Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

14 sierpnia 2009 r.
16:00
Edytuj ten wpis

Przejechał rowerem 4529 km w 29 dni

4529 km w 29 dni. Ksiądz Janusz Kozłowski ze Świdnika na rowerze przejechał niemal całą Europę, żeby dotrzeć do sanktuarium w Fatimie. – Nie sądziłem, że dam radę. A skoro mi się udało, to znaczy, że nie ma rzeczy niemożliwych.

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
21 czerwca, Rzeszów. 59 osób z całej Polski szykuje się do startu. Tylko ja jestem z Lubelszczyzny, ale nie czuję się samotny. Jest z nami dwóch księży i dwóch braci zakonnych. Są też kobiety. Wioletta z Gdańska ma 31 lat i jest zawodowym żołnierzem. Spokojna, skupiona na celu naszej podróży, ma w oczach wolę walki. Czuję, że dotrze do mety. Jest też Basia, która w Krakowie robi aplikację sędziowską. Byliśmy razem w Rzymie i wiem, co potrafi ta dzielna dziewczyna. Zawsze jest świetnie przygotowana do trasy i nigdy nie odpuszcza. Lubi jeździć. Najstarszy jest Stefan, 68-latek z Nowej Dęby. Piekarz. Wytrwały typ. Musi mu się udać.
Nasz wyścig-pielgrzymkę otwiera Czesław Lang. Będzie z nami jechał aż do Słowacji. Mówi, że nas szczerze podziwia, bo to trasa godna wytrawnych zawodowców. Przed nami ponad 4,5 tys. km.

Pierwszy nocleg: Svidnik

Podzieliśmy się na 4 grupy po 15 osób. Każdy musi się trzymać swojej grupy. Żadnego wyprzedzania, ścigania się i popisywania. Tego pilnuje nasz dyrektor Edward Rasała. Najważniejsze jest bezpieczeństwo.

Zaczynamy w bojowych, radosnych nastrojach. Ale szybko tracimy humor, bo pada niemiłosiernie. Jesteśmy przemoczeni do suchej nitki, ciężko się jedzie, jest bardzo ślisko. Po drodze mamy niemiłą przygodę. Ryszardowi wprost pod koła wyskoczył kot. Skończyło się upadkiem. Zajęliśmy się Ryszardem, ale okazało się, że musi przerwać jazdę i kilka dni spędzi w busie. Zmęczeni i ubłoceni docieramy do słowackiego Svidnika. Próbujemy żartować, ale znużenie ścina nas z nóg. To był ciężki dzień. Zasypiamy jak niemowlęta.

Deszczowa Słowacja

Słowacja wita nas deszczem i tak będzie przez 5 dni przejazdu przez ten kraj. Cały etap w strugach deszczu! Temperatura nie przekracza chwilami 8 stopni. Mamy sine usta, zdrętwiałe dłonie, zakładamy na siebie mokre ubrania, bo nie mamy już nic suchego. Jedzie się gorzej niż fatalnie. Kilka osób ma kryzys; chce zrezygnować. A przecież to dopiero początek! Przed Bratysławą Stanisław, rolnik spod Tarnowa, wpadł w poślizg, zaczęło nim rzucać po całej szosie. Upadł tak pechowo, że złamał 5 żeber i obojczyk. Zabrało go pogotowie; najpierw do szpitala w Bratysławie, a stamtąd do Krakowa.

Stanisław, który tak bardzo chciał dotrzeć do Fatimy, już do nas nie dołączył. Po tym wypadku zrobiliśmy się dużo ostrożniejsi, jechaliśmy z psychicznym obciążeniem. Deszcz, wypadek, stres i potworne zmęczenie sprawiły, że ten pierwszy etap był dla nas najtrudniejszy. Ale przecież trzeba było jechać dalej.

Kręta Austria

Szóstego dnia docieramy do sanktuarium w Mariazell. Uczestniczymy w mszy przed głównym ołtarzem. To przełom w naszej podróży. Wreszcie przestało padać, a w nas wstąpiła nadzieja na lepszą dalszą drogę. Wróciły dobre humory. Trzy dni pedałujemy austriackimi szosami, które są bardzo komfortowe i bezpieczne. Zaczynają się Alpy i ciężko nam patrzeć przed siebie, jeśli po bokach mamy bajkowe krajobrazy. Ale nauczeni doświadczeniem, bardzo uważamy. Tym bardziej że wjeżdżamy na serpentyny. Podjazdy pod górę są trudne, a niemal pionowe zjazdy bardzo niebezpieczne. Trzeba umiejętnie hamować, żeby utrzymać się na drodze.

Słoneczna Italia

Włochy witają nas fantastyczną pogodą i wspaniałymi ludźmi, którzy wylegli na ulice, by nas pozdrawiać. "Viva Polaco!” krzyczeli do nas. Prawdziwi Włosi z ognistym temperamentem! To wszystko umacniało nas wewnętrznie, a i fizycznie byliśmy coraz mocniejsi. Choć nie obyło się bez drobnych wpadek: Basia była tak znużona monotonią jazdy, że w pewnym momencie zasnęła na rowerze podczas jazdy. Oczywiście, spadła z roweru i wpadła do rowu. Na szczęście, nic poważnego jej się nie stało. Poobcierała sobie tylko nogę.

Najmłodszy z nas 13-letni Piotr z Warszawy musi odpocząć, wysiłek okazał się zbyt ciężki. Ale wróci do nas, nie wyobraża sobie, by ze swoimi starszymi braćmi nie dotarł do Fatimy. Przez 6 dni w Italii pokonaliśmy prawie 1000 km. Już blisko półmetek!

Nastrojowa Francja

Cóż to była za jazda! Wspaniałe szosy, chyba najlepsze ze wszystkich. Świetna pogoda, dobre nastroje. I już połowa trasy za nami. Można spokojnie pomyśleć i porozmawiać dokąd jedziemy. Po co ten cały wysiłek. Najstarszy z nas Stefan nie kryje swoich uczuć: Dotarcie do Fatimy to dla mnie zdobycie Bożego Mont Everestu. Dwa razy w życiu otarłem się o śmierć. Żyję i mam za co dziękować Matce Bożej. 36-letni Piotr jest trzeźwiejącym alkoholikiem: Nie piję od 6 lat. Chcę wytrwać w trzeźwości i uratować swoją rodzinę. Dlatego jadę do Fatimy.
Wioletta, zawodowy żołnierz: Chcę podziękować za 30 lat życia.

Przez te wszystkie dni staliśmy się sobie niezwykle bliscy. Jak rodzina. Towarzyszyła nam Marzanna, psycholog, która wcześniej pracowała z reprezentacją polskich siatkarzy. Była naszym wsparciem i przyjacielem. Mówiła, że dawno nie spotkała tak silnych, wspaniałych ludzi. To nam pomagało jechać dalej. Nawet wtedy, gdy myśl o rezygnacji była dosłownie o krok.

Kryzys

7 lipca, 15 etap jazdy. Poprzedniego dnia przejechaliśmy 208 km; najdłuższy odcinek całej trasy. Zmęczenie było nieprawdopodobne. No i dopadł mnie kryzys. Nie dam już rady – pomyślałem – zrezygnuję. Ale zaraz przyszła refleksja: Nie mogę tego zrobić, tyle już za mną. Pomyślałem o rodzicach, o wiernych, którzy mi kibicowali, o wszystkich, którzy we mnie wierzyli. Postanowiłem jechać dalej. Spokojnie, z tyłu, w swoim tempie. Poukładałem sobie myśli, pomodliłem się. Bóg przyszedł mi z pomocą. Tego dnia mieliśmy do przejechania tylko 142 km. I dojechałem.

Wietrzna Hiszpania

No i po kryzysie! Można jechać dalej. Ale silne wiatry w Hiszpanii dały nam się we znaki. Wiało nieustannie, a to powodowało duży opór podczas jazdy. Ludziom zaczęło brakować sił, jechaliśmy wolniej, a zmęczenie było coraz większe. Do tego doszły duże różnice temperatur. 17 lipca temperatura w nocy nie przekroczyła 5 stopni. Nakładaliśmy na siebie wszystkie ubrania, a i tak było zimno. Innej nocy było ponad 25 stopni ciepła. Spaliśmy pod gołym niebem.

Hiszpanię zapamiętam jeszcze z egzotycznych ogrodów, wspaniałych winnic, pięknych krajobrazów. I tego fantastycznego uczucia, że już jesteśmy tak blisko celu, że nasze marzenia są na wyciągnięcie ręki. Było po nas widać tę radość. Ale i zmęczenie. Każda minuta snu była na wagę złota. A w Hiszpanii jeszcze o 10 wieczorem świeciło słońce! Jak tu zasnąć w takich warunkach? Więc rozmawialiśmy, modliliśmy się i w końcu przychodził sen.
O 5 rano pobudka, potem msza, szybkie śniadanie i pora ruszać dalej.

Jesteśmy u celu

Wjeżdżamy do Portugalii. I tu niemiłe zaskoczenie: drogi gorsze niż w Polsce! Wybrukowane, kamieniste. Tak trzęsło rowerami, że Piotrowi pękła rama. Bał się, że nie dojedzie, ale postanowił, że się nie podda. I z pękniętą ramą jechał dalej.

23 lipca. Obudziło nas piękne słońce. O 8 rano wyruszyliśmy na ostatni etap naszej pielgrzymki – do Fatimy zostało nam już tylko ostatnie 83 km. Po drodze mijaliśmy Portugalczyków, którzy spontanicznie nas witali i pozdrawiali. Powolutku, nie spiesząc się, delektując pięknymi widokami i myślą, że oto dotarliśmy do celu naszej podróży, wjechaliśmy do Fatimy. W samo południe. Roześmiani, szczęśliwi, dumni z siebie. Przywitał nas biskup Kazimierz Górny z Rzeszowa, który specjalnie w tym celu przyleciał do Fatimy. Razem stanęliśmy przed sanktuarium. Strzeliste, białe na tle błękitnego nieba. Ogarnął mnie absolutny spokój i błogość. Zabrakło słów, by wyrazić, co czułem.

Fatima: Za chorych i uzależnionych

29 dni jazdy, 4529 km, średnio 150 km dziennie. Oto bilans naszej 58-osobowej grupy, która szczęśliwie dowiozła swoje intencje do Fatimy. I wreszcie to, na co tak bardzo czekaliśmy: 3 dni modlitwy i skupienia. Modliłem się za wszystkich chorych i uzależnionych; z taką intencję jechałem do Fatimy. Myślałem o swoich rodzicach, że byliby ze mnie dumni. O wiernych, że ich nie zawiodłem. O moich przyjaciołach z podróży, że są niezwykłymi, wspaniałymi ludźmi. I dziękowałem Matce Bożej za to, że mi pomogła wytrwać. Dała taką siłę i motywację. Zdobyłem swój Mont Everest. I nie ma już dla mnie rzeczy niemożliwych.

Pozostałe informacje

11 Listopada wystrzelali Puchar Niepodległości
galeria

11 Listopada wystrzelali Puchar Niepodległości

Na strzelnicy lubelskiego „Snajpera” rywalizowali zawodnicy klubów strzeleckich oraz osoby indywidualne posiadające licencje albo patenty strzeleckie. Najwyższe trofeum to Puchar Niepodległości.

Wypadek w Moszczance. Trasa zablokowana w obu kierunkach

Wypadek w Moszczance. Trasa zablokowana w obu kierunkach

Do poważnego wypadku doszło dzisiaj wieczorem około godziny 18:15 w miejscowości Moszczanka (woj. lubelskie), na drodze krajowej nr 48 na odcinku Dęblin – Kock.

„Historia na śmierć i życie” – przypadek Moniki
RECENZJA

„Historia na śmierć i życie” – przypadek Moniki

Czy młoda osoba, która popełniła zbrodnię, powinna spędzić resztę życia za kratami? Historia Moniki Osińskiej pokazuje, że odpowiedź nie jest prosta.

107. rocznica odzyskania niepodległości. Centralne obchody odbyły się w Warszawie
RELACJA

107. rocznica odzyskania niepodległości. Centralne obchody odbyły się w Warszawie

W Warszawie prezydent Karol Nawrocki złożył wieńce, wręczył odznaczenia i nominacje generalskie, a w Gdańsku premier Donald Tusk uczestniczył w Paradzie Niepodległości, podkreślając jedność i wspólną odpowiedzialność za kraj.

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej
galeria

Inscenizacja „Drogi do wolności” w Muzeum Wsi Lubelskiej

Wydarzenie, przygotowane we współpracy z Teatrem z Nasutowa, pozwoliło uczestnikom przenieść się do obozu legionistów z 1918 roku i poczuć atmosferę tamtych przełomowych dni.

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości
ZDJĘCIA
galeria

Lublin świętuje odzyskanie niepodległości. Za nami oficjalne uroczystości

Zebranie Rady Miasta, uroczysty apel, defilada i złożenie wieńców pod pomnikami bohaterów – tak w Lublinie przebiegały obchody Narodowego Święta Niepodległości z udziałem przedstawicieli władz miasta i województwa.

Budynek Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ „Solidarność” przy ul. Królewskiej 3 w Lublinie w czasie strajku nauczycieli Lubelszczyzny, 1981 r.
DODATEK IPN

„SOLIDARNOŚĆ". Polska droga do wolności

Wybuch masowych strajków pracowniczych w 1980 r. w Polsce był wyrazem buntu wolnościowego Polaków wobec rzeczywistości komunistycznej. Powstały w ich wyniku wielomilionowy ruch związkowy „Solidarności” okazał się jednym z największych fenomenów w tysiącletnich dziejach naszego kraju.

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Artystyczny symbol Niepodległej pojawił się w Lublinie

Nowy mural przy ul. Zamojskiej stał się artystycznym akcentem obchodów Święta Niepodległości. Lublin jako pierwszy w Polsce włączył się w akcję „Polska na TAK!”

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert
zdjęcia, wideo
galeria
film

Święto Niepodległości w Puławach. Kwiaty, przemówienia a wieczorem koncert

Niepodległość nie jest nam dana raz na zawsze - powtarzali dzisiaj w swoich przemówieniach przed Pomnikiem Niepodległości - wiceprezydent Puław, Grzegorz Nowosadzki i przewodniczący rady miasta - Mariusz Wicik. Kwiaty pod pomnikiem złożyły delegacje lokalnych władz, szkół i służb mundurowych.

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"
DODATEK IPN

Od Ojców Niepodległości do wnuków "Solidarności"

Odzyskanie przez Polskę niepodległości po 123 latach rozbiorów było procesem rozłożonym w czasie i wielowymiarowym. Polski sukces z 1918 r., zwieńczony ustaleniem granic odrodzonego państwa, miał wielu ojców, którzy różnymi drogami i za pomocą różnych metod dążyli do wielkiego celu Polaków – odzyskania niepodległego państwa.

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami
historia

Kozłówka w niedzielę zaprasza na urodziny. Darmowe zwiedzanie z atrakcjami

Koncert orkiestry, wystawy, militaria, filmowe seanse - to wszystko i wiele więcej w niedzielę będzie to zobaczenia i posłuchania w Muzeum Zamoyjskich w Kozłówce. Placówka 16 listopada zaprasza na Dzień Otwartych Drzwi - bez biletów.

Kamienice przy ulicy Królewskiej nr 1‒3 zniszczone w trakcie walk o Lublin w lipcu 1944 r. w wyniku potyczki między sowieckimi i niemieckimi czołgami (autor nieznany, zbiory APL)
DODATEK IPN

Lublin. Wolność utracona – zniszczone miasto

Dzień 11 listopada 1918 r. przyjęto jako umowną datę odzyskania przez Polskę niepodległości po 123 latach zaborów. Rozpoczęła się wówczas wieloletnia odbudowa państwa, utrwalanie jego granic, ładu politycznego oraz integracja społeczeństwa.

Zdjęcie ilustracyjne

Bractwo Miłosierdzia św. Brata Alberta prosi o wsparcie dla ogrzewalni w Lublinie

Ogrzewalnia od 1 października przyjmuje mężczyzn, którzy nie mają gdzie spędzić nocy. Placówka codziennie udziela wsparcia potrzebującym, zapewniając im schronienie, ciepło i możliwość zadbania o podstawowe potrzeby.

Filip Luberecki (z prawej) ma szansę zagrać w reprezentacji Polski U21

Czterch piłkarzy Motoru i jeden trener udało się na zgrupowania reprezentacji narodowych

W najbliższych dniach odbędą się mecze reprezentacji narodowych, zarówno tych pierwszych, jak i młodzieżowych. W trakcie przerwy w rozgrywkach na zgrupowania poszczególnych drużyn udało się pięciu przedstawicieli Motoru Lublin

PGE Start Lublin po raz ostatni w tym sezonie wystąpi we własnej hali w europejskich pucharach

PGE Start Lublin po raz ostatni w tym sezonie wystąpi we własnej hali w europejskich pucharach

W środę rywalem lublinian będzie bułgarski Rilski Spotis

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium