Przeglądarka, z której korzystasz jest przestarzała.

Starsze przeglądarki internetowe takie jak Internet Explorer 6, 7 i 8 posiadają udokumentowane luki bezpieczeństwa, ograniczoną funkcjonalność oraz nie są zgodne z najnowszymi standardami.

Prosimy o zainstalowanie nowszej przeglądarki, która pozwoli Ci skorzystać z pełni możliwości oferowanych przez nasz portal, jak również znacznie ułatwi Ci przeglądanie internetu w przyszłości :)

Pobierz nowszą przeglądarkę:

Magazyn

15 lipca 2011 r.
11:27
Edytuj ten wpis

Przez przypadek trafili na złych ludzi w Peru

Jarosław Frąckiewicz i Celina Mróz<br />
 (Bogumił Mróz)
Jarosław Frąckiewicz i Celina Mróz
(Bogumił Mróz)

To była wyprawa ich życia. Wyruszyli zainspirowani książką Arkadego Fiedlera "Ryby śpiewają w Ukajali”. Na swoim blogu napisali: "My też chcemy usłyszeć ryby śpiewające w Ukajali, ruszamy więc do Peru”

AdBlock
Szanowny Czytelniku!
Dzięki reklamom czytasz za darmo. Prosimy o wyłączenie programu służącego do blokowania reklam (np. AdBlock).
Dziękujemy, redakcja Dziennika Wschodniego.
Kliknij tutaj, aby zaakceptować
W poniedziałek, kiedy media obszernie donosiły o Celinie Mróz i Jarosławie Frąckiewiczu, zamordowanych w Peru polskich kajakarzach z Trójmiasta, brat Celiny, Bogumił Mróz, wszedł do ich mieszkania. Włączył odtwarzacz, by posłuchać muzyki, jakiej w kwietniu przed wyprawą słuchała jego siostra i jej mąż. Usłyszał lekcję języka hiszpańskiego.

– Celinka znała perfekcyjnie angielski, niemiecki i francuski. Potrafiła uczyć się języków. Ale inną sprawą jest, że Indianie mówią "swoim” hiszpańskim. Używają regionalizmów, skrótów, no, a tego tragicznego dnia mieli do czynienia z pijanym Indianinem. Takiemu trudno cokolwiek wytłumaczyć – mówi z żalem Mróz.

Być może nie zauważyli

Pierwsza wersja dotycząca okoliczności śmierci polskich podróżników, jaką poznał Mróz, była następująca: 26 maja Celinka i Jarek rozbili biwak na brzegu rzeki Urubamba, ale tubylcy kazali im się wynosić. Gdy się wynieśli, okazało się, że zostawili wózek do kajaka. Wrócili po niego. Dogadali się z Indianami, odzyskali wózek, rozstali się w przyjaźni. Ale to ich nauczyło, że Indianie są do nich nastawieni wrogo.

Dlatego następnego dnia zdecydowali się zanocować naprzeciwko wioski, na plaży po drugiej stronie brzegu. Być może było już ciemno i nie zauważyli, że i tam, gdzie chcieli rozbić obóz, w głębi stoi kilka chat. Pijany Indianin z plemienia Asháninka przyszedł do nich i zażądał, by odpłynęli. Kiedy natychmiast zaczęli składać namiot, on wrócił, ze strzelbą. Strzelił do nich, po czym razem z kuzynem pocięli ich ciała maczetami i wrzucili do rzeki. Dobytek rozdzielili między siebie.

– Zobaczyłem w internecie zdjęcia tych rzeczy – mówi Andrzej Frąckiewicz, brat Jarosława. – Przecież oni nie mieli nic, co się godziło im zabrać, z czego ktoś miałby pożytek. Zegarek, telefon komórkowy, aparat fotograficzny, kajak składany produkcji rosyjskiej, worki z nieprzemakalnego brezentu, trochę ubrań, środki higieny, filtr do wody. To wszystko. To jest warte ludzkiego życia?

To była egzekucja

Była też wersja dotycząca motywu zabójstwa: kilka tygodni wcześniej wśród miejscowej ludności krążyły opowieści o białych, którzy mordują Indian. W ostatnich dniach sprawę zabójstwa gdańskich kajakarzy komentowało wielu polskich podróżników bywających w Ameryce Południowej. Mówili, że być może Celina i Jarek nie znali hiszpańskiego. Być może naruszyli jakieś tabu. Może nie zachowali się zgodnie z indiańskimi zwyczajami. A nawet, że mogła to być prowokacja policji, która chce odebrać Indianom ich ziemie.
Ale dzień później rodzina poznała nowe szczegóły. Tomasz Surdel, polski dziennikarz i podróżnik, który koordynował akcję poszukiwawczą, przesłał informację o wizji lokalnej, jaka miała miejsce w jednej z wiosek w prowincji Atalaya, ostatniej, do której dotarli polscy kajakarze. Zatrzymany Indianin zeznał, że Polacy zostali zastrzeleni nie podczas biwaku, ale w kajaku, gdy spływali rzeką. Nie naruszyli jakichkolwiek lokalnych zwyczajów. To była egzekucja.

Fajna zabawa

Celina Mróz miała 58 lat. Jarosław Frąckiewicz skończył siedemdziesiątkę. Oboje byli na emeryturze. On był filozofem, emerytowanym wykładowcą Politechniki Gdańskiej. Jego żona emerytowanym inżynierem budownictwa wodnego. Kajakami pływali razem od ponad 20 lat.

Pisała na blogu: "Zdecydowałam – idę na wcześniejszą emeryturę i będziemy podróżować z Jarkiem składakiem przez świat. Czy się podzielić radością, czy nic nie pisać, aby nie zapeszyć? Jednak napiszę. Młodzi wyruszają w świat przed studiami, po studiach, rzucają pracę, aby podróżować, a my pojedziemy na emeryturze. Będziemy mieli więcej czasu, ale mniej pieniędzy, wiadomo.

Na szczęście, kajak umożliwia turystykę za niewielkie pieniądze. Praktykujemy to od lat. Najdroższa jest podróż. Na miejscu dzięki kajakowi możemy biwakować na dziko nad wodą i kucharzyć na własną rękę. Przed nami cały świat, aby tylko zdrowie pozwoliło i aby nam się chciało. Będziemy robić to, na co mamy ochotę, pływać tu czy tam, wolniej lub szybciej. Kibicujcie nam i radźcie, gdzie pływać i jak pływać składakiem przez świat”.

Kolosy za całokształt

Podróż do Peru miała być wyprawą ich życia. Tak o niej mówili rodzinie i przyjaciołom. Byli doświadczonymi kajakarzami. Przez ostatnich 20 lat pływali i po Dunaju, i po Dniestrze, i po Bugu. Pływali po rzekach w Hiszpanii, w Mołdawii, we Włoszech, w Serbii, na półwyspie Kolskim, na Syberii w pobliżu Bajkału, w Turcji, pływali Nilem w Egipcie, spływali Gangesem w Indiach, w Kanadzie po wielkich jeziorach.

– Nieraz byli wśród ludzi wrogo nastawionych – opowiada brat Celiny. – Spotykali się już z trudnymi sytuacjami. W tym roku dostali "Kolosy”, największą nagrodę podróżników, za całokształt. Gdy przyjeżdżałem do nich, siostra na pniu organizowała, a to wyjazd na biegówki albo wycieczkę rowerową. Zawsze było wielu chętnych, aby im towarzyszyć. Wiedzieli, że z Celiną i Jarkiem będzie fajna zabawa.

600 kilometrów

Do wyprawy życia przygotowywali się przez wiele miesięcy. Wszystko relacjonowali na swoim blogu. Do 26 maja. – Po tym dniu wiadomości ustały – mówi Andrzej Frąckiewicz. – Może komórka uległa zniszczeniu? Może nie mieli gdzie doładować baterii? Czekaliśmy. Mieli przed sobą ostatni odcinek. Długi, bo 600 km, ale technicznie już łatwy. Niektóre odcinki przepływali, uzyskując pomoc tubylców, którzy przewozili ich na motorowych pirogach. To świadczy o tym, że spotykali się raczej z życzliwością.
26 maja Celina zdążyła jeszcze zadzwonić do swojego ojca. – Tatusiu, jeszcze tylko parę tygodni i wrócę do ciebie. Będę się tobą opiekowała. O nic się nie martw – powiedziała.

– Tata ma 86 lat. Bardzo rozpacza. Boli go to, co piszą w internecie: a to, że byli nieprzygotowani do podróży, że nieodpowiedzialni, że naiwni. A najbardziej bolą te komentarze, jak to dwoje staruszków z demencją starczą pojechało na Ukajali popełnić samobójstwo. Nie! To byli profesjonaliści, znakomici fachowcy, doskonale przygotowani logistycznie – podkreśla Bogumił Mróz. – Tylko przez przypadek trafili na złych ludzi.

20 czerwca Celina Mróz i Jarosław Frąckiewicz mieli wrócić do Polski. Gdy nie pojawili się na lotnisku, rodzina i znajomi powiadomili policję i polskie służby dyplomatyczne w Peru. Rozpoczęli też poszukiwania na własną rękę.

Ekspedycja

W internecie pojawiły się apele: "Jarek i Celina nie wrócili do kraju. Wiadomo, że nie pojawili się na lotnisku w Limie. Ich zaginięcie zostało zgłoszone na policję i do ambasady polskiej w Limie. Jeżeli ktoś ma jakieś pomysły dotyczące organizacji poszukiwań lub instytucji, które mogłyby pomóc w odnalezieniu Celiny i Jarka proszony jest o kontakt mailowy”.

Apele odniosły skutek. Przyjaciele zaczęli zbierać fundusze na wyprawę poszukiwawczą. 3 lipca do Peru z Argentyny, na prośbę rodzin zaginionych i znajomych, specjalnie przyjechał Tomasz Surdel i zajął się organizacją wyprawy poszukiwawczej.

– Bardzo dziękuję Tomkowi Surdelowi za inicjatywę, jaką wykazał w Peru – mówi Frąckiewicz. – Dzięki temu, że ta ekspedycja tam ruszyła, ruszyły też do działania służby administracyjnej Peru. Wysłano motorówki z komandosami z peruwiańskiej Marynarki Wojennej. To oni znaleźli w tej wiosce przedmioty należące do mojego brata i jego żony.

Sposób na życie

– Mój brat uczył się gry na pianinie, ale na wyprawy zawsze zabierał ze sobą malutki akordeon. Wygrywał w różnych miejscach na świecie polskie melodie, ludowe. To wszędzie spotykało się z życzliwym przyjęciem tubylców. Dziś piszą o nim rozmaite rzeczy, że jeśli przez 20 lat pozwalał sobie na podróże, to ile on musiał zarabiać? – mówi Andrzej Frąckiewicz. – A ile może zarabiać pracownik naukowy? Cały rok odkładali z żoną, żeby sobie kupić bilety lotnicze. A kiedy już znaleźli się tam, gdzie chcieli, żyli skromnie.

– Celina to osoba otwarta, ciepła, chętna do pomocy. Nie mieli z Jarkiem dzieci, poznali się późno, mnie pomagała w najcięższych chwilach. Celinka to dobra dusza naszej rodziny. Kiedy mama odeszła, ona swoim autorytetem zastąpiła jej autorytet. Dlatego trzymaliśmy się razem, mimo że ja mieszkam w Lublinie, a reszta rodziny w Trójmieście. Moja siostra uwielbia podróże – opowiada Bogumił Mróz. – To jej największa miłość. Jarek uwielbiał pływać kajakami. Połączyli swoje pasje i znaleźli sposób na życie. Patrzyłem na nich i widziałem: są tacy szczęśliwi.

Ukajali niczego nie oddaje

Ciał Celiny i Jarosława ani ich szczątków do tej pory nie odnaleziono. Indianie mówią, że Ukajali niczego nie oddaje. – To dlatego tkwi w nas jeszcze cień nadziei. Myślimy, a może jednak oni gdzieś są... Takie myśli się pojawiają, żeby człowiek nie zwariował – mówią zgodnie Frąckiewicz i Mróz.

W dniu, kiedy wyszło na jaw zabójstwo Celiny i Jarosława, w Peru odbywał się kongres przywódców indiańskich plemion. Sprawa mordu stała się jednym z głównych tematów dyskusji. Indianie do rodzin ofiar i Polaków wysłali list z prośbą o wybaczenie. Zadeklarowali też współpracę z organami ścigania w wyjaśnieniu okoliczności oraz ukaraniu winnych.

Pozostałe informacje

Całe szczęście, że pracownicy schroniska znaleźli te dwa maluszki, zanim dotarły do wybiegu dla psów

Kocięta porzucone pod bramą. Schronisko: To jest skrajna nieodpowiedzialność

To nie jest pomoc. To jest skrajna nieodpowiedzialność - tak opiekunowie zwierząt z zamojskiego schroniska oceniają porzucenie tam w wyjątkowo chłodną noc dwóch małych kotków.

Szpital zaprasza na szczepienia przeciwko COVID-19. Są bezpłatne i dobrowolne

Szpital zaprasza na szczepienia przeciwko COVID-19. Są bezpłatne i dobrowolne

Z początkiem października w SP ZOZ w Hrubieszowie ruszą szczepienia przeciwko COVID-19. Już można się rejestrować. W niektórych miejscach w kraju preparaty przeciwko koronawirusowi są dostępne już od kilku dni.

W niedzielę na torze w Lublinie żużlowe emocje sięgną zenitu

Czas na finałowe rozstrzygnięcia w PGE Ekstralidze. W niedzielę Orlen Oil Motor podejmie PRES Grupę Deweloperską Toruń

Pora poznać mistrza PGE Ekstraligi w sezonie 2025. W niedzielę o godzinie 19.30 Orlen Oil Motor Lublin podejmie PRES Grupę Deweloperską Toruń. Cel? Odrobienie 18 punktowej straty z pierwszego spotkania i czwarty z rzędu złoty medal najlepszej żużlowej ligi świata

Maria Sławek wykona w Zamościu utwory żydowskich kompozytorów, ale również własny
28 września 2025, 18:00

Skrzypcowy recital muzyki żydowskiej w Synagodze

Zamość jest miejscem kolejnego wydarzenia w ramach projektu "po:miejsca". W niedzielę (28 września, godz. 18) w Centrum "Synagoga" Fundacji Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego na ul. Pereca z recitalem skrzypcowym wystąpi Maria Sławek.

Światowy Dzień Serca. NFZ przypomina, jak ważne są badania

Światowy Dzień Serca. NFZ przypomina, jak ważne są badania

Choroby układu krążenia od lat pozostają najczęstszą przyczyną zgonów w Polsce i na świecie. Mogą prowadzić do zawału serca czy udaru mózgu, a rozwijają się często bez wyraźnych objawów. Z okazji zbliżającego się Światowego Dnia Serca Narodowy Fundusz Zdrowia przypomina o bezpłatnym programie Profilaktyki Chorób Układu Krążenia (ChUK).

Karolina Gorczyca urodziła się i wychowała w Biłgoraju
galeria

Pochodząca z Biłgoraja aktorka miała wypadek. Spektakl z jej udziałem odwołano

Karolina Gorczyca i partnerujący jej w spektaklu „Optymiści – czyli nasi w Egipcie” Krzysztof Czeczot mieli w piątek wypadek. Przedstawienie, z którym mieli wystąpić w Gnieźnie zostało odwołane.

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Odszedł dobry duch Chełmianki. Janusz Oleszkiewicz miał 75 lat

Był zawsze tam, gdzie grała Chełmianka – na stadionie, przy ławce rezerwowych, w szatni i na trybunach. W wieku 75 lat zmarł Janusz Oleszkiewicz, wieloletni kierownik drugiego zespołu i drużyn młodzieżowych biało-zielonych.

AZS AWF Biała Podlaska przegrał w derbach z KPR Padwą Zamość 27:30

I Liga Centralna Piłkarzy Ręcznych: w derbach KPR Padwa lepsza od AZS AWF Biała Podlaska

W meczu derbowym KPR Padwa Zamość pokonała na wyjedzie AZS AWF Biała Podlaska 30:27. Tym samym zamościanie wzięli rewanż za ostatnią przegraną w wojewódzkim finale Pucharu Polski

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lodołamacze dla LCK. Doceniono przyjazną przestrzeń

Lubelskie Centrum Konferencyjne zostało nagrodzone w konkursie Lodołamacze 2025 w kategorii „Przyjazna Przestrzeń”. To wyróżnienie trafia do instytucji i firm, które szczególnie dbają o dostępność i otwartość swoich przestrzeni dla osób z niepełnosprawnościami.

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Ustawa o Ukraińcach. Jest decyzja prezydenta

Prezydent RP Karol Nawrocki podpisał ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy - przekazał w piątek szef prezydenckiej kancelarii Zbigniew Bogucki. Poinformował też, że w poniedziałek do Sejmu trafią dwa projekty: ws. wydłużenia okresu, po którym obcokrajowcy mogą ubiegać się o polskie obywatelstwo, oraz ws. ścigania banderyzmu. Zapisy ustawy ograniczają m.in. wypłatę 800 plus.

Budowa S19

Unia sypie kasą na drogi. Miliony na ekspresówkę z Lublina do Lubartowa

Unia Europejska dokłada miliony do budowy S19 Lublin - Lubartów Północ. Trasa ma być gotowa pod koniec 2027 roku.

Siatkarze Avii w weekend zagrają na terenie beniaminka z Grodziska Mazowieckiego

PZL Leonardo Avia Świdnik celuje w pierwsze zwycięstwo w tym sezonie

W trzeciej kolejce PZL Leonardo Avia Świdnik zagra na wyjeździe ze Spartą Grodzisk Mazowiecki. Sobotnie spotkanie rozpocznie się o godzinie 18

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?
galeria

Straż Graniczna rośnie w siłę. Ile zarobią nowi funkcjonariusze?

Najpierw 3-letnia nauka, a później służba. W piątek 16 nowych funkcjonariuszy Straży Granicznej złożyło ślubowanie. Zarobią od 5300 zł na rękę.

Niedzielnym uroczystościom będzie towarzyszył przemarsz ulicami Lubelską, Pocztową i Hrubieszowską

Inauguracja roku akademickiego w PANS Chełm. Będą utrudnienia w ruchu

W niedzielę, 28 września, Państwowa Akademia Nauk Stosowanych w Chełmie zainauguruje rok akademicki 2025/2026. W programie znalazła się msza święta, uroczysty przemarsz i oficjalna część w siedzibie uczelni. Kierowcy muszą liczyć się z czasowymi utrudnieniami.

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych
sonda

Prohibicja w Lublinie? Spytaliśmy lubelskich radnych

Temat zakazu nocnej sprzedaży alkoholu w Warszawie obiegł ostatnio cały kraj. Stołeczni radni, póki co wprowadzili prohibicję na terenie dwóch dzielnic. Ale od lipca przyszłego roku ma to już dotyczyć całego miasta. Czy takie rozwiązanie jest potrzebne również w Lublinie? Zapytaliśmy o to miejskich radnych.

ALARM24

Masz dla nas temat? Daj nam znać pod numerem:
Alarm24 telefon 691 770 010

Wyślij wiadomość, zdjęcie lub zadzwoń.

kliknij i poinformuj nas!

Najczęściej czytane

Dzisiaj · Tydzień · Wideo · Premium