Rozmowa z ks. prof. Marianem Ruseckim z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego
- Rzeczywiście następuje drastyczne przesunięcie akcentów, z religijnych na świeckie. Kupowanie i konsumowanie zastępuje świętowanie Bożego Narodzenia.
• Nie stało się to w Polsce nagle?
- Jeszcze po wojnie święta były bardzo religijne i ubogie. Post był ważny, pastowanie podłogi było ważne, gotowanie i pieczenie było ważne, ubieranie choinki było ważne i czytanie ewangelii było ważne. Ludzie potrafili składać sobie ważne życzenia.
• A dziś?
- Po kolei te elementy traciły ważność. Wprost proporcjonalnie do tego, w jakim tempie zapełniały się półki sklepów, domów handlowych, teraz marketów. Doszło do tego, że bierzemy kredyt na zakupy, handlowcy wykorzystują religijną symbolikę do marketingu. A my gonimy, gonimy.
• Za czym?
- Żeby zdążyć wydać pieniądze, napiec mięs, nakupić światełek i obwiesić nimi dom. Jakoś zdążymy. Możemy nie zdążyć z rekolekcjami, spowiedzią, pasterką. Ale w lodówce musi być pełno.
• Mówi ksiądz krytycznie o handlowcach. A duchowny, który wpada po kolędzie, pokropi, da obrazek, schowa kopertę, też goni. Nie ma czasu dla ludzi.
- Tak bywa często. Nie jesteśmy bez winy. Ale są też księża, którzy w jednym domu kopertę wezmą, w drugim dadzą potrzebującym.
• Co zgubiliśmy w tej gonitwie?
- Już nie potrafimy śpiewać kolęd. Rzutniki w kościołach wytrąciły ludziom z rąk książeczki do nabożeństwa. Nie ustawiamy w domu szopki. Na choince nie ma gwiazdy betlejemskiej. Nie potrafimy przeczytać ewangelii przy wigilijnym stole. A życzenia zastąpiły zdawkowe zwroty. Ale to jest objaw szerszego zjawiska.
• Jakiego?
- Nie umiemy powiedzieć bliskim żadnych ważnych słów. Kocham cię, zależy mi na tobie, nie martw się, będzie dobrze. Wstydzimy się okazywać uczucia, przytulić kogoś do serca. Najbardziej wychodzi to na opłatkach w firmie.
• Składamy sobie życzenia, a za plecami gotowi jesteśmy podstawić nogę?
- Tak. Może najszczersi są ci, co na taki opłatek nie przychodzą, żeby nie manifestować swojej obłudy.
• To może skreślić Boże Narodzenie ze świąt?
- To byłoby sięgnięcie dna. Może potrzebujemy takiego dna, żeby się odbić.