W Polsce stoi już 640 pomników Jana Pawła II. Większość to gnomy i szkaradki z żywicy polimerowej za kilka tysięcy złotych. Przed beatyfikacją szykuje się kolejny wysyp papieży. Na arcydzieła się nie zanosi.
– Polska długo nie miała ludzi, z których mogłaby być dumna. I nagle trafiła nam się jednoznacznie pozytywna postać z najwyższej półki, która hasło "Polska” uczyniła rozpoznawalnym na całym świecie. Duma Polaków z posiadania takiej postaci dała początek tym pomnikom – mówi dr Kazimierz Ożóg, historyk sztuki z Instytutu Sztuki Uniwersytetu Opolskiego, który swój doktorat w 2005 roku poświęcił pomnikom papieża powstałym za jego życia.
Wytwórnia papieży
Przez kolejne lata pontyfikatu stawiano ich co roku po kilka. Ale już w 1988 pojawiły się 22. Rok później: 21. Najbardziej bogaty w pomniki okazał się rok 2000: wtedy doszły 43 pomniki.
Po śmierci papieża w 2005 ruszyła pomnikowa lawina. Nie było chyba tygodnia, by w jakiejś wsi czy małym miasteczku nie postawiono figury Ojca Świętego. W tej chwili jest ich ok. 640 (za granicą ok. 200).
Najwięcej stoi ich na Podkarpaciu i w Małopolsce. Kilkanaście na Dolnym Śląsku. Opolszczyzna jest wyjątkiem w pomnikowym szaleństwie: Opole jest jedyną stolicą diecezji bez własnego papieża.
Przeciętny pomnik zrobiony jest niewielkim kosztem.
– To odlew kupiony u jakiegoś artysty, często specjalizującego się w "papieżach” lub w wytwórni papieży krasnalowych – tłumaczy Kazimierz Ożóg. – Typowy papież to postać w stroju pontyfikalnym, w mitrze, z pastorałem. Jest młody i dziarski.
Postawmy sobie papieża
Zwykle odbywa się to tak: pomysł rodzi się w parafii, przyklaskuje temu proboszcz, zawiązuje się społeczny komitet i przeprowadza zbiórkę pieniędzy wśród wiernych. Konkursy na projekt, szukanie wybitnych twórców to rzadkość.
– Księża rzadko mają kontakty, gust i smak, który popycha ich do telefonu do dobrego rzeźbiarza – mówi dr Ożóg. Najczęściej kończy się na dwóch możliwościach. "My tu mamy swojego rzeźbiarza, jest bardzo pobożny, na pewno nam zrobi ładnego papieża i po kosztach”. Druga łatwa opcja to kupienie gotowego papieża.
W Polsce jest kilka wytwórni, m.in. w Nowej Soli, które oferują figury z żywicy polimerowej (robiły też figury Presleya i Michaela Jacksona do francuskich pubów oraz policjantów odstraszających piratów drogowych). W 2005 roku za 4 tysiące złotych można było kupić papieża o wysokości 2,3 m i ważącego 80 kilogramów. Czas oczekiwania: dwa tygodnie.
Samowolka
– Techniką wykonania nie różnią się one wiele od krasnala ogrodowego – mówi dr Ożóg. – To ta sama tandeta. Powielona figura w kilku odmianach, którą tłucze się seryjnie na całą Polskę. Za parę tysięcy można mieć papieża. Potem robi się najtańszy cokół np. z kamieni polnych, zasadza wokół kwiatki i gotowe. Taki pomnik ani nie ma żadnej wartości artystycznej, ani nie jest trwały. To zaprzeczenie idei pomnika, który musi przetrwać stulecia.
Nierzadko zdarza się, że takie pomniki stają też w miejscach bardzo kontrowersyjnych, ale nie ma mocnych, którzy wybiliby proboszczowi pomysł z głowy. Np. w Mrągowie figura papieża niemal zagląda do okien plebanii protestanckiego pastora. Na dodatek większość to samowolki budowlane. Nawet pomnik na Wawelu nie ma wszystkich papierów w porządku.
Bez ręki, bez pastorału
Żywica polimerowa odpowiednio pomalowana do złudzenia przypomina brąz, mosiądz, marmur albo alabaster. Trzeba w nią popukać, by przekonać się, że to plastik. Wytrzyma 30–40 lat, ale nie lubi wody i mrozów.
O tym, jaka to tymczasówka, przekonano się w Starej Błotnicy pod Radomiem, gdzie papieżowi odpadł kawałek pastorału. Nawet sztuczny kamień bywa zawodny: w Ostrowi Mazowieckiej papież po dwóch latach stracił rękę i zrobił się wstyd.
Chyba nie słyszano o tym w Prochowicach na Dolnym Śląsku, gdzie właśnie trwa społeczna zbiórka pieniędzy na pomnik z żywicy epoksydowej, który ma być odsłonięty 1 maja.
Pracownia "Arkady” w Łowcach, gdzie ją zamówiono, ma w ofercie trzy wzory papieża: stojącego, klęczącego i siedzącego. W Prochowicach zdecydowano się na stojącego w szatach pontyfikalnych, z pastorałem w jednej ręce i z drugą wzniesioną w powitalnym geście. Cena: 10,5 tysiąca zł.
Dla porównania, w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych kilogram papieża kosztuje 100 zł. Odlew wysokości 2,3 m waży 400 kilogramów. Bez 40 tysięcy (a w praktyce 60 tys.; całość z VAT-em) ani rusz.
Tanio, szybko, brzydko
W Rybniku Chwałowicach arcybiskup Damian Zimoń poświęcił w 2005 roku pomnik, odlany w komunistycznych Chinach. Rzeźbę ufundowała parafianka biznesmenka. Chińczykom wysłano na wzór obraz Jana Pawła II, namalowany przez bielskiego artystę, przyjaciela proboszcza parafii św. Teresy, a sam proboszcz w e-mailach tłumaczył odlewnikom, jak wygląda papieski krzyż i mitra, bo ci nie mieli zielonego pojęcia, o co chodzi. Chińczycy zrobili to, czego od nich oczekiwano: rzeźba powstała w dwa tygodnie i kosztowała dziesięciokrotnie mniej niż pomnik odlany w kraju.
W Żninie tablica z granitową płaskorzeźbą Ojca Świętego już w dniu odsłonięcia w 2006 roku budziła ogromne emocje, bo wyrzeźbiony papież w żaden sposób nie przypominał Karola Wojtyły. Nic dziwnego, skoro dzieło zrobiono bez projektu. A "rzeźbiarz” z miejscowego zakładu kamieniarskiego miał na jego wykonanie... cztery godziny.
Przykurczony kosmita
W Prażmowie papież jest po solarium, bo mu artysta pomalował twarz na brązowo. W Świebodzinie postawiono monstrualnego golema. Czasami papież bardziej przypomina proboszcza stawiającego mu pomnik, a czasami – jak 10-metrowa rzeźba w Licheniu – proboszcz sam siebie na nim umieszcza. W tym przypadku klęczący ks. Eugeniusz Makulski wręcza papieżowi model bazyliki.
Zdaniem Ożoga, większość polskich papieży jest jak "koszmarny sen rzeźbiarza na kacu”. Według niego, najbardziej kuriozalny pomnik stoi w Smolnicy pod Gliwicami. Papież został odcięty w kroczu i zatopiony w postumencie. Dowcipnisie nazywają ten pomnik "pojajczem papieskim”.
Dźwigaj od papieży
Są w Polsce artyści, którzy specjalizują się w pomnikach Jana Pawła II. Najbardziej płodny jest Czesław Dźwigaj, profesor krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, który na swym koncie ma już 70 papieży (pierwszego zrobił w 1987 roku).
Krytycy nie mają o nim najlepszego zdania, uważając jego dzieła za kwintesencję kiczu. – Przy takiej taśmowej produkcji artysta nie może być oryginalny. Jest zmuszony kopiować samego siebie, wchodzić w autoplagiaty, nie informując odbiorców, że otrzymują kopie – mówi Kazimierz Ożóg.
Jego dzieła zwykle pokazują postać Jana Pawła II bardzo realistycznie. "Przemawia do mnie to, co kardynał Ratzinger napisał w książce »Duch liturgii«, że potrzebna jest sztuka budująca, niosąca wartości moralne i przeciwstawiająca się XX-wiecznej destrukcji” – mówił artysta w jednym z wywiadów.
Jak wobec takiego credo wytłumaczyć dzieło, którego kopia stojąca w muzeum w Nowym Wiśniczu, skąd artysta pochodzi, budzi powszechny śmiech i niewybredne dowcipy. Pomnik zrobiony dla odbiorcy amerykańskiego (z napisem John Paul II), przez internautów został ochrzczony mianem "papieża z ptakiem”. Z podbrzusza dostojnej postaci Ojca Świętego wyłania się bowiem ni mniej, ni więcej, tylko... orzeł w koronie.
Coś się zmieni?
Jego zdaniem, zaledwie 10–15 procent polskich pomników papieskich ma wysoką wartość artystyczną. Taka jest rzeźba na dziedzińcu KUL w Lublinie z 1983 roku autorstwa Jerzego Jarnuszkiewicza.
– Nieżyjący już wybitny artysta, świetnie oddał w brązie jakąś tajemnicę, którą rzeźba może pokazywać na równi z malarstwem – mówi Ożóg. – To dzieło pokazywane jest w podręcznikach sztuki nowoczesnej, jako jedna z najlepszych rzeźb powojennej Polski.
– Do tej pory stawialiśmy papieżowi świątki z obawy, żeby go nie obrazić – mówi Ożóg.
– Choć z drugiej strony teraz, gdy papież zostanie wyniesiony na ołtarze, trafi do wnętrz kościołów, jego wizerunki mogą być bardziej kodyfikowane przez Kościół, nawet zalecane czy kopiowane. Teraz przed papieżem będziemy się przecież modlić.