Wyobraź sobie, że przykładowy Kowalski za kilkadziesiąt lat będzie chciał zobaczyć, jak wyglądał jeden konkretny dzień z życia Lublina. Zaciekawi go, co mieszkańcy jedli na śniadanie, jak byli ubrani, gdzie chodzili i jak wyglądały wtedy ich telefony komórkowe. Po kilku kliknięciach myszką znajdzie odpowiedź
Akcja jeden dzień
Żeby taki scenariusz był możliwy, niezbędna jest archiwizacja rzeczywistości, która nas otacza. Takie próby już podejmowano. W 1986 roku, w Wielkiej Brytanii zorganizowano akcję BBC Domesday. Zebrano prawie 150 000 stron tekstów i ponad 23 000 fotografii, których część została niedawno udostępniona w Internecie. Całość jest wieczyście przechowywana w Brytyjskich Archiwach Narodowych.
Teraz przyszedł czas na Polskę. Akcja "Jeden Dzień” to eksperymentalny projekt w ramach odbywającego się w Lublinie Medialabu, czyli warsztatów dotyczących alternatywnego wykorzystania nowych mediów. Wzięli w niej udział ludzie z całego kraju, m.in. z Gdańska, Olsztyna, Szczecina. Po co?
– Chcieliśmy sprawdzić, czy da się zapisać i zarchiwizować dzień z życia miasta – zarówno to, co dzieje się w Internecie, jak i poza nim – tłumaczy Marcin Wilkowski, współorganizator akcji.
27 sierpnia
Wolontariusze podzielili się na grupy. Jedni uzbrojeni w aparaty ruszyli w miasto, żeby wykonać współczesne wersje zdjęć Stefana Kiełszni, znanego dokumentalisty Lublina. Nie było łatwo. Budynki przez kilkadziesiąt lat zdążyły się bardzo zmienić, trzeba było dobrego oka, które zauważyłoby odpowiednie szczegóły. Wolontariusze wspierali się na miejscu tabletem ze zdjęciami Kiełszni. Porównywali na bieżąco i pracowali.
– Sfotografowaliśmy całą ulicę Kowalską – mówi Łukasz, który uczestniczył w akcji. – Fotografie będzie można połączyć, wtedy zobaczymy, jak zmieniły się te miejsca.
Druga część grupy w tym samym czasie zajmowała się rozdawaniem ulotek i akcją SMS-ową. W ciągu dnia osoby, które zgodziły się podać numer telefonu, dostały trzy wiadomości z prośbą o zrobienie zdjęcia w miejscu, w którym się obecnie znajdują. Potem swoje fotografie zrobione telefonem wysyłały na stronę projektu. Chętnych nie brakowało. Wśród nich były fotografie z balkonu albo robione podczas jazdy samochodem czy ze spaceru przy osiedlowym boisku.
– To na razie kilkanaście fotografii, ale spodziewaliśmy się, że nie przyjdzie ich zbyt dużo. Wysyłano po jednym lub po kilka zdjęć, ale są zgodne z oczekiwaniami i nawet odpowiednio opisane. Nie tylko gromadzimy dane, ale budujemy na ich podstawie model teoretyczny archiwum – wyjaśnia Wilkowski. W akcję ze zdjęciami mogli włączyć się wszyscy mieszkańcy. Organizatorzy zbierali zdjęcia do 31 sierpnia.
Podczas "Jednego Dnia” powstały również odwrócone panoramy, czyli zdjęcia, które po połączeniu i przetworzeniu będą wyglądały jak trójwymiarowa panorama budynku. Dzięki temu będzie można oglądać budowle z każdej strony, tak jakbyśmy chodzili wokół niej.
Na dworcu PKS od rana pracowała druga grupa. – Pytaliśmy, co ludzie jedli na śniadanie, bo to też jest wycinek dzisiejszego dnia. Jedna pani z uśmiechem oznajmiła, że dwa pomidory i bułeczkę. To są rzeczy, których zwykle się nie pamięta, więc szukamy sposobu, jak je zapisać i zarchiwizować – tłumaczy Maciej Rynarzewski z Olsztyna.
Wolontariusze pracujący na dworcu zrobili w sumie kilkaset zdjęć. Niektóre z nich mają być charakterystycznymi artefaktami naszej kultury. – Interesowały nas telefony komórkowe, torby podróżne, robiliśmy zdjęcia śmieci i patrzyliśmy na paragony. Za kilkadziesiąt lat taki materiał będzie niezwykle ciekawy.
Rzeczywistość wirtualna
W tym samym czasie w budynku Warsztatów Kultury w skupieniu pracowała trzecia grupa. – Archiwizujemy wycinek Internetu, który dotyczy Lublina, np. hasła w encyklopedii, strony miasta czy widok z miejskich kamer. Obserwujemy, co dzieje się podczas jednego dnia, zagłębiając się nawet w profile lublinian na Facebooku – wyjaśnia Wilkowski. – Śledząc obraz z jednej z dostępnych swobodnie kamer internetowych ustawionych w kościele, udało nam się nagrać fragment ślubu, co pokazuje, że przy tego typu projektach można z powodzeniem wykorzystywać już istniejącą infrastrukturę.
Zebrany materiał trafi do archiwów kilku instytucji, w tym Ośrodka Brama Grodzka – Teatr NN. Większość będzie dostępna w sieci. – To eksperymentalny projekt, który być może uda się rozwinąć. To, co jest na papierze, przetrwa wiele lat, ale to, co jest w Internecie, może szybko zniknąć, dlatego szukamy sposobu jak, to zapisać, tak żeby mogły z tego skorzystać następne pokolenia – mówi Wilkowski. – W najbliższym czasie pokażemy efekt prac historykom i archiwistom. Jestem ciekawy, jak oni będą patrzeć na takie działania. To wyjście do przodu, bo chcemy pokazać problemy, które dopiero się pojawią.
Działania wokół projektu można śledzić na stronie http://www.jedendzien.org. – Na razie musimy wszystko zebrać, a potem opracować tak, żeby dało się łatwo przeglądać – dodaje Wilkowski. – Mam nadzieję, że uda się do końca roku. Wtedy też w Internecie pojawi się publikacja podsumowująca cały projekt.