Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

8 kwietnia 2019 r.
15:10

Nasza walka

Ppłk Marian Pawełczak, ps. „Morwa”
Ppłk Marian Pawełczak, ps. „Morwa”

Pamiętam, gdy przed maturą pisałem pracę w oparciu o powieść J. Andrzejewskiego „Popiół i Diament”. Czułem się poirytowany, czytając, że to AK po wojnie rwało się do walki. Tak absolutnie nie było. My mieliśmy dosyć i cieszyliśmy się bardzo, że już koniec wojny - opowiada podpułkownik Marian Pawełczak, ps. „Morwa”, m.in. z oddziału Hieronima Dekutowskiego, ps. „Zapora”

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować

Od samego początku pewne znaki dawały nam do zrozumienia, że odpoczynku nie będzie.

„Słuchajcie, z wami też tak będzie”

Pewien Ukrainiec opowiedział nam o „wyzwoleniu” Wilna, kiedy po tym, jak oddziały AK pomogły Sowietom, ci je rozbroili, a należących do nich żołnierzy wysłali na Sybir. „Słuchajcie i z wami tak będzie” i dokładnie przepowiedział nam przyszłość.

Później nastąpiło pierwsze spotkanie z kolumnami wojska sowieckiego, w okolicach Piotrowic. Dowódczyni, radziecka pułkownik, kiedy powiedzieliśmy jej, że jesteśmy z oddziału „Zapory”, zareagowała bardzo entuzjastycznie. „Eto haroszij kamandir!” - wyraziła się z uznaniem i poleciła nam, żebyśmy razem z nimi szli na zachód walczyć. Idziemy, ale w nocy (Rosjanie byli coraz bardziej pijani) zaczęli się umawiać, jakby tu nas rozbroić. Ostrzegła nas ich sanitariuszka. Przy ostatnim postoju odczekaliśmy chwilę, aż ruszą do przodu i szybko odbiliśmy w bok. Znaleźliśmy się znowu w swoim terenie - Zalesie, dom państwa Masiaków - tam zaczęliśmy stacjonować.

„Chłopcy, trzeba się rozbrajać, broń kryć”

Kończył się pierwszy tydzień sierpnia. Dowiedzieliśmy się, że w Warszawie trwa powstanie. Od razu zaczęliśmy się przygotowywać miastu na pomoc. Jak nigdy zaczęliśmy się zbroić w zdobyczne niemieckie hełmy, bo myślimy sobie „jeszcze tam jakiś RKM cegłę odstrzeli i przyjdzie niechlubna śmierć, zamiast w boju to od cegły”. W tym czasie komendant „Zapora” czekał na rozkazy od majora Tumidajskiego - dowódcy okręgu AK.

Przyjeżdża goniec. Składa meldunek. Komendant od razu zarządził zbiórkę i mówi do nas smutny: „Chłopcy, trzeba się rozbrajać, broń kryć, nie dopuszczą nas do Warszawy, rozbroją nas”. Potem żegnał się z każdym z nas, każdemu uścisnął rękę.

Rozeszliśmy się każdy w swoją stronę, odwiedzić domy rodzinne. Udałem się do moich rodzinnych Popkowic koło Urzędowa.

Z lękiem wyglądałem zza pagórka, czy mój dom stoi tam, gdzie stał, czy czasem nie zastanę zgliszczy. Patrzę, stoi dom, a moi bracia na łące grają w piłkę. Ucieszyłem się myśląc „rodzina żyje, wojna się kończy, wszystko wróci do normy!”. Okazało się, że będzie zupełnie inaczej.

„Byliście w partyzantce, a do wojska iść nie chcecie?”

Po miesiącu znowu się zaczęło. Jedliśmy obiad z mamą. Bracia byli w polu, bo rodzice oprócz sklepu mieli 5 ha ziemi ornej.

Wyglądam za okno: ktoś biegnie. Cywilna marynarka, polówka na głowie. Drzwi się otwierają, pada pytanie:

- Pawełczak?

- Tak, Pawełczak.

- Ręce do góry! - krzyknął, celując w moją stronę.

- Ręce to dopiero co Szwaby przede mną podnosiły - odpowiadam, a on uderza mnie w ramię karabinem. Złapałem szybko za lufę, zaczynam się siłować, wchodzi jego dowódca, podoficer MO.

- Czego wy ode mnie chcecie? - pytam

- Mamy nakaz, aresztujemy was - odpowiada.
Było ich więcej, wchodzą do środka, przeszukują, na grobli przed domem rozstawiony RKM, wycelowany. W końcu każą mi się ubierać w mój zdobyczny mundur niemiecki. Zakładam, ci patrzą na akowską opaskę.

- O! Mamy dowód.

Myślę sobie: „Jaki znowu dowód?”. Przewieźli mnie do Urzędowa.

- Może pan sobie zdejmie mundur, bo gorąco dzisiaj - powiedzieli. Wyszedłem do ubikacji. Wróciłem: munduru nie ma. Nikt nie wie o żadnym mundurze. Przetransportowali mnie do Kraśnika, gdzie przesłuchiwał mnie major NKWD.

- Pawelczak, eto nie haraszo. Byliście w partyzantce, a do wojska iść nie chcecie? - zarzucił mi. Całe szczęście przypomniałem sobie, iż w kieszonce „zegarkówce” mam „lewe” zaświadczenie, które dał mi kolega pracujący w kraśnickim RKU, że zgłosiłem się do komisji. Pokazałem Sowietowi, wyszedł do sąsiedniego gabinetu. Dało się słyszeć, jak krzyczał na komendanta MO. Wrócił, uścisną mi rękę.

- Wy charoszij, gieroj, w partyzantce byli, a teraz zgłaszacie się do wojska - kazał mi wrócić do domu i za dwa dni stawić się do wojska na Majdanku. Ja już wiedziałem, co się tam wyprawia i żeby chronić rodzinę, bo moi bracia również w partyzantce służyli, zgłosiłem się.

Na Majdanku od razu widać było jak Sowieci wrogo odnoszą się do byłych żołnierzy AK. Warunki bytowania były podłe. Codziennie do jedzenia w kantynie zjełczałe konserwy i stara kasza. Do tego wszystkiego zachorowaliśmy na świerzb. Zaraza była obecna w obozie jeszcze po jeńcach niemieckich. Jeden z żołnierzy - pielęgniarz - sporządził samodzielnie maść na świerzb, z cyklonu, którego dużo zostało w łaźniach obozowych. Mieliśmy po niej rany, ale nikt nie chciał dać nam przepustki do domu.

W końcu w zamian za obietnicę przywiezienia butelki bimbru i szynki, dowódca kompanii zgodził się nas puścić i obiecał, że będzie zakrywał sprawę, bo rozkazu wyjazdu dać nie może. Po powrocie do domu wyzdrowiałem dzięki pomocy znajomego lekarza - dr Andrzeja Cagary.

„Bracia ścigani, rodzice w areszcie, dom zdemolowany”

Wróciłem do wojska - za okazaniem bimbru i szynki. Gdy razem konsumowaliśmy, okazało się, iż wszyscy ci niżsi dowódcy znają akowskie pieśni i są z podobnych środowisk, co ja, dlatego byli mi tak przychylni. Chcieli nawet, abym został na Majdanku i ćwiczył nowych rekrutów. Ostatecznie przeniesiono mnie do strefy przyfrontowej, do Woli Karczewskiej. Tam warunki były iście spartańskie. Była zima, myliśmy się w rzece, spaliśmy w stodołach pozostałych po jakimś majątku. I tam w orkiestrze wojskowej rozpoznałem swojego kolegę, Jasia Rachonia, od którego usłyszałem szokujące wieści:

- U ciebie w domu jest niedobrze. Bracia ścigani, rodzice w areszcie, dom i sklep zdemolowane.

- Co ty opowiadasz? - zdziwiłem się. Szybko poszedłem do dowódcy punktu rozdzielczego, złożyć mu raport, że muszę jechać, zobaczyć, co z rodzicami. Warto tu dodać, że byłem wówczas już wytypowany przez Sowietów do artylerii przeciwlotniczej, mieli nas odebrać po świętach. Jak się po pewnym czasie zorientowałem, większość akowców została tam przez nich przydzielona.

Skończyłoby się pewnie tym, że wywieźliby nas do Skrobowa, gdzie otworzyli obóz dla byłych partyzantów lub do Kąkolewnicy, gdzie były prowadzone procesy sądowe przeciwko żołnierzom podziemia.

Dzięki temu, że wyjechałem na wieś, udało mi się tego podstępu uniknąć. Wspaniałego miałem Anioła Stróża. Wielokrotnie w moim życiu działo się coś złego, jednak zaraz po tym okazywało się, iż w ten sposób oszczędzono mi czegoś jeszcze gorszego.

Wracam do domu. Drzwi wyłamane, piece porozwalane, półki w sklepie powywracane. Nasze zdjęcia z partyzantki: podeptane. Oderwane schody na strych. Ruina. Narzędzia rolnicze, zwierzęta: pozabierane.

Długa walka o wolna Polskę

Rodzice przetrzymywani byli w Kraśniku. „Co teraz?” - myślę. Sprzedałem we wsi nieco wełny pozostałej w sklepie i kupiłem trochę żywności. Ruszyłem do Kraśnika. Tam spotkałem kolegę, tego samego, który wcześniej wydał mi lewe zaświadczenie o zgłoszeniu się do RKU - Mariana Świądra. Opowiadam o wszystkim, on mówi, że ma znajomego wojskowego, który mógłby mi pomóc zobaczyć się z rodzicami. Aresztem zarządzał zagorzały komunista, który i mieszkanie po zesłanej na Sybir rodzinie, i posadę od partii dostał.

Nie zgodził się. Po długim czasie dali mi widzenie z matką. Bardzo źle ich tam traktowali, widać to było po niej. Całe szczęście w niedługim czasie zwolnili rodziców z więzienia.

To był dopiero początek, wielu jeszcze przykrości od komunistów doznałem i w końcu ta cała wojna, jaką przeciwko nam prowadzili, zmusiła nas do wznowienia walki, bo to ewidentnie dla nas wolność nie była. Represje wobec nas były ogromne. Dwóch braci w walce straciłem. Na pogrzebie drugiego z nich Zapora obiecał mojej matce, iż uratuje przynajmniej jednego jej syna. I rzeczywiście uratował, gdy w 1947 roku dał mi rozkaz ujawnienia się. Dzięki temu przeżyłem, choć skutki walk – długotrwałe represje od władz PRL trwały jeszcze długo.

Dziś mam dwie wspaniałe córki i siedmioro wnucząt, mieszkam w Lublinie. Swoje wspomnienia umieściłem w napisanej przeze mnie  książce „Wspomnienia Morwy”, która, jak wierzę, pozwoli młodym odkryć na nowo historię naszej walki, długiej walki o wolną Polskę.

Praca Antoniego Jońskiego zdobyła II nagrodę w konkursie Dziennika Wschodniego „Żołnierze Wyklęci”
e-Wydanie

Pozostałe informacje

Tężnia nad Krzną i ścieżka

Nad Krzną będzie nowe miejsce do odpoczynku. Podest, hamaki i lornetki

Nad Krzną powstanie nowe miejsce do odpoczynku. Urzędnicy szukają teraz wykonawcy.

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Maciej Kuciapa (Orlen Oil Motor Lublin): Przygotowania do niedzielnego finału cały czas trwają

Trwa wielkie odliczanie do niedzielnego, rewanżowego meczu finałowego PGE Ekstraligi. O godzinie 19.30 Orlen Oil Motor Lublin zmierzy się przy Al. Zygmuntowskich z PRES Grupą Deweloperską Toruń. W piątek odbyła się przedmeczowa konferencja prasowa, w której wzięli Maciej Kuciapa i Bartosz Zmarzlik. Z jakim nastawieniem „Koziołki” podejdą do decydującej batalii o złoto?

Z całego serca dziękujemy każdej osobie, która oddała głos za naszymi zwierzakami. To dzięki Wam możemy działać jeszcze skuteczniej i z jeszcze większą nadzieją patrzeć w przyszłość - napisali po ogłoszeniu wyników głosowania pracownicy schroniska dla zwierząt w Zamościu.

Wielka radość w schronisku dla zwierząt. To oni dostaną 1,3 mln zł z budżetu obywatelskiego

Nie strefy sportu, nie modernizacja boiska i nie naprawa drogi, ale gruntowny remont budynku dla psów w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Zamościu to inwestycja, która jako projekt ogólnomiejski zostanie w 2026 roku zrealizowana z budżetu obywatelskiego. Jest na to zabezpieczone 1,3 mln zł.

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Prezent dla niego: jak trafić w gust, gdy masz 48 godzin

Masz mało czasu, a chcesz podarować coś z klasą? Zamiast szukać przypadkowego drobiazgu, wybierz dopracowany, gotowy zestaw w eleganckiej oprawie. Jeśli potrzebujesz punktu startu, zajrzyj na prezent dla niego - łatwo dopasujesz styl do osoby obdarowywanej. Pomyśl o tym jak o krótkiej ścieżce decyzyjnej: cel, styl, osobisty akcent. Gdy te trzy elementy zagrają, nawet wybór w pośpiechu wygląda jak planowany z wyprzedzeniem.

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Płaszcza nie wystarczyło. Policjanci z Chełma zatrzymali 44-latkę ukrywającą się w szafie

Chełmscy kryminalni odnaleźli poszukiwaną listem gończym 44-latkę. Kobieta, chcąc uniknąć zatrzymania, schowała się w szafie pod płaszczem. Zamiast wolności zyskała dodatkowe zarzuty – tym razem za kradzież z włamaniem na miejscowym targu.

kurtka zimowa M-TAC

Survival w mieście i w lesie – jaka kurtka zimowa sprawdzi się w obu warunkach?

Dlaczego wybór odpowiedniej kurtki zimowej ma znaczenie? Zima w mieście może być równie bezlitosna, co mróz w lesie. Niezależnie czy codziennie przemierzasz ulice, czy wybierasz się na weekendowy survival, odpowiednia kurtka zimowa to podstawa. Wybór nie jest prosty, bo często zwykłe modele są albo modne, albo funkcjonalne, rzadko łączą oba te aspekty. Właśnie tutaj wkracza kurtka survivalowa, która łączy wytrzymałość z estetyką. W codziennym użytkowaniu docenimy jej lekkość i wygodę, a w lesie – odporność na warunki atmosferyczne.

Zrównoważony rozwój i ekologia na wydarzeniach – agencja eventowa pomoże Ci to osiągnąć

Zrównoważony rozwój i ekologia na wydarzeniach – agencja eventowa pomoże Ci to osiągnąć

Organizując konferencję, galę czy festiwal, coraz częściej słyszy się pytanie o ekologię. Goście, partnerzy biznesowi i uczestnicy oczekują dziś, że wydarzenie będzie nie tylko atrakcyjne, ale też odpowiedzialne. Zrównoważony rozwój w branży eventowej nie jest już modnym dodatkiem. To standard, który coraz mocniej wpływa na wizerunek marki.

GKS Górnik Łęczna w sobotę postara się o utrzymanie pierwszego miejsca w tabeli

GKS Górnik Łęczna w sobotę postara się o utrzymanie pierwszego miejsca w tabeli

GKS Górnik Łęczna staje przed szansą utrzymania fotela lidera. Rywalem jest jednak Lech/UAM Poznań

49-letni mężczyzna zatrzymany przez policję za utopienie kota

Utopił kota i wyrzucił ciało. Grozi mu pięć lat więzienia

49-letni mieszkaniec gminy Michowo jest podejrzewany o zabicie swojego kota ze szczególnym okrucieństwem. Został zatrzymany przez policję. Grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności.

Już po licencjacie. Kolejne czepkowanie w AZ i pierwsze umowy o pracę
ZDJĘCIA
galeria

Już po licencjacie. Kolejne czepkowanie w AZ i pierwsze umowy o pracę

Po trzech latach studiów nastąpił uroczysty finał. Mury Akademii Zamojskiej opuściło kolejne grono pielęgniarek i pielęgniarzy z tytułem licencjata. Wszyscy na zakończenie tego etapu edukacji odebrali symboliczne czepki, a trzy najlepsze studentki dostały etaty.

Cyrk bez granic wraca do Lublina. Rusza 12. edycja festiwalu Cyrkulacje
26 września 2025, 17:00

Cyrk bez granic wraca do Lublina. Rusza 12. edycja festiwalu Cyrkulacje

Od 26 września do 12 października Centrum Spotkania Kultur stanie się areną magii, akrobacji i… czystej energii. Wszystko za sprawą 12. edycji Wschodnioeuropejskiego Festiwalu Cyrku Współczesnego Cyrkulacje. To już tradycja, że jesienią stolica Lubelszczyzny wita artystów, którzy sztukę cyrku wynoszą poza granice wyobraźni.

Bartłomiej Pelczar jest jednym z graczy, którzy w poprzednim sezonie sięgnęli po wicemistrzostwo Polski

PGE Start Lublin chce powalczyć o Pekao Superpuchar Polski

W sobotę w Warszawie sezon koszykarski w Polsce zostanie oficjalnie zainaugurowany rozgrywkami o Pekao Superpuchar Polski

Pierwszy weekend jesieni. Jak wypadnie pogodowo?
PROGNOZA POGODY
film

Pierwszy weekend jesieni. Jak wypadnie pogodowo?

Pierwszy jesienny weekend przywita nas słońcem, jednak z biegiem godzin pojawiać się będzie coraz więcej chmur. O szczegółach opowiada Katarzyna Rybacka.

Projekt utworzenia Miejskiego Urzędu Pracy w Chełmie został zdjęty z porządku obrad sesji Rady Miasta

Pat w sprawie Miejskiego Urzędu Pracy Chełmie. Radni podzieleni

Ponad 2,5 mln zł rocznie Chełm dopłaca do funkcjonowania Powiatowego Urzędu Pracy. Rosnące koszty skłoniły władze miasta do propozycji utworzenia własnej instytucji – Miejskiego Urzędu Pracy. Jednak pomysł prezydenta Jakuba Banaszka już na starcie budzi poważne wątpliwości radnych.

Tragedia w powiecie ryckim. Nie żyje 23-latek

Tragedia w powiecie ryckim. Nie żyje 23-latek

W piątek rano doszło do tragicznego wypadku na drodze powiatowej nr 1415L. Niestety jedna osoba nie żyje.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium