Matej Hojnik ze Słowenii z optymizmem patrzy w przyszłość: – Musztarda, ocet i ketchup z Parczewa mają wielki ładunek smaku i tradycji – twierdzi Słoweniec. Nowy właściciel parczewskiej Wytwórni Octu i Musztardy zapowiada inwestycje, nowe opakowania i ekspansję na Polskę i Słowenię.
Trochę historii
Wytwórnia powstała w 1969 r. jako przedsiębiorstwo państwowe. Do 1990 przedsiębiorstwo znajdowało się w strukturach Państwowego Przemysłu Terenowego, Przedsiębiorstwa Spirytusowego "POLMOS” a potem Kombinatu Przemysłowo-Rolnego Fructopol.
W 1990 utworzono samodzielny podmiot gospodarczy o nazwie Wytwórnia Octu i Musztardy Przedsiębiorstwo Państwowe w Parczewie. Mimo licznych zmian, zakład od chwili powstania jest producentem octu i musztardy. – Receptura musztardy, naszego głównego wyrobu, od 40 lat jest taka sama. Balans pomiędzy ilością gorczycy, octu, cukru i innych dodatków, to nasza największa tajemnica i nasz znak firmowy – mówi dr Ewa Kotiuk, główny technolog parczewskiego zakładu. W Parczewie wytwarza się również ocet spirytusowy, winny oraz olej z gorczycy. Od 1998 roku produkowany jest również ketchup. Odbiorcami, poza hurtowniami, są sklepy zlokalizowane w województwie lubelskim.
Transakcja
Unikalny smak oraz wielkie możliwości powiązane z mocną pozycją na regionalnym rynku dostrzegli Słoweńcy z Apis-Vita. 22 grudnia 2010 roku Minister Skarbu Państwa sprzedał 12 750 z 15 000 udziałów Słoweńcom, którzy za 85 proc. akcji zapłacili 2,2 miliona złotych. Pozostałe 15 proc udziałów jest obecnie bezpłatnie przekazywane osobom uprawnionym, czyli zatrudnionym i byłym pracownikom parczewskiej octowni. W sumie to 66 osób.
Słoweńska firma Apis-Vita to producent octów. Ich sztandarowym wyrobem jest ocet balsamiczny o smaku klasycznym oraz z dodatkiem śliwki. – Oba są wytwarzane według unikalnej receptury mojego wujka – mówi Matej Hojnik, słoweński prezes parczewskiej firmy. – Jesteśmy jednym z największych producentów octów w Słowenii – dodaje Hojnik, który mówi, że "balsamico” ze słoweńskiej wytwórni niczym nie odbiega od klasyków z najlepszych octowni we włoskiej Modenie.
A dlaczego Polska i Parczew? – Bo zakład ma dobre jakościowo wyroby i wielki potencjał. Rynek ostrych dodatków ma wielką przyszłość, ale potrzeba zainwestować, zmienić technologię i wizerunek marki. Ale broń Boże nie wolno ruszać smaku – dodaje Hojnik.
Mikrofiltracja
Modernizacja już zaczęła się. Na początek Słoweńcy zainwestowali w taśmę do produkcji octu. – Kupiono nową linię do rozlewania. Niebawem nasz ocet spirytusowy pojawi się na sklepowych półkach w nowych, plastikowych butelkach – mowi dr Ewa Kotiuk. – Ale najważniejszą dotychczasową inwestycją jest zakup filtra mikrostatycznego, który usuwa z filtrowanego płynu drobne zawiesiny, komórki bakteryjne i inne zanieczyszczenia w occie, powodujące jego mętność. Produkt poddany oczyszczaniu za pomocą mikrofiltracji nie zawiera bakterii i dlatego też jest bezpieczny pod względem mikrobiologicznym, bez konieczności utrwalania za pomocą środków chemicznych – dodaje Kotiuk. Ta inwestycja kosztowała Słoweńców 300 tysięcy euro.
Główna technolog zapowiada także zamiany w "musztardzie”. – Już pod koniec roku nasza musztarda trafi do sklepów w nowych opakowaniach, ze zmienionymi etykietami. Słoiczki będą zamykane hermetycznie metalowymi wieczkami, co pozwoli na wydłużenie ich terminu do spożycia.
Nowe smaki
To nie koniec zmian. Na przyszły rok słoweńska firma zapowiada również zakup nowoczesnej linii do konfekcjonowania ketchupu i musztardy, co pozwoli wprowadzić nowe smaki, min. musztardę miodową. – Planujemy także wytwarzanie np. musztardy funkcjonalnej, z dodatkiem prozdrowotnych enzymów jak Q10 – wyjaśnia Kotiuk. Firma już napisała projekt po środki unijne na ten cel o wartości ponad 4 milionów złotych.
Słoweński prezes zapowiada także ekspansję handlowa i produktowi. – Planujemy w Parczewie uruchomienie produkcji octu balsamicznego na bazie naszej receptury. Nie wykluczamy także – w dalszej, choć nie odległej przyszłości – rozpoczęcie produkcji przetworów z ogórków i papryki oraz pochodzącej z Bałkanów pasty warzywnej Ajvar.
Jednak najbliższy cel to poszerzenie rynków zbytu. – Parczew to mocna marka na rynku lubelskim. Nam potrzebne są nowe. Dlatego już wchodzimy na Podkarpacie, potem będziemy wbijać się na inne rynki regionalne. Nie wykluczamy także eksportu. Już od nowego roku "kremska” z Parczewa zagości w słoweńskich sklepach. Musztarda zebrała bardzo pozytywne recenzje podczas degustacji w moim rodzinnym kraju – dodaje Hojnik.
Bez zwolnień
Po Parczewie krąży plotka, że nowy właściciel wprowadzi mechanizację produkcji. A to za sobą pociągnie zwolnienia. Obecnie w WOM pracuje 46 osób. – Wprowadzenie w nowych technologii jest koniecznie. Na pewno jednak nie planuję zwolnień – podkreśla Hojnik. – Parczewska wytwórnia ma ogromny potencjał, dlatego widzę możliwości zwiększenia produkcji, sprzedaży, a co za tym idzie: zatrudnienia.