Sekretarz watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary, arcybiskup Angelo Amato, zaapelował o bojkot filmu "Kod da Vinci”. Federacja sunnickich duchownych w Indiach zapowiedziała, że wesprze protesty katolików przeciwko rozpowszechnianiu filmu. Wreszcie sam Benedykt XVI potępił i książkę, i film. Choć tytułu ani autora nie wymienił, to wszyscy wiedzą o kogo chodzi. O Dana Browna.
A wszystko z powodu powieści sensacyjnej.
Fakty:
Przyczyny:
Brown zebrał kilka opowieści obecnych w historii od wieków i dorzucił trochę teorii spiskowych. Z jego książki dowiadujemy się, że Jezus nie umarł na krzyżu, tylko miał potomstwo z Marią Magdaleną. Wszyscy wyjechali do Francji, gdzie dali początek dynastii Merowingów. Kościół tę "prawdę” miał ukrywać, a niewygodnych świadków mordować.
Dlaczego Kościół zdecydował się wystawić najcięższą broń do walki ze zwykłym kryminałem? Przecież to tak, jakby np. amerykański rząd walczył z powieścią Alistera MacLeana.
Wojna z filmem
- Mam nadzieję, że wszyscy zbojkotujecie ten film - tłumaczył arcybiskup Amato.
- Będziemy pikietować kina, wyświetlające ten obraz. Jesteśmy bardzo urażeni i bardzo rozgniewani - stwierdził bez ogródek Dolphy D'Souza, rzecznik Zgromadzenia Katolików Bombaju.
Wszystko dlatego, że książka neguje podstawy chrześcijaństwa, podważając śmierć Chrystusa na krzyżu. A bez zmartwychwstania nie ma chrześcijaństwa. Potwierdził to w ostatnią niedzielę sam papież, który przypomniał, że negowanie tej prawdy czyni wiarę daremną.
Spryciarz
Nie.
Dr Stanisław Ducin pracuje w zakładzie Historii Starożytnej UMCS. - Nie doczytałem "Kodu...” do końca. Za nudne to było. Ale jednej rzeczy autorowi nie odmówię: naprawdę orientuje się w tym, o czym pisze. Ale to jest kryminał, a nie historyczna monografia i interpretacja powieści według ściśle naukowych kryteriów jest trudna. Z Brownem jest jak z Daenikenem. Obaj świetnie wyszukują faktograficzne szczegóły. Tyle że budują z tego jakieś niestworzone historie.
Michał Tomaszyk, doktorant w Zakładzie Historii Powszechnej UMCS. - Jako żywo nie słyszałem o czymś takim, jak Zakon Syjonu. A legenda o potomstwie Jezusa pojawiła się już w XII wieku. W czasach dynastii Kapetyngów duchowni próbowali wywodzić korzenie tego rodu z Merowingów, którzy mieliby pochodzić od Jezusa.
Tak można w kółko.
Dlaczego akurat \"Kod”?
Tropem miejsc opisanych w książce podróżują wyznawcy Browna. Prace nad filmem były strzeżone lepiej niż tajemnice CIA. A w sprawie obsady w filmie interweniował nawet prezydent Francji. Im więcej się o powieści mówiło, tym bardziej była popularna. - Sprzedaliśmy ponad 700 tys. egzemplarzy "Kodu...” - mówi nam Agnieszka Jedlińska z wydawnictwa Sonia Draga.
Tymczasem wcześniejsza powieść Browna - "Anioły i demony” - nie wzbudziła żadnych kontrowersji. A była bardzo podobna. Tu również Watykan był pełen tajnych spisków, morderstw i sekt ukrywających prawdę o wierze. Jednak książka przeszła bez echa. Dopiero sukces "Kodu...” znacząco poprawił jej sprzedaż.
Blisko 30 lat temu pojawiła się książka "Święty Gral, święta krew”. Wtedy nikt nie protestował. Kod jest do niej tak podobny, że autorzy "Świętego Grala...” podali Browna do sądu o plagiat. Przegrali.
Radomir Wiśniewski, pap