Ma dopiero 22 lata, a już jest posiadaczem dwóch mistrzowskich pasów: BBU i TWBA. Na zawodowym ringu stoczył siedemnaście walk, a piętnaście wygrał. W styczniu Łukasz Maciec, najlepszy profesjonalny bokser z Lublina, wrócił na ring po ośmiomiesięcznej przerwie i przez techniczny nokaut pokonał Almina Kovacevicia z Chorwacji
– Aktualnie jestem trzecim bokserem w Polsce w swojej kategorii wagowej i 183 na świecie. Myślę, że nie jest to zły rezultat, zwłaszcza że w rankingu klasyfikowanych jest 1500 pięściarzy. Na zawodowym ringu jestem obecny dopiero od nieco ponad trzech lat, więc tak naprawdę to dopiero początek mojej kariery. Na pewno nie brakuje mi motywacji, aby piąć się po kolejnych jej szczeblach.
• Poniósł pan tylko jedną porażkę na zawodowym ringu. To chyba dobry bilans, jak na siedemnaście walk?
– Też tak uważam. Martwi mnie jednak, że niewiele walk wygrałem przed czasem. Mam swoją teorię na ten temat. Po prostu do tej pory walczyłem na krótszych dystansach. Teraz zaczynam boksować więcej rund, więc jest większa szansa na efektowne nokauty.
• W Raciborzu wrócił pan na ring po ośmiu miesiącach przerwy. Była trema przed walką?
– Nie. Odczuwałem raczej spory zastrzyk adrenaliny. Pragnąłem wrócić na ring, bo miałem już dość oglądania boksu z pozycji widza. Powrót udał się bardzo dobrze. Potrzebowałem tego zwycięstwa.
• Czym była spowodowana tak długa przerwa?
– Brałem udział w wypadku rowerowym. Ktoś wymusił pierwszeństwo i najechał na mnie. Uszkodziłem sobie miednicę i rehabilitacja musiała trochę potrwać.
• Jeździ pan na nartach?
– Nie, bo nie chcę ryzykować kolejnych kontuzji. Boks jest moją pracą i pasją, dlatego nie mogę sobie pozwolić na złapanie kontuzji poza ringiem.
• Zawodowi bokserzy powinni mieć zakaz uprawiania niebezpiecznych sportów?
– Wszystko jest dla ludzi, więc nie widzę powodu, aby wprowadzać takie zapisy.
• Najważniejsza walka w dotychczasowej karierze?
– Ta z Krzysztofem Szotem podczas gali Gołota-Adamek. Paradoksalnie, choć ją przegrałem, to bardzo na niej skorzystałem. To był wyrównany pojedynek, dlatego bardzo żałuję, że sędziowie wskazali moją porażkę. Ważnym pojedynkiem było dla mnie również starcie z Anthony Ukehem.
• Ten pojedynek skończył się remisem, choć wielu obserwatorów twierdziło, że sędzia powinien wznieść do góry rękę Ukeha.
– Ukeh zadawał bardzo silne ciosy, ale ja wszystkie przyjmowałem na gardę. W telewizji może tego nie było widać, ale ja wtedy naprawdę nie byłem gorszy.
• Trudno było załatwić walkę na największej gali tej dekady? Kilka godzin po panu na ringu w łódzkiej Atlas Arenie skrzyżowali rękawice Andrzej Gołota i Tomasz Adamek.
– Po prostu czeka się na propozycję. Ja jestem od walczenia, a od kontraktowania walk są inni. Przygotowania do pojedynku rozpoczynam około ośmiu tygodni wcześniej. 2–3 tygodnie przed dniem walki rozpoczynam treningi pod konkretnego przeciwnika. Ale tak naprawdę o tym, w jakiej formie jest rywal, dowiaduję się dopiero po pierwszej rundzie.
• Zawodowy bokser musi mieć niezłe życie. Wszyscy wiemy, jak wielkie pieniądze krążą w profesjonalnym pięściarstwie.
– Ale ja na razie się ich nie dorobiłem... Mam stypendium z Urzędu Miasta, ale kokosów nie ma. Dużo zawdzięczam Władysławowi Maciejewskiemu i Andrzejowi Stachurze. Dzięki nim moje nazwisko zostało dobrze wypromowane.
– Nie do końca. Znam kilku mniej znanych, a dobrych bokserów.
• Należy do nich Łukasz Maciec?
– Nie mnie to oceniać. Ja chcę przede wszystkim boksować z najlepszymi. Pragnę wejść do pierwszej dziesiątki na świecie w mojej kategorii wagowej.
• Tomasz Adamek to dobry bokser?
– Dobry, ale przede wszystkim w swojej kategorii wagowej. W wadze ciężkiej na pewno nie jest najlepszy na świecie. On nie urodził się jako bokser wagi ciężkiej. Pewnych rzeczy nie
da się przeskoczyć.
• A klubowa koleżanka Karolina Michalczuk?
– Ona ma olbrzymie szanse na medal podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie. Widzę, jak mocno trenuje i jestem przekonany, że jest w stanie zrealizować swoje marzenie.
• Czego pan jej zazdrości?
– Niczego. To moja koleżanka, której życzę jak najlepiej.
• A gdyby mógł pan wziąć coś od niej?
– Wziąłbym doświadczenie. Ona stoczyła wiele walk amatorskich i potrafi wychodzić z największych opresji.
• Pan zbyt długą karierą amatorską nie może pochwalić się...
– Ale nie żałuję, że tak szybko przeszedłem na zawodowstwo. Boks amatorski w Polsce jest niedoceniany, a często młodzi chłopcy muszą po prostu żebrać o pieniądze na treningi. Ja chciałem tego uniknąć.
• W ringu jest miejsce na strach?
– Ja go nie czuję. Zamiast tego buzuje we mnie adrenalina. Kiedy nie jestem faworytem, wtedy jej poziom jest jeszcze wyższy. Przed każdą walką dochodzi jeszcze ogromna koncentracja.
• Bokser, który odczuwa strach, powinien zakończyć karierę?
– Tak. Po co ma narażać swoje zdrowie? Lepiej niech zostanie w domu.
• Boi się pan nokautu?
– Jeszcze nigdy nie leżałem na deskach. Umiem się bronić i wyłapywać ciosy rywali.