy jeden z żołnierzy wspiął się na drzewo – padły strzały. Okazało się, że wieś otoczył inny oddział partyzancki i otworzył ogień”.
To był oddział AL, który w bratobójczej walce chciał przejąć zrzut.
Aresztowanie
12 maja 1944 roku, kiedy we dworze odbywają się ćwiczenia, pojawia się tam dwóch mężczyzn. Mówią, że są z rosyjskiego oddziału partyzanckiego i proszą o żywność. Zostali ugoszczeni i wzięli z sobą prowiant. Wieczorem powiedzieli, że wracają do swojego oddziału.
– O godz. 23 do dworu zajechał silny oddział Niemców – mówi R. Och, ale partyzanci już wcześniej się rozeszli. Aresztowali więc tych, co byli – Bukrabę, Opitza, Pelczarskiego i partyzanta o nazwisku Rybak, który zatrzymał się, żeby nakarmić konie. Niewątpliwie ktoś ich wydał Niemcom.
Na Zamku w Lublinie rozpoczynają się przesłuchania i tortury „Pod Zegarem”.
„Pod Zegarem” do dziś zachował się na ścianie napis Kazimierza Bukraby: „Przez krew i cierpienie do wolnej Polski. K. Gasztołd-Bukraba. 13 maja 1944 rok”
Wolność była niedaleko, choć kto wie, jakich cierpień by doznali od „wyzwolicieli”.
22 lipca Bukraba wraz z kolegami został rozstrzelany prawdopodobnie na Zamku lub na Majdanku.
Pelczarskiemu udaje się wysłać do żony kartkę z wiadomością z Zamku 1 czerwca. Jego żona Marta rozpoznała ciało na Majdanku, mimo że leżało we wspólnym dole – Rudolf miał na palcu charakterystyczną obrączkę. Gdzie zastrzelono Bukrabę? W dokumentach na Zamku widnieje jego nazwisko, ale żona nie rozpoznała tam ciała.
Będzie pomnik
W ubiegłym roku spotkali się dwaj starsi panowie – Mikołaj Spóz i Andrzej Pyta. Obydwaj byli zgodni co do tego, że trzeba upamiętnić to miejsce jako ośrodek konspiracji AK. Mikołaj Spóz narysował projekt pomnika.
– Realizacji podjęło się Puławskie Towarzystwo Tradycji Narodowych – wyjaśnia Robert Och. – Są ustalenia, gdzie pomnik ma stanąć – członkowie miejscowej OSP wyrazili zgodę, żeby stanął na ich terenie. Wprawdzie – jak zwykle – członkowie towarzystwa wszystkie roboty będą wykonywać w czynie społecznym, jednak materiały trzeba kupić. Szukamy sponsorów i nie wątpię, że pomnik będzie. Może w przyszłym roku.